Szczęsny: 22 lata po tacie
Dziś wieczorem Arsenal Londyn będzie w Barcelonie bronić nikłej przewagi z Londynu. 2:1 w obliczu rewanżu z najlepszą drużyną świata, której sami tylko napastnicy w tym sezonie strzelili już 84 gole, to tyle co nic. I dobrze wie o tym bramkarz Kanonierów Wojciech Szczęsny. Polak jednak nie traci rezonu: – Nie boimy się ani Messiego, ani żadnego z jego kolegów.
Szczęsny w sobotę dowiódł, że jest mocny psychicznie. Po wpadce z Birmingham w finale Pucharu Ligi przeciwko Sunderlandowi spisał się bezbłędnie. Zatem blisko 100 tysięcy socios również go nie zdeprymuje. A jak poradzić sobie z presją Camp Nou wie najlepiej ojciec Wojtka – Maciej Szczęsny. Jesienią 1989 roku Legia Warszawa w bramce ze Szczęsnym seniorem zremisowała z Barcą 1:1 w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Golkiper warszawian skapitulował tylko raz, gdy z jedenastu metrów pokonał go Ronald Koeman, którego sposób wykonywania rzutów karnych był – notabene – pilnie przez legionistów wcześniej studiowany. Bez skutku. Oto co wówczas powiedział słynny Holender, którego słowa przytaczała „Piłka Nożna”: – Wasz bramkarz był bardzo dobry w całym meczu. Gdyby rzucił się w lewo, jeszcze zdążyłbym kopnąć w prawo.
Zbigniew Mucha
„Piłka Nożna”