Przejdź do treści
Urodzinowe zwycięstwo Pogoni Szczecin

Polska Ekstraklasa

Urodzinowe zwycięstwo Pogoni Szczecin

Nie było niespodzianki w drugim sobotnim meczu 33. kolejki Lotto Ekstraklasy. Pogoń Szczecin pokonała na swoim terenie Sandecję Nowy Sącz (2:0). Wygrana już praktycznie zapewniła gospodarzom utrzymanie, natomiast dla gości to niemal pocałunek śmierci i pozbawienie ich szans na uniknięcie degradacji. 

„Portowcy”zrobili kibicom miły prezent na urodziny klubu (fot. Krzysztof Cichomski / 400mm.pl)


Przed pierwszym gwizdkiem za zdecydowanego faworyta do zwycięstwa uważano gospodarzy. Pogoń kilka tygodni temu pokonała Sandecję (4:1) i wydawało się, że przed własną publicznością spróbuje powtórzyć to osiągnięcie. Okazja ku temu była tym lepsza, że stadion w Szczecinie wypełnił się niemal do ostatniego miejsca, a kibice chcieli świętować 70-lecie swojego klubu, ciesząc się przy okazji z kompletu punktów.

Mimo tego, że „Portowcy” dominowali na boisku niemal od początku, to Sandecja wcale nie zamierzała tanio sprzedawać swojej skóry. Piłkarze z Nowego Sącza wiedzieli, że kolejna porażka może być dla nich już praktycznie równoznaczna ze spadkiem z ekstraklasy i dlatego robili, co tylko w ich mocy, by zdobyć gola.

Obie drużyny miały swoje okazje bramkowe i co ciekawe, te lepsze stworzyli sobie goście. Najpierw w sytuacji sam na sam z Łukaszem Załuską, gola nie potrafił zdobyć Filip Piszczek, a następnie leżącego bramkarza nie pokonał Wojciech Trochim, który trafił w obrońcę. 


Jeśli zaś chodzi o Pogoń, to znakomitą szansę zmarnował Adam Buksa, którego pierwsze uderzenie fenomenalnie obronił Michał Gliwa, a dobitka napastnika gospodarzy trafiła w boczną siatkę.

Pogoń dopięła jednak ostatecznie swego i tuż przed zakończeniem pierwszej połowy wyszła na wprowadzenie. Adam Frączczak uruchomił na boku boiska Ricardo Nunesa, a ten – tak się przynajmniej wydawało – próbował dograć piłkę do Spasa Delewa. 31-latek zagrał jednak tak głęboko, że piłką odbiła się od zaskoczonego Gliwy i wpadła do siatki. Kuriozalny gol.

Jeśli ktoś się spodziewał, że Sandecja od początku drugiej części spotkania ruszy do zdecydowanych ataków i postawi wszystko na jedną kartę, ten bardzo szybko został sprowadzony na ziemię przez Adama Buksę. W polu karnym gości świetnie zachował się Rafał Murawski, który poradził sobie z dwoma obrońcami, a do odbitej futbolówki dopadł właśnie rosły napastnik, który uniknął spalonego i bez większych problemów pokonał Gliwę.

Dwubramkowy kapitał sprawił, że gospodarze nie forsowali już tak mocno tempa, natomiast goście po prostu nie mieli zbyt wielu argumentów, by odmienić losy spotkania. Sandecja miała dobre okazje w pierwszej połowie, nie zdołała ich wykorzystać i słono za to zapłaciła. Wszystko wskazuje na to, że zespół Kazimierza Moskala zapłaci najwyższą cenę, czyli po jednym sezonie wróci na pierwszoligowe boiska.

„Portowcy” kończyli mecz w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Lasza Dwali.



gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024