Przejdź do treści
Spadli z Ekstraklasy, ale szkoda ich oddawać

Polska Ekstraklasa

Spadli z Ekstraklasy, ale szkoda ich oddawać

ŁKS, Korona Kielce i Arka Gdynia z hukiem zleciały z PKO Bank Polski Ekstraklasy. Różnica pomiędzy tymi zespołami, a resztą stawki była na przestrzeni całego sezonu aż nadto widoczna. Nie oznacza to jednak, że w szeregach spadkowiczów nie ma piłkarzy, którzy zapracowali na utrzymanie na ekstraklasowym poziomie.

(fot. Grzegorz Jędrzejewski/400mm.pl)


Niedawno pisaliśmy, że nie będziemy tęsknić za tegorocznymi spadkowiczami, ponieważ nie wnosili do ligi zbyt wiele kolorytu. Jednym z argumentów, które podawaliśmy był brak gwiazd w składach ŁKS, Korony i Arki. Zdanie podtrzymujemy, ale w kadrach wspomnianego tercetu nie brakuje piłkarzy, którzy prezentowali odpowiednią jakość jak na polską ligę. Kto zatem powinien dostać szansę w innym zespole na poziomie PKO BP Ekstraklasy?

DOŚWIADCZENIE W CENIE

Kiedy realnie myślisz o utrzymaniu, budujesz drużynę od tyłu – tę zasadę zna każdy. Sprawa jest bardzo prosta: nie tracisz goli, nie przegrywasz meczów. Zarówno w Łodzi, Kielcach, jak i Gdyni postawiono na doświadczonych bramkarzy. Arkadiusz Malarz, Pavels Steinbors i Marek Kozioł puścili łącznie 140 goli, czyli średnio przypada 47 bramek na jednego golkipera. Najlepiej z tego grona wypadł ten ostatni, który przepuścił 38 razy piłkę do siatki. Dwaj pozostali przekroczyli barierę 50 goli puszczonych w tym sezonie.

Na pierwszy rzut oka liczby nie powalają na kolana, ale kiedy spojrzymy na wyczyny wspomnianej trójki przez cały sezon, to 140 goli jest wynikiem rewelacyjnym. Na uwagę szczególnie zasługują Kozioł i Steinbors, którzy wielokrotnie wyprawiali cuda w bramce, ratowali skórę kolegom, a mecze z udziałem Korony i Arki nie kończyły się pogromami na korzyść rywali. Malarz przez lata przyzwyczaił nas do nieprawdopodobnych interwencji w Legii, ale w Łodzi takich spektakularnych obron było znacznie mniej. Inna sprawa, że żaden bramkarz na świecie, który miałby do dyspozycji taką linię defensywną, jaką miał przez ten sezon Malowany, nie potrafiłby ustrzec ŁKS przed katastrofą. Błędy, które notorycznie popełniali obrońcy beniaminka raziły po oczach i zazwyczaj kończyły się golami. Nikt w Łodzi nie powinien mieć do Malarza najmniejszych pretensji o tak dużą liczbę puszczonych goli. Zresztą do Steinborsa i Kozioła tym bardziej – obaj mają skuteczność interwencji na poziomie 75 procent, co w takich klubach jak Arka i Korona powinno być uznane za spory wyczyn. Malarz nie wykręcił nawet 70 procent…


W jakim klubie mogliby sprawdzić się wymienieni bramkarze? Z pewnością notowania Steinborsa, Kozioła i Malarza (nieprzypadkowo wymienieni w takiej kolejności) stoją wysoko po minionym sezonie. Z pewnością też golkipera będą szukać w Płocku, Zabrzu, Częstochowie czy Warszawie. Nie wszędzie oczywiście na pozycję numer jeden, ale przecież podniesienie rywalizacji poprzez sprowadzenie solidnego, doświadczonego bramkarza, też ma wpływ na ustabilizowanie wysokiej formy konkurenta. Zresztą coraz głośniej się mówi, że pierwszy z wymienionych za chwilę trafi do Jagiellonii.

BIEDA W DEFENSYWIE

O ile najbardziej odpowiedzialna pozycja w zespole była nieźle obsadzona przez spadkowiczów, to w linii defensywnej próżno szukać postaci najwyższej jakości. W zasadzie każdy z obrońców, którzy rozegrali co najmniej 15 spotkań w minionym sezonie, dołożył mniejszą lub większą cegiełkę do spadku poprzez zawalenie kilku goli. 

W naszym zestawieniu (patrz jedenastka poniżej) stawiamy na trzech obrońców z Korony, która straciła najmniej goli spośród spadkowiczów. Mateusz Spychała (z konieczności ustawiony w naszej jedenastce na lewej stronie) i Grzegorz Szymusik jako boczni defensorzy pokazali się z niezłej strony, a w dodatku ich atutem jest data urodzenia. Obaj w kolejnych rozgrywkach nie będą mieli już statusu młodzieżowców, ale pokazali się z na tyle dobrej strony, że jako uzupełnienia składów mogą się przydać w silniejszych zespołach niż Korona. Tak jak w przypadku bramkarzy – spokojnie mogliby podnieść rywalizację w kilku klubach ze średniej półki.

Prawdziwa bieda jest jednak wśród środkowych obrońców. Adnan Kovacević był najlepszym piłkarzem – obok Petteriego Forsella – w Koronie, ale jego na pewno w barwach kieleckiego zespołu już nie zobaczymy – podpisał umowę na Węgrzech. A reszta? W ŁKS ani jeden stoper nie zaprezentował się na tyle dobrze, aby ktokolwiek dał mu szansę w kolejnym sezonie w PKO BP Ekstraklasie. W Arce nie najgorzej wypadli Damian Zbozień, Adam Danch i przede wszystkim Frederik Helstrup, którzy z powodzeniem mogliby dalej występować na ekstraklasowym poziomie i raczej by nie odstawali od obrońców w innych klubach.

