San Marino rozniesione, obowiązek wykonany
Pierwsza połowa stała pod znakiem absolutnej (oczekiwanej!) dominacji reprezentacji Polski. W drugiej połowie po zejściu Lewandowskiego gra naszych runęła i San Marino zdołało nawet strzelić gola. Wynik 7:1 cieszy, jednak postawa naszej drużyny bez kapitana mocno niepokoi.
Polska nie popisała się w meczu z San Marino (fot. 400mm.pl)
Pojechali, wygrali i wracają. Plan minimum został wykonany w i reprezentacja Polski zgodnie z oczekiwaniami zanotowała wysoką wygraną w meczu przeciwko San Marino.
Strzelanie zaczęło się błyskawicznie. Już w 4. minucie Robert Lewandowski trafił do siatki po dograniu Karola Linettego. Nieco ponad dziesięć minut później Tymoteusz Puchacz dobrym podaniem znalazł wbiegającego Karola Świderskiego i gracz PAOK-u pewnie zmieścił piłkę w siatce.
W 21. minucie Robert Lewandowski wykorzystał błąd całego bloku defensywnego San Marino i trafił po raz drugi do siatki. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy do siatki trafił Karol Linetty, dobijając rywali tuż przed zejściem do szatni.
Lewandowski, Moder oraz Szczęsny zakończyli swój udział w tym meczu po pierwszej połowie i wtedy zaczął się kabaret w wykonaniu polskiej drużyny. Już w 48. minucie Piątkowski popełnił fatalny błąd w dograniu i piłkę przyjął Nicolo Nanni, który sensacyjnie pokonał Łukasza Skorupskiego i reprezentacja San Marino po raz pierwszy od wielu lat trafiła do siatki. To ósmy mecz z rzędu, kiedy Polska traci bramkę, nawet mecz przeciwko San Marino nie przełamał feralnej serii.
Później San Marino wyraźnie dostało wiatru w żagle i grało zdecydowanie lepiej od Polski. Piłkarze-amatorzy potrafili nawet wykreować akcje bramkowe i przenieść ciężar gry pod bramkę Skorupskiego.
Ostatni kwadrans polska drużyna zaczęła już grać zdecydowanie lepiej i niesamowitą skutecznością błysnął Adam Buksa, który trafił aż trzy gole, ustalając wynik spotkania na 7:1. Przy jego ostatnim golu asystę zaliczył debiutujący Nicola Zelewski.
Wygrana cieszy. Obowiązek został odhaczony i polska kadra zdobyła sporo goli. Druga połowa dała jednak sporo do zrozumienia, gdy na placu gry zabrakło Lewandowskiego, nasi zawodnicy kompletnie się posypali i popełniali sporo błędów w defensywie. Teraz pozostaje pełna koncentracja przed meczem z Anglią.
młan, PiłkaNożna.pl