Skromne zwycięstwo Jagiellonii Białystok
Jagiellonia Białystok nie zwalnia tempa. Po pokonaniu Arki Gdynia przed tygodniem i awansie do III rundy kwalifikacji Ligi Europy, tym razem „Jadze” udało się zwyciężyć Wisłę Kraków (1:0).
Jagiellonia Białystok na prowadzeniu (fot. Łukasz Skwiot)
Jagiellonia wróciła na ligowe boiska po znakomitym meczu w Portugalii, gdzie udało się jej wyeliminować z Ligi Europy Rio Ave. Wicemistrz Polski gra więc nadal na arenie międzynarodowej, co – jak zdradził trener Ireneusz Mamrot – ma swoje przełożenie na ekstraklasę i konieczność rotowania składem.
Takich „problemów” nie ma z kolei Wisła Kraków, która do pucharów się nie załapała, ale w dotychczasowych spotkaniach Lotto Ekstraklasy radziła sobie całkiem nieźle. Remis w meczu z Arką Gdynia i zwycięstwo nad Miedzią Legnica sprawiły, że zawodnicy Macieja Stolarczyka zaczęli kampanię w stylu lepszym niż przewidywano.
Od początku spotkania dużo lepiej prezentowali się gospodarze. Najpierw bliski zdobycia gola był Taras Romanczuk, którego strzał głową nieznacznie minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Michała Buchalika. Kilka minut później bardzo groźnie w pole karne gości dośrodkował Guilherme i chociaż trzech piłkarzy „Jagi” wystartowało do piłki, to żadnemu z nich nie udało się skierować jej do siatki.
Wisła szukała swoich szans w kontratakach, a jeden z nich o mało co nie przyniósł gościom gola. W 20. minucie szybki atak swojego zespołu strzałem wykończył Jesus Imaz, ale pomylił się naprawdę nieznacznie. Gdyby przymierzył lepiej, to Marian Kalemen nie miałby nic do powiedzenia.
Jagiellonia prowadziła grę, ale groźniejsze bramkowe okazje miała Wisła. W 28. minucie na skrzydle popędził Imaz, który dograł precyzyjną piłkę pod bramkę. Tam do strzału składał się Rafał Boguski, jednak w ostatniej chwili desperackim wślizgiem zdołał go ubiec Łukasz Burliga. Obrońca „Jagi” uratował swój zespół, ale przy okazji nabawił się kontuzji, z powodu której musiał opuścić boisko.
Kolejną dobrą okazję Wisła miała po groźnym uderzeniu z dystansu Patryka Małeckiego. Piłka zmierzała w kierunku dalszego słupka bramki Jagiellonii, ale po raz kolejny na wysokości zadania stanął Kelemen.
Tuż przed końcem pierwszej połowy w polu karnym gospodarzy doszło do bardzo niebezpiecznego zdarzenia. Po walce o górną piłkę z Jakubem Bartkowski, mocne uderzenie na głowę przyjął Karol Świderski, który bez świadomości upadł na murawę. Piłkarzowi natychmiast udzielono pomocy lekarskiej, a po kilku chwilach na noszach został on zniesiony z boiska.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Wisły. Z lewego skrzydła do środka ładnie ściął Rafał Pietrzak, którzy próbował przymierzyć w okienko bramki Kelemana. Piłkarzowi „Białej Gwiazdy” nie udało się jednak trafić w światło bramki. Odpowiedź Jagiellonii była natychmiastowa. Po dośrodkowaniu w pole karne, z bliska uderzał Romanczuk, ale znakomicie interweniował Buchalik.
W 55. minucie bramkarz Wisły się jednak nie popisał faulując szarżującego Bezjaka. Szymon Marciniak posłużył się system VAR i uznał, że Jagiellonia otrzyma rzut wolny z granicy pola karnego, a Buchalik otrzyma czerwoną kartkę i będzie musiał udać się pod prysznic.
Jak się okazało, Jagiellonia rzut wolny wykorzystała w stu procentach. Uderzenie Arvydasa Novikovasa zdołał jeszcze obronić Mateusz Lis, jednak przy dobitce Romana Bezjaka był już bezradny. 1:0 dla gospodarzy!
Mimo prób Wisły, Jagiellonia nie pozwoliła rywalowi na odrobienie strat i po końcowym gwizdku to podopieczni Mamrota mogli wznieść ręce w geście triumfu, wygrywając drugi ligowy mecz w obecnym sezonie.
PiłkaNożna.pl