Sandecja – Wisła Płock 0:1. Porażka beniaminka
W pierwszym sobotnim meczu piątej kolejki Lotto Ekstraklasy Sandecja Nowy Sącz przegrała 0:1 z Wisłą Płock. Mecz obejrzało 2070 widzów – najmniej w tym sezonie polskiej ligi.
Michał Gliwa w czterech meczach puścił trzy gole (fot. Cezary Musiał)
Gospodarze z Nowego Sącza liczą, że po pierwszy zwycięstwie w historii występów w Lotto Ekstraklasie, zdobędą punkty także w meczu domowym. W tym przypadku nie oznacza to jednak meczu w Nowym Sączu, a w Niecieczy, bo to w tej wiosce Sandecja będzie grała, dopóki nie przystosuje swojego stadionu do wymogów najwyższej klasy rozgrywkowej.
Nadzieje piłkarzy prowadzonych przez Radosława Mroczkowskiego są tym większe, że w minionej kolejce świetnie zaprezentowali się oni w Białymstoku, gdzie 3:1 pokonali wicemistrza Polski – Jagiellonię. Teraz rywalem Sandecji będzie znacznie niżej notowana Wisła Płock.
Płocczanie po tąpnięciu, jakim przed rozpoczęciem sezonu było odejście trenera Marcina Kaczmarka, słabo rozpoczęła nowe rozgrywki. Wisła pomimo rozegrania aż trzech meczów u siebie, zdobyła w tym sezonie ledwie cztery punkty i odpadła z Pucharu Polski po meczu z Wisłą Kraków. Mecz w Niecieczy jest więc dla drużyny Jerzego Brzęczka niezwykle istotny.
Mecz w Niecieczy pewniejsi siebie rozpoczęli goście. Wydarzeniem początku spotkania była jednak kontuzja Arkadiusza Recy, który w ósmej minucie został zmieniony przez Jakuba Łukowskiego.
Obie drużyny zajmują miejsce w dolnej połowie tabeli Lotto Ekstraklasy i pierwsze pół godziny sobotniego meczu pokazało dlaczego tak właśnie jest. Ambicji nie można piłkarzom odmówić, ale pod względem jakości piłkarskiej było to słabe spotkanie. Ciekawie wyglądał jedynie strzał Michala Pitera-Bućki, który uderzył piłkę efektowną przewrotką. Piłkę wybił jednak Damian Byrtek.
Goście objęli prowadzenie w 33. minucie. Dominik Furman dośrodkował z rzutu rożnego w pole bramkowe, gdzie był tłum graczy obu zespołów, ale piłkę głową do bramki skierował Kamil Biliński.
Po stracie gola gospodarze przejęli inicjatywę, ale najwięcej zagrożenia sprawiali po stałych fragmentach gry. Po jednym z rzutów rożnych bitych przez Tomasza Brzyskiego głową uderzył Dawid Szufryn, ale Seweryn Kiełpin popisał się świetną interwencją.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Dobrze podziałały na nich dwie zmiany, których już w przerwie dokonał Mroczkowski. Za Bartłomieja Kasprzaka i Adriana Danka weszli Patrik Mraz i Wojciech Trochim, który momentami rządził w środku pola. W zespole gości świetnie w obronie spisywał się jednak Damian Byrtek.
Lepsza postawa Sandecji zmusiła Wisłę do szukania szans w kontratakach. Płocczanie mogli jednak podwyższyć prowadzenie, ponieważ Furman wyszedł sam na sam z Michałem Gliwą. Bramkarz świetnie jednak wyszedł kilka metrów przed bramkę, a kapitan Wisły z ostrego kąta spudłował.
Od tego czasu rozhulał się Giorgi Merebaszwili. Gruzin mógł mieć dwie asysty, ale najpierw po jego podaniu Mikołaj Lebedyński uderzył zbyt lekko, a potem Adam Dźwigała spudłował. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem w poprzeczkę Mraza, a piłkę z linii bramkowej wybił Byrtek.
Zmiany dokonane przez Mroczkowskiego w przerwie sprawiły, że świetnie wyglądała lewa strona Sandecji. Aleksandry Kolew, Brzyski i Mraz często rozmontowywali defensywę rywali, a po jednym z takich przypadków i dośrodkowaniu Słowaka piłka spadła na nogę Adriana Basty, który fatalnie przestrzelił.
Sandecji pomimo walki nie udało się odrobić strat i wciąż jest jedynym zespołem, który nie strzelił w tym sezonie gola w roli gospodarza. Sandecja spadła więc na 10. miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy, a Wisła Płock awansowała na siódme miejsce.
band, PilkaNozna.pl