Spora dziura w budżecie. Legia będzie sprzedawać?
Brak awansu do fazy grupowej Ligi Europy oznacza, że Legia Warszawa stanęła w obliczu wielkich kłopotów. Włodarze mistrza Polski ustalając budżet na nowy sezon liczyli na pieniądze z kasy UEFA, których ostatecznie nie dostaną. To z kolei oznacza, że jeszcze przed końcem letniego okienka transferu kilku zawodników pożegna się z Łazienkowską.
Dariusz Mioduski musi ratować budżet swojego klubu
Kompromitacja Legii w eliminacjach Champions League i Ligi Europy oznacza, że klubowa kasa będzie szczuplejsza o około osiem milionów euro, co jak na polskie warunki jest olbrzymią kwotą. Nic więc dziwnego, że „Wojskowi” muszą szukać tych pieniędzy w innym miejscu, m.in. na sprzedaży dobrze zarabiających piłkarzy.
– Liczymy, że zabraknie jakieś 8 milionów euro. Premia od UEFA to jedno, ale jest jeszcze market pool, dni meczowe itd. – wyznał podczas rozmowy z dziennikiem „Rzeczpospolita” Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa.
Najbliższe dni upłyną przy Łazienkowskiej pod znakiem ratowania budżetu i zapobieganiu finansowej katastrofie. – Nie za bardzo mamy kogo w tej chwili sprzedać. Mam nadzieję, że uda nam się pozbyć dwóch czy trzech zawodników. Z tych obciążających budżet, a nie mających istotnego wpływu na drużynę – dodał.
2,5 miliona euro Legia mogłaby zarobić na sprzedaży Michała Pazdana, który taką kwotę ma wpisaną w swoim kontrakcie jako klauzula odstępnego. Mioduski dość sceptycznie podchodzi jednak do odejścia kluczowego stopera swojej drużyny.
– Wiadomo, że wciąż jest sprawa Michała Pazdana, który ma wpisaną klauzulę i jeśli ktoś ją wpłaci, to nawet nie musi ze mną rozmawiać. Ale na dziś nie chcę sprzedać Pazdana. Potrzebujemy zespołu, który gra o mistrzostwo Polski – zakończył.
gar, PiłkaNożna.pl
źr. Rzeczpospolita