Sevilla wywalczyła remis we Lwowie
Mimo że na Arenie Lwów jako pierwsza bramkę zdobyła Sevilla, to jej gracze na przerwę nie zeszli w dobrych humorach. Ekipa Grzegorza Krychowiaka po zmianie stron jednak doprowadziła do wyrównania i przed rewanżem jest w ciut lepszej sytuacji.
Unai Emery nie może być na razie zadowolony z postawy drużyny (foto: Grzegorz Wajda)
Nikogo nie mogło dziwić, że Palanganas dotarli do półfinału. Po drodze podopieczni
Unaia Emery’ego odprawili Molde, FC Basel i baskijskiego rywala – Athletic Bilbao. Z ostatnim mieli najciężej. Do rozstrzygnięcia dwumeczu potrzebne były rzuty karne. Sevilla ma szansę po raz trzeci z rzędu wygrać Ligę Europy.
Szachtar natomiast – choć od dłuższego czasu, ze względu na wojnę, nie może grać w Doniecku – radził sobie znakomicie. Ukraiński zespół nie miał żadnego problemu z pokonaniem Schalke, Anderlechtu i Bragi. Po tak udanej przeprawie podopieczni
Mircei Lucescu z pewnością nie zamierzali poprzestawać na półfinale.
Najświeższe informacje związane z Ligą Europy – KLIKNIJ!Skoro mecz miał odbyć się we Lwowie, nie mogło zabraknąć polskich akcentów. W podstawowym składzie Sevilli znalazł się Grzegorz Krychowiak. Oprócz niego na boisku pojawiło się jeszcze kilku naszych rodaków. Na rozjemcę starcia wyznaczono
Szymona Marciniaka, a na jego asystentów między innymi
Pawła Sokolnickiego i
Tomasza Listkiewicza.
Początek meczu był zdecydowanie lepszy dla Hiszpanów. Już po kilku minutach
Ever Banega zagrał do
Kevina Gameiro, a ten szybko odebrał do
Vitolo. Skrzydłowy Sevilli poradził sobie z
Jarosławem Rakickim i strzelił między nogami
Andrija Piatowa.
W następnych fragmentach zbyt wielu fajerwerków nie było. Przy piłce dłużej utrzymywali się goście, oni też częściej pojawiali się na połowie rywala. Nic z tego jednak nie wynikało.
Szachtar pierwszy strzał na bramkę Palanganas oddał po 18 minutach.
David Soria nie miał jednak problemów z uderzeniem
Marlosa. Od tego momentu formalni gospodarze nabierali wiatru w żagle.
W 23. minucie udało im się doprowadzić do wyrównania. Wtedy świetnie podanie ze środka boiska wykonał Rakicki, a Marlos wbiegł z piłką w pole karne, przy biernej postawie obrony. Następnie strzelił tuż przy słupku, a na tablicy wyników zrobiło się 1:1.
Rozgrywający 25. mecz w europejskich pucharach Krychowiak szczególnie nie rzucał się w oczy, aż do… 25. minuty. Wtedy dość agresywnie sfaulował
Wiktora Kowalenkę i wydaje się, że sędzia Marciniak nieco oszczędził pomocnika, nie pokazując mu żółtej kartki.
Nie to jednak było najważniejsze. Szachtar rozkręcał się coraz bardziej, a słabo spisywała się defensywa SFC. Doskonały tego dowód mieliśmy na dziewięć minut przed przerwą. Wtedy to Marlos idealnie dośrodkował na głowę
Tarasa Stepanenki, a ten dał Ukraińcom prowadzenie. Pomocnik Szachtara był zupełnie niekryty.
Do gwizdka oznaczającego koniec pierwszej części gry nic się już nie zmieniło. Po zmianie stron sędzia Marciniak nie był już pobłażliwy względem Krychowiaka. Pomocnik Sevilli w walce o górną piłkę zaatakował łokciem Kowalenkę. W konsekwencji obejrzał żółtą kartkę. Przyjezdni wzięli się później nieco do roboty. W 55. minucie dość nieprzyjemny dla bramkarza strzał oddał
Daniel Carrico. Piatow zdołał jednak wybić piłkę na rzut rożny.
Wkrótce doczekaliśmy się pierwszej zmiany czwartkowego wieczoru. Boisko opuścił dość bezproduktywny
Jewhen Konoplanka, a na placu zameldował się
Michael Krohn-Dehli. Zawodnik ten miał pecha w 69. minucie. Wówczas po starciu z jednym z piłkarzy Górników „przejechał” się na piłce i padł na murawę. Duńczyk prawdopodobnie uszkodził więzadła w kolanie, z związku z czym musiał zostać zniesiony z boiska. Emery delegował do gry
Coke.
Tymczasem minuty mijały, a Sevilla wciąż nie potrafiła strzelić drugiej bramki. Potencjał z pewnością był, ale brakowało konkretów. Szachtar natomiast bronił się nieźle i tak było aż do 75. minuty. Wówczas po celnym dośrodkowaniu Gemeiro skierował piłkę do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Jeśli offside był, to minimalny.
Wkrótce Andaluzyjczycy znów mogli strzelić gola, i to prawidłowego. Po znakomitym podaniu Banegi kolejny raz pomylił się jednak Gemeiro. W 80. minucie zepsuć sytuacji już się nie dało. Sędzia Marciniak odgwizdał rzut karny po faulu
Facundo Ferreyry na Vitolo. Do piłki podszedł Gemeiro i wreszcie pokonał Piatowa.
Do końca spotkania za wiele się już nie wydarzyło. Wreszcie Marciniak (po pięciu doliczonych minutach) zagwizdał po raz ostatni, a obie ekipy mogą myśleć o zmaganiach w krajowych rozgrywkach.
Krychowiak rozegrał dzisiaj 90 minut, ale zaliczył raczej przeciętny występ. Wykazać będzie się mógł w rewanżu, który odbędzie się 5 maja w Sewilli.
tboc, PiłkaNożna.pl