Tak się mówi „ciao” mistrzom. Czy Szwajcaria ma drużynę na strefę medalową?
Wypunktowali Węgrów, lecz to nie wymagało nadzwyczajnego wysiłku. Przeciwko Szkocji wypadli tylko przeciętnie. Ale już na tle gospodarzy Euro 2024 zaprezentowali się co najmniej dobrze. Jeśli konfrontacja z Włochami miała ujawnić prawdziwą twarz Szwajcarii, to jest to oblicze budzące szacunek. Zespół Murata Yakina stać w tym turnieju na spektakularny rezultat.
W powszechnej świadomości Szwajcaria funkcjonuje jako drużyna 1/8 finału. To na tym etapie żegnała się z ostatnimi trzema mundialami, chwilę po fazie grupowej zakończyła także przygodę z ME 2016. Wyjątek stanowiło poprzednie Euro, gdy kadra prowadzona przez Vladimira Petkovicia przełamała klątwę najlepszej szesnastki: wyeliminowała Francję, a następnie otarła się o półfinał, ulegając Hiszpanii dopiero w rzutach karnych. Marzenie o strefie medalowej wielkiego turnieju, gdzie Rossocrociati nie zameldowali się nigdy, może spełnić się tego lata w Niemczech.
STRUKTURA TRÓJWARSTWOWA
Jest kilka powodów, które uprawniają Szwajcarów do myślenia o bardzo poważnej roli w trwającym spektaklu. Przede wszystkim mają drużynę gotową. Gotową do dyktowania warunków, do grania swojego futbolu. Pewnie nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to projekt kompletny, jednak na bazie występów przeciwko Niemcom oraz Włochom należy stwierdzić, że Szwajcaria nie ma słabych punktów. Pracujący z kadrą od trzech lat Murat Yakin zbudował zespół staranny, wyważony, uzupełniający się, wzorowo zorganizowany. Pomysł selekcjonera na konstrukcję jedenastki to scalenie trzech grup zawodników.
Silny kręgosłup tworzą bardzo doświadczeni (łącznie 286 reprezentacyjnych występów): Yann Sommer, Manuel Akanji, a także Granit Xhaka. Wspierają ich ludzie ograni w kadrze, lecz pozostający delikatnie w cieniu, a więc Ricardo Rodriguez, Fabian Schaer, Remo Freuler oraz Breel Embolo. Imponującej kompozycji dopełniają piłkarze z mniej znanymi przed Euro nazwiskami, ale jakże interesujący, czyli Ruben Vargas, Michel Aebischer, Dan Ndoye i Fabian Rieder. Co najistotniejsze, każdy z nich doskonale rozumie swoją rolę w konfiguracji. Widać na boisku, że ta grupa świetnie czuje się w swoim towarzystwie.
2
Drugi raz w historii reprezentacja Szwajcarii awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
Nati mają kilku liderów, ale szukając najważniejszej postaci tej drużyny w trakcie Euro 2024, trzeba skierować wzrok na centrum defensywy. Akanji od lat uchodzi za stopera więcej niż solidnego, wywalczył podstawowy skład w Manchesterze City, jednak na niemieckich boiskach wznosi się na wyżyny. 28-latek gra jak profesor – pewnością interwencji wzmacnia cały zespół, niemal bezbłędnie antycypuje, dokłada do tego guardiolską szkołę budowania akcji. Na tę chwilę Akanji jest najlepszym obrońcą mistrzostw Europy.
DRABINKA PO ICH STRONIE
Drużyna Yakina miała mnóstwo szczęścia, gdy na początku drugiej połowy starcia z Włochami piłka odbiła się od słupka po niefortunnym zagraniu głową Schaera. Jednak potyczki na Stadionie Olimpijskim Szwajcarzy bynajmniej nie wygrali szczęśliwie.
W Berlinie udzielili Włochom lekcji w zakresie wysokiego i średniego pressingu, szybkiego odbioru piłki po stracie, reakcji na działania rywala, a także wymienności pozycji. Słowem: pełna kontrola.
Mocne słońce świeciło dziś nad szwajcarską stroną Alp. Ustępujący mistrzowie kontynentu mogą pocieszać się tylko faktem, że odpadli z klasowym przeciwnikiem.
Po wyeliminowaniu Italii, jak przeciętna obecnie by nie była, sportowe argumenty kadry Yakina są niepodważalne. Ale szwajcarskiemu marzeniu sprzyja również turniejowa drabinka. Są przecież w jej teoretycznie łatwiejszej części: w ćwierćfinale zagrają z lepszym z pary Anglia – Słowacja, natomiast w grze o najlepszą czwórkę ewentualną przeszkodę stanowić będzie Rumunia, Holandia, Turcja bądź Austria. To w komplecie drużyny będące w zasięgu Szwajcarów. Nie tylko one zresztą, bowiem Akanji i spółka wyglądają na gotowych do pokonania każdego.