Dziewiętnasty tegoroczny numer tygodnika „Piłka Nożna” znajduje się w sprzedaży od ostatniego wtorku. O czym w rubryce „Od redakcji” pisał Zbigniew Mucha?
ZAMKNIJ
Bundesliga wróci do gry już w najbliższą sobotę. (fot. Reuters)
Zacznę od wywiadu, którego właściwie – w tej formie – w „PN” być nie powinno. Jaromir Kruk rozmawiał bowiem z Krzysztofem Sobierajem zanim jeszcze wszyscy usłyszeli o zmianie właściciela Arki oraz przewidywanej wymianie trenera. W sobotę Sobieraj nie chciał się już odnieść do tego tematu, zwłaszcza że oficjalnie nowego szkoleniowca wówczas nie ogłoszono, a on sam jeszcze prowadził trening. Ponieważ anonsowaliśmy tę rozmowę na wydrukowanej już okładce, nie „wyjęliśmy” jej ze środka numeru – niech będzie świadectwem kruchości futbolowych planów i zamierzeń, nie tylko zresztą Sobieraja, nawiasem mówiąc nielegitymującego się licencją UEFA Pro, a więc posiadającego tylko tymczasową zgodę na prowadzenie drużyny w trzech meczach. Zgodę i tak – jak się prawdopodobnie okaże – niepotrzebną.
W Gdyni przedstawiono nowego trenera – Ireneusza Mamrota. Oznacza to dziesiątą zmianę na trenerskim stanowisku w tym sezonie PKO Bank Polski Ekstraklasy. Wcale nie tak wiele, biorąc pod uwagę, że jedna nastąpiła w szczególnych okolicznościach (Płock), dwie miały miejsce w Kielcach, a w Gdyni to już w zasadzie trzy, nawet jeśli Sobieraj nie zdążył poprowadzić drużyny w żadnym spotkaniu. Znamienne jednak, że w tym roku, czyli już w rundzie wiosennej, nastąpiły trzy roszady i wszystkie dotyczą zespołów ze strefy spadkowej.
Aktualny „Temat Tygodnia” dotyczy procesu odmrażania futbolu w Europie. W zgodzie z niedzielną wiedzą, zebraliśmy informacje na temat sytuacji na Starym Kontynencie. Na okładce, niejako awansem, przyznaliśmy mistrzostwo Belgii – Club Brugge. Formalnie decyzja jeszcze nie zapadła, ale lada chwila zapadnie. Jednej brakującej kolejki Belgowie raczej nie zdecydują się dogrywać, nikt też nie protestuje, by tytuł przyznać liderowi mającemu 15 punktów przewagi. Natomiast jeśli futbol rzeczywiście ma być awangardą powrotu do normalnego życia, to awangardą futbolową jest Bundesliga. Poświęcamy jej w numerze dość miejsca, tutaj zacytuję tylko Leszka Orłowskiego, który 48 stron dalej pisze: „Proponuję odrzucić wszelki resentyment, jeśli ktoś go ma i zgodzić się z konstatacją, że jeśli Niemcy coś robią, to nie jest to głupie. Cały świat powinien kibicować niemieckiej piłce, by jej się udało. Jeśli się uda, to zapewne uda się także innym ligom.”
Zatem kibicujmy, lecz z ostatnim zdaniem, słusznego – co do zasady – wywodu Leszka się nie zgadzam. Jeśli uda się Niemcom, to wcale nie znaczy, że uda się wszystkim. Otóż Niemcy mają już czytelny plan postępowania. Nie wiem, czy tak precyzyjny plan powstał wszędzie tam, gdzie piłkarze „tęsknią za zielonymi murawami”, choć akurat doniesienia z Sewilli wzbudzają szacunek i nadzieję. W Niemczech logistyka, przynajmniej w teorii, została rozpisana na nuty. Począwszy od spraw fundamentalnych – na przeprowadzenie ponad 20 tysięcy testów Bundesliga przeznaczy 2,5 miliona euro, do tak trywialnych jak wydłużenie ławek rezerwowych pozwalających zachować większy odstęp między zawodnikami. Edward Kowalczuk, trener pracujący w Hannover 96, niemieckie dylematy definiuje prosto: jedno, dwa, trzy zakażenia nie wpłyną na nic, powyżej siedmiu grozi wykluczeniem klubu albo zawieszeniem rozgrywek. Wydaje się więc, że Niemcy są przygotowani na każdą ewentualność i – niestety – żadnej wykluczyć nie można, a ostrzeżeniem są najświeższe doniesienia z drugoligowego Drezna…
ZBIGNIEW MUCHA
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 19/2020)