LE: Poznaliśmy rywali Legii i Śląska, będzie ciężko… – KLIKNIJ!Legia Warszawa – Rosenborg TroindheimLegia Warszawa trafiła całkiem nieźle i wcale nie chodzi o obecną siłę Rosenborga, a o fakt, że na drodze
Wojskowych mogli stanąć o wiele mocniejsi rywale. Norwegowie byli przed laty etatowymi uczestnikami rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów, ale dni ich chwały już dawno minęły i dzisiaj Rosenborg jest jak najbardziej w zasięgu podopiecznych
Jana Urbana. W minionym sezonie, popularni
Troillongan zajęli w Tippeligaen dopiero trzecie miejsce. Dopiero, ponieważ w dwie poprzednie kampanie Rosenborg kończył na samym szycie ligowej tabeli.
Jeśli ktoś chciałby znaleźć w kadrze Rosenborga jakieś wielkie nazwiska, ten raczej się zawiedzie. W zespole 22-krotnych mistrzów Norwegii znajdziemy głównie piłkarzy krajowych, a ci którzy przybyli do Trondheim z innych państw, to nie są gracze, których Legia powinna się jakoś szczególnie obawiać. Do największych gwiazd drużyny należą obecnie
Steffen Iversen,
Erik Brathen,
Rade Prica czy
John Chibuike. Takie nazwiska jak
Radović,
Ljuboja,
Żewłakow,
Wolski czy
Kuciak nie wypadają w tym gronie wcale gorzej, a nawet nieco lepiej.
Śląsk Wrocław – Hannover 96Zdecydowanie cięższe zadanie czeka wrocławski Śląsk – i to nie przez totalną degrengoladę w klubie z Wrocławia – ale przede wszystkim z powodu mocy niemieckiej drużyny. W poprzednich rozgrywkach Bundesligi piłkarze z AWD-Arena zajęli siódme miejsce – ostatnie gwarantujące udział w europejskich pucharach, ale przyznać trzeba, że sezon mieli naprawdę bardzo dobry. Niejednokrotnie zaskakiwali największych faworytów ligi (wygrane mecze i z Borussią Dortmund, i z Bayernem Monachium), a w poprzedniej edycji Ligi Europy zaszli aż do ćwierćfinału, w którym okazali się słabsi od późniejszych triumfatorów całych zmagań, Atletico Madryt. Warto jednak przypomnieć, że zawodnicy
Mirko Slomki zarówno w meczu u siebie, jak i na wyjeździe potrafili Hiszpanów mocno postraszyć (dwa razy po 2:1 dla Atletico).
Niemcy przed startem nowego sezonu nie osłabili się zbytnio (z wartościowych graczy odeszli tylko
Emanuel Pogatez i
Moritz Stoppelkamp), za to działacze postarali się o kilka ciekawych zakupów – z Zenita Sankt Petersburg ściągnięty został
Szabolcs Huszti, z Kashiwa Reysol
Hiroki Sakai, z FC Zurich
Adrian Nikici, a ze Standardu Liege brazylijski obrońca
Felipe. Każdy z nich ma równe szanse na zostanie gwiazdą zespołu. Tymi jak na razie bez dwóch zdań są
Mohammed Abdellaoue,
Didier Ya Konan oraz – od rundy wiosennej poprzedniego sezonu –
Mame Biriam Diouf. Wszyscy to napastnicy, przez co ciężki żywot w Hanowerze wiedzie reprezentant Polski,
Artur Sobiech.