Ruch
Chorzów definitywnie stracił szansę na grę w grupie mistrzowskiej
w rundzie finałowej obecnego sezonu. W poniedziałkowym spotkaniu
28. kolejki Lotto Ekstraklasy zespół prowadzony przez trenera
Waldemara Fornalika przegrał 0:1 z Koroną Kielce na wyjeździe.
Po przegranej w Kielcach piłkarze Ruchu Chorzów już wiedzą, że w tym sezonie grać będą tylko o utrzymanie w lidze (foto: Ł. Skwiot)
Początek
poniedziałkowego spotkania w Kielcach był niezły w wykonaniu
gospodarzy. Korona, chcąc szybko objąć prowadzenie, od pierwszych
minut przystąpiła do ofensywy. Blisko strzelenia gola był Miguel
Palanca, ale mocny strzał Hiszpana bardzo dobrze obronił słowacki
bramkarz Libor Hrdlicka.
Goście
z Chorzowa nie wypracowali sobie w tym meczu zbyt wielu okazji
podbramkowych, ale pomimo tego mogli wyjechać z Kielc z kompletem
punktów. W trakcie pierwszego kwadransa zawodów Miłosz Przybecki
wykonał zagranie, które z miejsca określono mianem „pudła
sezonu”.
Po
kapitalnym, prostopadłym podaniu Patryka Lipskiego Przybecki znalazł
się sam przed bramkarzem Korony. Pomocnik Niebieskich na pełnej
szybkości minął Milana Borjana, który wyszedł przed własne pole
karne. Przybecki samotnie szarżował w kierunku pustej bramki, po
czym oddał strzał lewą nogą. Wydawało się, że ta akcja po
prostu musi skończyć się golem, tymczasem piłka kopnięta przez
26-latka trafiła… w słupek!
W
kolejnych minutach przewagę znowu miał zespół prowadzony przez
trenera Macieja Bartoszka. Korona dążyła do otworzenia wyniku,
jednak na jej drodze raz po raz stawał Hrdlicka. Świetnie
dysponowany bramkarz Ruchu kilkoma doskonałymi interwencjami ratował
swój zespół przed utratą gola.
W
29. minucie Hrdlicka był czujny po uderzeniu Palanki z rzutu
wolnego. Z kolei w końcówce pierwszej połowy Słowak zaliczył
dwie kolejne udane parady: najpierw nogami wybronił strzał Ilijana
Micanskiego, a kilkadziesiąt sekund później końcami palców
strącił piłkę zmierzającą w samo okienko bramki po zagraniu
Palanki.
Po
przerwie Hrdlicka nadal rozgrywał świetne spotkanie, choć nie miał
aż tak wielu okazji do wykazania się, jak w trakcie pierwszej
połowy. W 74. minucie bramkarz drużyny z Chorzowa dobrze zatrzymał
groźny strzał Nabila Aankoura.
W
końcu jednak gospodarze znaleźli sposób na pokonanie Libora
Hrdlicki. Sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry
fatalny błąd na swojej połowie popełnił Martin Konczkowski.
Piłkę na lewym skrzydle przejął Ken Kallaste, po czym wbiegł z
nią w pole karne. Estończyk zagrał do Aankoura, a
Marokańczyk oddał mocny strzał. Piłka odbiła się jeszcze od
Rafała Grodzickiego i po rykoszecie wpadła do bramki gości.
Przegrywając
w Kielcach, drużyna Ruchu straciła resztki szans na zajęcie
miejsca w czołowej ósemce ligowej tabeli na finiszu rundy
zasadniczej. Natomiast Korona – dla której było to już siódme z
rzędu zwycięstwo na swoim stadionie – przybliżyła się do grupy
mistrzowskiej.
kwit,
PiłkaNożna.pl