Smuda: Zapytałem Grosickiego jak daleko ma do kasyna
– Obraniak nie ucierpiał z powodu żadnej poważnej kontuzji – rozwiał wątpliwości selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Franciszek Smuda, po tym, jak w trakcie środowego treningu w Grodzisku Wielkopolskim piłkarz Lille zszedł z boiska.
– Ludo jak przyjechał, to powiedział mi, że chciałby zaoszczędzić siły zarówno w środę jak i czwartek, ja uszanowałem jego decyzję – dodał „Franz”. – Zawsze, jak piłkarze przyjeżdżają po meczach ligowych na kadrę, to okazuje się, że jeden czy drugi cierpi z powodu jakichś dolegliwości. Okazuje się też, że w ich macierzystych klubach nie ma jakiejś dobrej opieki medycznej, dlatego my musimy im pomagać. Nasza opieka lekarska stoi na wyższym poziomie, a lekarze robią wszystko, by piłkarze zawsze byli zdolni do gry.
„Franz” pytany o to, czy miał pecha tracąc w przeciągu pół roku trzech bramkarzy, zaprzeczył: – W piłce wszystko jest możliwe, a jeśli się daje z siebie wszystko, to zawsze istnieje ryzyko kontuzji. Nie mam problemu z golkiperami, to chyba pan stwarza ten sztuczny problem – ostro zaprzeczył słowom dziennikarza trener. – Bramkarzy mamy dosyć. Nawet jakby bramkarz miał zero meczów rozegranych w reprezentacji, to i tak kiedyś musieliby zacząć grać dla kadry. Podobnie było w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Józef Młynarczyk czy Janek Tomaszewski też kiedyś musieli zacząć – dodał.
– Nie wiem dokładnie, jak będzie wyglądało ustawienie w meczach z Litwą i Grecją. Może dokonamy małych roszad. Ja bardzo chciałbym mieć zawodników wszechstronnie utalentowanych i dlatego muszę im dawać szansę gry na takich pozycjach, na których jeszcze nie grali – wyjaśnił szkoleniowiec.
– Cieszy mnie dobra atmosfera w kadrze, a jest ona zasługą dwóch kapitanów: Kuby [Jakuba Błaszczykowskiego] i Murawskiego, którzy starają się ją tworzyć. A jeśli chodzi o Grosickiego, to uważam, że zmiana klubu wyszła mu na dobre. Jeśli się dobrze czuje w nowym środowisku, to na pewno będzie się rozwijał [w styczniu tego roku Grosicki podpisał 3,5-letni kontrakt z tureckim Sivassporem]. Widzę pozytywną zmianę w jego zachowaniu: przede wszystkim nie traci tylu piłek ile wcześniej. Jednak powinien być bardziej agresywny w grze. A jeśli chodzi o życie prywatne, to zapytałem go, jak daleko ma do najbliższego kasyna. Okazało się, że 900 kilometrów i jeżdżenie tam mu się nie opłaca, tak powiedział – zażartował Smuda.
– Dla dzieci treningi otwieramy, dla dziennikarzy zamykamy – powiedział ostro Smuda. – Przez półtora roku były otwarte treningi i wam to też przeszkadzało. Macie 20, czy 25 minut i już. Nasza współpraca musi w ten sposób wyglądać.
– Chcielibyśmy wykorzystać spotkania towarzyskie na to, by grać dobrze na Euro. Nie reaguję na żadne sugestie ze strony dziennikarzy. Dla was zawsze będzie wszystko źle. Ja nie słucham żadnych docinków. Do końca mojego kontraktu z PZPN mam zamiar robić wszystko jak najlepiej – dodał.
Smuda pytany o Patryka Małeckiego, stwierdził: – Istotnie, rozmawiałem z nim, on wie, co ma robić, by dostać się do kadry. Pojechałem oglądać mecz z Podbeskidziem [Wisła zremisowała z „Góralami” 2:2 w meczu Pucharu Polski] nie dla Maora Meliksona, jak to sugerowały media. Chciałem zobaczyć, jak prezentują się Patryk Małecki i Cezary Wilk – podsumował trener.
Źródło: ASInfo