Szlagier Ekstraklasy nie zawiódł!
Dwaj główni kandydaci do mistrzostwa Polski, stadion wypełniony po brzegi, skauci z najsilniejszych europejskich klubów. Hit Ekstraklasy, czyli starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa, wzbudzało ogromne emocje. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Legii.
Zapis relacji live – KLIKNIJ!
Stawka meczu była ogromna. Oczywiście ewentualna porażka jednej z drużyn niczego jeszcze nie przesądzała, ale dawała zwycięzcy chociażby mentalną przewagę. Stan faktyczny przed pierwszym gwizdkiem arbitra był następujący: Legia zajmowała pozycję wicelidera i nad czwartym w stawce Lechem miała dwa punkty przewagi.
Historia ostatnich spotkań pomiędzy Lechem a Legią wskazywała na to, że emocje będą ogromne. Remisu raczej nikt się nie spodziewał.
Od pierwszych minut mecz rozgrywany w Poznaniu mógł się podobać. Przy fantastycznej pogodzie piłkarze dostosowali się do rangi spotkania i grali od początku bardzo widowiskowo.
Szczególnie w pierwszych minutach swoją grą zachwycał Vadis Odjidja-Ofoe, który w środku pola był absolutnym dominatorem. Każda akcja praktycznie przechodziła przez tego zawodnika, który świetnymi podaniami obsługiwał swoich kolegów.
W końcówce pierwszej połowy niestety z obydwu stron zaczęły mnożyć się straty. Ostatecznie po 45 minutach gry na samo widowisko nie mogliśmy narzekać, ale zabrakło najważniejszego, czyli goli.
Początek drugiej połowy należał do Lecha Poznań. Gospodarze powinni wyjść na prowadzenie w 56. minucie spotkania. To wtedy Arkadiusz Malarz zanotował fatalną pomyłkę i minął się z piłką. W wyniku tego błędu Tomasz Kędziora mógł skierować futbolówkę do pustej bramki, ale fatalnie przestrzelił.
Optyczną przewagę mieli cały czas gospodarze, natomiast piłkarzom Legii przydarzały się proste błędy i straty. Mylił się chociażby doświadczony Miroslav Radović, który w pewnym momencie mógł znaleźć się w dobrej sytuacji, ale piłka fatalnie mu odskoczyła.
Optyczną przewagę mieli cały czas gospodarze, natomiast piłkarzom Legii przydarzały się proste błędy i straty.
Bardzo długo czekaliśmy na gole, które w końcu nadeszły w samej końcówce meczu. W 82. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, a cały stadion prawie odleciał. Tomasz Kędziora wykorzystał świetne dogranie Darko Jevticia i wpisał się na listę strzelców po uderzeniu głową.
To nie był koniec strzelania. W 88. minucie w polu karnym Lecha powstało zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Maciej Dąbrowski. W doliczonym czasie gry dosłownie w ostatnich sekundach komplet punktów Legii zapewnił Hamalainen. Co za emocje, co za końcówka meczu!
gmar, PilkaNozna.pl