Polska Ekstraklasa

10.02.2017 22:28

Trzy karne, trzy gole i pewna wygrana Lecha Poznań

Lech Poznań udanie rozpoczął wiosenną część zmagań w ekstraklasie. Podopieczni Nenada Bjelicy pokonali na własnym terenie Bruk-Bet Termalica Nieciecza (3:0) i awansowali na czwarte miejsce w tabeli.

KOMPLET WYNIKÓW I AKTUALNA TABELA EKSTRAKLASY – KLIKNIJ!

W niemal wszystkich przedmeczowych zapowiedziach więcej szans na zwycięstwo dawano gospodarzom. Kolejorz spisywał się podczas zimowych przygotowań bardzo dobrze i można się było zastanawiać, czy uda mu się przełożyć dobrą formę na ligowe boiska. Przy ul. Bułgarskiej stawił się jednak rywal, który potrafił już w tym sezonie napsuć krwi papierowym faworytom i można było zakładać, że także tym razem gracze Czesława Michniewicza tanio skóry nie sprzedadzą.


Zawody toczyły się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, ponieważ odczuwalna temperatura przy płycie boiska wynosiła aż – 21 stopni. Mniej problemów sprawiała ona jednak Lechowi, który od pierwszych minut sprawiał zdecydowanie lepsze wrażenie.

Piłkarze Bjelicy stwarzali sobie lepsze okazje bramkowe, jednak przez dłuższy czas brakowało im skuteczności. Najpierw dość nieznacznie pomylił się Darko Jevtić, który ładnie przymierzył z rzutu wolnego, a następnie w poprzeczkę trafił Dawid Kownacki. Im dalej w mecz, tym większa była przewaga gospodarzy, którym w końcu udało się ją udokumentować golem.

W 31. minucie Kornel Osyra sfaulował w polu karnym Bruk-Betu Termalica Kownackiego i sędzia nie zawahał się ze wskazaniem na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się sam poszkodowany, dla którego było to już piąte trafienie w ośmiu ostatnich spotkaniach ligowych.






Lech także drugą połowę rozpoczął od mocnego uderzenie i gdyby Kownacki lepiej przymierzył, to gospodarze mogli prowadzić już różnicą dwóch bramek. Młody napastnik uderzył jednak obok słupka.

W 54. minucie przed wielką szansę stanęła, a właściwie mogła stanąć Termalica. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się bowiem Gutkovskis, jednak sędzia liniowy wskazał pozycję spaloną. Jak pokazały powtórki, była to błędna ocena sytuacji i gra powinna zostać puszczona.

W samej końcówce bardzo niefortunnie we własnym polu karnym zachował się Wojciech Kędziora, który przy próbie wyprowadzania piłki, zagrał ją ręką. Arbiter po raz drugi musiał podyktować jedenastkę, którą tym razem na gola zamienił Marcin Robak, który kilka minut wcześniej zastąpił na boisku Dawida Kownackiego.

Jak się okazało, nie był to koniec emocji w Poznaniu. W doliczonym czasie gry niesamowitym pudłem popisał się Robak, który w sytuacji sam na sam, będąc kilka metrów przed leżącym już bramkarze… uderzył obok słupka. Radosław Majewski, który rozegrał świetne zawody, mógł mieć pretensje do swojego kolegi, ponieważ ten pozbawił go asysty.

Kilkadziesiąt sekund później sędzia musiał raz jeszcze wskazać na „wapno”, ponieważ Putincew sfaulował na czerwoną kartkę Robaka wbiegające w pole karne. Jedenastkę na gola zamienił Darako Jevtić, a tuż po jego strzale mecz został zakończony.

Możliwość komentowania została wyłączona.