Różnica klas w Reggio Emilia
Wynik nie zawsze odzwierciedla rzeczywisty obraz spotkania. Rywalizacja Włochów i Polaków tylko tę tezę potwierdziła. Podopieczni Jerzego Brzęczka przegrali tylko 0:2. Tylko, wszak byli zdecydowanie słabsi od rywala.
Jerzy Brzęczek ma spory materiał do analizy.
Po październikowym zgrupowaniu Biało-Czerwoni stanęli przed szansą na awans do fazy play-off drugiej edycji Ligi Narodów. Dzięki remisowi z Italią oraz wygranej z Bośnią i Hercegowiną wdrapali się na pierwsze miejsce w tabeli grupy 1. Dzisiaj musieli jednak odrabiać straty.
To efekt przebudzenia Holendrów, którzy po trzech kolejnych spotkaniach bez zwycięstwa pokonali Bośniaków. Zyskali tym samym przewagę jednego punktu nad reprezentacją Polski. Aby ponownie zasiąść w fotelu lidera, ta potrzebowała dobrego występu w starciu z Włochami.
Do tego nie doszło. Na stadionie w Reggio Emilia to gospodarze byli stroną dyktującą warunki gry. Od pierwszej do ostatniej minuty. Do przerwy piłkarze Roberto Manciniego, którego tym razem zabrakło przy linii bocznej, prowadzili 1:0, choć mogli zdobyć zdecydowanie więcej goli. Większość akcji ofensywnych przeprowadzali prawą flanką, której pilnował Arkadiusz Reca. A raczej próbował pilnować, wszak Federico Bernardeschi poczynał sobie bez większych problemów.
W 20. minucie do siatki trafił Lorenzo Insigne, lecz gol nie został uznany z powodu spalonego. Co się wówczas odwlekło, to w 27. minucie nie uciekło. Jorginho pewnie wykorzystał rzut karny po tym, jak Grzegorz Krychowiak faulował Andreę Belottiego. Włosi nie zamierzali się jednak zatrzymywać. Do momentu zejścia do szatni nieustannie nacierali, oddając w sumie siedem uderzeń. Polacy ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Gianluigiego Donnarummę. Byli zwyczajnie bezsilni.
Po zmianie stron Polacy zaczęli grać szybciej, bardziej zdecydowanie. Wprowadzeni na murawę Jacek Góralski i Kamil Grosicki robili różnicę. Niestety zdało się to jedynie na skuteczne przeszkadzanie rywalom. Wciąż to gospodarze byli bliżej drugiego gola, niż goście pierwszego. Gdyby tego było mało, w 77. minucie Góralski obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Kilka chwil później Domenico Berardi ustalił wynik potyczki.
Biało-Czerwoni osunęli się na trzecią lokatę w tabeli grupy 1. Włosi stali się nowymi liderami. Przed ostatnią kolejką zmagań mają dwa punkty przewagi nad Biało-Czerwonymi.
sar, PiłkaNożna.pl