ŚCISK W ŚRODKU

O ile braki w defensywie są widoczne gołym okiem, o tyle w środku pola panuje prawdziwe bogactwo urodzaju. Petteri Forsell wyrósł na najlepszego specjalistę od rzutów wolnych. Fin wiosną posłał piłkę trzy razy po bezpośrednim strzale z takiego stałego fragmentu – żaden piłkarz w PKO BP Ekstraklasie nie ma lepszych statystyk w tej klasyfikacji. Drugi jest Michał Nalepa z Arki – autor dwóch bramek po bezpośrednich strzałach z rzutów wolnych. Żaden inny piłkarz w lidze nie potrafił dokonać tej sztuki więcej niż raz, a takich, którzy mają jedno trafienie w tym sezonie po strzale ze stojącej piłki zza pola karnego jest jeszcze piętnastu. Jeśli zatem się nic nie zmieni, właśnie pożegnaliśmy dwóch najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. 


Zarówno Forsell jak i Nalepa oczywiście w naszej jedenastce się znaleźli. Obu ustawiliśmy jako ofensywnych pomocników – za ich plecami operować by mieli Marko Vejinović oraz Jakub Żubrowski. Pierwszy mocno obniżył loty w tym sezonie. Holender w poprzednich rozgrywkach był o klasę lepszym piłkarzem, ale po wykupieniu go przez gdynian nie prezentował już tak wysokiej jakości. Były oczywiście momenty, kiedy wyróżniał się na tle kolegów z drużyny, ale znacznie częściej mówiło się o nim jako o zawodniku, który nie gra na swoim poziomie. Żubrowski natomiast przez wiele lat zapracował na miano solidnego środkowego pomocnika w całej lidze. Grał nieźle, potrafił nie tylko świetnie odebrać piłkę, ale także ją rozegrać i niezależnie, kto prowadził Koronę, Kuba był jej ważną postacią. Jemu – podobnie jak Kovaceviciowi – kontrakt z kieleckim klubem skończył się wraz z ostatnim meczem sezonu 2019-20, ale 28-letni pomocnik nie miał problemów, aby utrzymać się na poziomie PKO BP Ekstraklasy – podpisał kontrakt z Zagłębiem Lubin.

Na skrzydłach stawiamy na dwóch młodzieżowców: Mateusza Młyńskiego z Arki oraz Adama Ratajczyka z ŁKS. Za oboma przemawia wiek – obaj będą w kolejnym sezonie wciąż mieli status młodzieżowca, a to niewątpliwy atut. Kluby z PKO BP Ekstraklasy będą przecież szukały ogranych juniorów, a cena za Młyńskiego i Ratajczyka pójdzie znacznie w dół po spadku. Potencjał mają spory.

PUSTE KRÓLESTWO

W każdym okienku transferowym największe zainteresowanie wywołują napastnicy, zwłaszcza skuteczni. Czy takich znajdziemy w ŁKS, Koronie i Arce?

Jedynym napastnikiem bez kompromitujących liczb w tym sezonie jest Maciej Jankowski, który… częściej grywał na skrzydle niż w pierwszej linii. W Koronie najskuteczniejszym piłkarzem jest… środkowy obrońca – Kovacević, a w ŁKS Dani Ramirez, którego od pół roku w Łodzi już nie ma. Dlatego jedynym snajperem, który zasługuje na uznanie i spokojnie poradzi sobie na ekstraklasowym poziomie w naszym mniemaniu jest Jankowski – autor ośmiu goli i jednej asysty. W poprzednim sezonie takiej posuchy wśród napastników nie było. Zagłębie Sosnowiec miało Vamarę Sanogo (11 trafień), a Miedź Legnica stawiała na Forsella (13 bramek) i obaj nie zagrali na niższym poziomie, ale wywalczyli miejsca w lepszych klubach.


Kto nie zmieścił się w naszym zestawieniu? Na wirtualnej ławce rezerwowych zasiedliby z pewnością Kozioł, Helstrup czy Danch, o których wspominaliśmy wyżej. Na pewno na szansę pracował solidnie także Michał Trąbka, ale ostatecznie przegrał na ostatniej prostej wyścig o miejsce w naszym zestawieniu z klubowym kolegą – Ratajczykiem. W lipcowych meczach dobre wrażenie pozostawił Samu Corral, ale czy trzy niezłe spotkania na tle całego sezonu dają podstawy do utrzymania się na poziomie PKO BP Ekstraklasy? Niekoniecznie. Marcus Da Silva był w Arce notorycznie pomijany, a w samej końcówce sezonu pokazał, że nie były to słuszne decyzje trenerów, bo wypadł lepiej niż większość jego kolegów. Tylko czy 36-letni Brazylijczyk jest komukolwiek potrzebny w drużynie? Raczej nie. Nie do końca wiadomo, jak oceniać Michała Kopczyńskiego, który bardzo długo leczył kontuzję, a po powrocie do pełni sił miewał mecze solidne, ale też bardzo przeciętne. Jako uzupełnienie kadry mógłby sobie poradzić w klubie z dolnych rejonów tabeli. 

JEDENASTKA: Steinbors – Szymusik, Kovacević, Spychała – Młyński, Vejinović, Żubrowski, Ratajczyk – Nalepa, Forsell – Jankowski.

PAWEŁ GOŁASZEWSKI

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 29/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024