Remis w starciu Piasta Gliwice z Cracovią
Ostatni akt tego sezonu w Gliwicach zakończył się remisem. Piast podzielił się punktami z Cracovią (1:1), jednak sam mecz nie rzucił na kolana swoim poziomem.
Mecz w Gliwicach zakończył się remisem (fot. Irek Dorazanski / 400mm.pl)
Podopieczni Waldemara Fornalika wiedzieli, że ich szanse na wicemistrzostwo Polski jest uzależnione od dwóch zmiennych. Po pierwsze, Piast musiał pokonać na swoim terenie Cracovię i nasłuchiwać wieści z Poznania, gdzie Lech w równoległym spotkaniu mierzył się z Jagiellonią.
Więcej szans przed pierwszym gwizdkiem dawno oczywiście gospodarzom, którzy przy ul. Okrzei punkty tracą niezwykle rzadko. Jeśli zaś chodzi o Cracovię, to ta w delegacjach spisywała się bardzo słabo, a gorszym bilansem w grupie mistrzowskiej mogli się „pochwalić” jedynie piłkarze Śląska Wrocław. Do tego wszystkiego należało doliczyć dwie porażki w ostatnich kolejkach i mieliśmy gotowy przepis na wskazanie drużyny, która powinna w Gliwicach dyktować warunki.
Spotkanie od początku było jednak dość wyrównane. Piłkarze Michała Probierza wcale nie zamierzali tanio sprzedawać skóry na Górnym Śląsku, szczególnie, że przy sprzyjających wiatrach mogli zakończyć sezon na czwartej pozycji w tabeli Ekstraklasy.
Nieco więcej z gry mieli gospodarze, jednak nic z tego nie wynikało. Ataki Piasta były czytelne i mało dynamiczne, a kiedy w końcu do głosu doszła Cracovia, to od razu przyniosło to gola. W 29. minucie Ivan Fiolić wypuści w pole karne Cornela Rapę, a ten podał pod bramkę do Mateusza Wdowiaka, któremu nie zostało już nic innego jak dołożyć nogę i z metra wyprowadzić Pasy na prowadzenie.
Cracovia poczuła wiatr w żagle i zdobyciu gola przejęła również kontrolę na wydarzeniami na boisku. Piast nie potrafił z kolei odnaleźć właściwego rytmu i przy rozpędzającym się przeciwniku nie miał zbyt wiele do powiedzenia.
Fornalik nie miał recepty na słabą postawę swojej drużyny. We wspomniany meczu w Poznaniu, Lech wysoko wygrywał z Jagą, a to oznaczało, że Piasta nie ma żadnych szans na wicemistrzostwo, nawet gdyby udało mu się odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Ustępujący mistrz wiedział, że przyjdzie mu się zadowolić brązowym medalem, a to na pewno wpływało na motywację piłkarzy, którzy chcieliby usłyszeć końcowym gwizdek sędziego i udać się na wakacje.
Cracovia mogła rozstrzygnąć mecz, jednak nie wykorzystała swoich okazji. To się zemściło i na kwadrans przed końcem Piast odpowiedział. Gerard Badia precyzyjnie dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego, a tam najwyżej wyskoczył Tomasz Jodłowiec, który głową doprowadził do remisu.
Kolejnych goli przy Okrzei już nie oglądaliśmy. Piast zakończył sezon na trzecim miejscu, natomiast Cracovia wyczekuje już następnego wyzwania, którym będzie finał Totolotek Pucharu Polski.
gar, PiłkaNożna.pl