Przejdź do treści

Polska 1 Liga

Ryszard Tarasiewicz: Lubię wyzwania

Inaczej wyobrażali sobie kibice Pogoni Szczecin początek rundy wiosennej. Po fantastycznych meczach rozgrywanych jesienią nie został nawet ślad. Zamiast tego przy Twardowskiego zagościł marazm, brak pomysłu na grę oraz brak waleczności. Efekt – zaledwie trzy zdobyte punkty, miano najsłabszego zespołu wiosną na zapleczu Ekstraklasy i… zmiany w sztabie szkoleniowym.
Tarasiewicz trenerem Pogoni – KLIKNIJ!

Na reakcję ze strony działaczy szczecińskiego klubu fani czekali tylko kilka dni. Po świątecznym blamażu w meczu z Olimpią Elbląg wiceprezes Grzegorz Smolny postanowił sięgnąć za telefon i wybrać numer… Ryszarda Tarasiewicza.

– Nie było nerwowych ruchów – podkreśla wiceprezes Pogoni. – Do wszystkiego podeszliśmy na spokojnie. Przy świątecznym mazurku nie podejmuje się takich decyzji.

Były szkoleniowiec m.in. Śląska Wrocław i Łódzkiego Klubu Sportowego nie zastanawiał się długo i we wtorek pojawił się w stolicy województwa zachodniopomorskiego. Po krótkiej konferencji prasowej szybko przebrał się w klubowy dres, by wieczorem poprowadzić pierwszy trening nowego zespołu.

– Skontaktowaliśmy się telefonicznie, resztę spraw omówiliśmy podczas spotkania w cztery oczy. Lubię wyzwania i wierzę, że moje przyjście tutaj pozwoli odmienić trochę ten zespół – tłumaczy nowy szkoleniowiec Pogoni tuż po przyjeździe do Szczecina.

Działacze szczecińskiego klubu wyraźnie uwierzyli w umiejętności trenerskie Ryszarda Tarasiewicza, które kilka lat temu pozwoliły mu wprowadzić Śląsk Wrocław najpierw do ówczesnej drugiej ligi, a następnie do najwyższej klasy rozgrywkowej. W Grodzie Gryfa wierzą również, że nowy szkoleniowiec poradzi sobie z olbrzymią presją, która w ostatnich spotkaniach wyraźnie paraliżuje piłkarzy Pogoni.

– Do końca pozostało nam dziesięć spotkań, sytuacja w tabeli nie jest zła i trzeba zrobić wszystko, aby ten awans osiągnąć. Presja w Szczecinie jest ogromna, ale to dla mnie nic nowego. Podobne chwile przeżywałem już chociażby w Śląsku Wrocław. Zawodnicy muszą sobie jakoś z tym radzić i skupić się na moich uwagach. Jeżeli ktoś da z siebie wszystko i odpowiednio się zmęczy, to nie będzie miał czasu na myślenie o presji czy gwizdach kibiców – tłumaczy Tarasiewicz.

Opanowanie kryzysowej sytuacji w Pogoni może okazać się jednak trudniejszym zadaniem, niż się na pozór wydaje. Największym wrogiem trenera Tarasiewicza będzie bowiem czas. Nowy szkoleniowiec ma zaledwie cztery dni, aby przyjrzeć się swoim piłkarzom i przygotować ich do sobotniego pojedynku z Olimpią Grudziądz. A jak sam przyznaje – jego wiedza na temat zespołu jest póki co niewielka.

– Nie miałem zbyt wielu okazji, aby oglądać mecze Pogoni. Ostatnio widziałem spotkanie z Termaliką, ale ciężko wyciągać z niego jakieś konkretne wnioski. Zespół przez większość meczu gonił wynik i chociaż prezentował się nieźle, to ostatecznie mecz zakończył się porażką. Mam przed sobą cztery dni pracy z zespołem i wierzę, że uda mi się podjąć odpowiednie decyzje przez pojedynkiem z Olimpią Grudziądz – mówi Tarasiewicz.

Opiewający na 56 tysięcy złotych kontrakt nowego szkoleniowca Pogoni Szczecin obowiązywać będzie do końca sezonu. Jeżeli Tarasiewiczowi uda się wprowadzić zespół do Ekstraklasy, prawdopodobnie pozostanie w Szczecinie na dłużej. W przypadku niepowodzenia, prawdopodobnie podzieli los swojego poprzednika.

– Daliśmy sobie z trenerem czas do końca sezonu i w zależności od postawy zespołu i naszego zadowolenia z pracy szkoleniowca będziemy podejmować kolejne kroki – zapowiada Grzegorz Smolny.

Grzegorz Lemański, Piłka Nożna

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 2/2025

Nr 2/2025