Do
starcia z Pogonią poznańska drużyna przystąpiła w osłabionym
składzie. W kadrze Lecha na niedzielny mecz zabrakło kontuzjowanego
reprezentanta Polski, Macieja Makuszewskiego, natomiast Radosław
Majewski – również narzekający na problemy ze zdrowiem – zajął
miejsce tylko na ławce rezerwowych.
Pierwsze minuty rywalizacji w Szczecinie przebiegały pod dyktando gospodarzy. Lech prezentował się dość bojaźliwie, natomiast Pogoń dłużej utrzymywała się przy piłce, starając się konstruować akcje ofensywne.
W grze obydwu drużyn dominowała niedokładność, w skutek czego początkowy kwadrans spotkania upłynął nie tylko bez goli, ale nawet bez jakichkolwiek sytuacji podbramkowych.
Kolejorz po raz pierwszy stworzył zagrożenie pod bramką Pogoni w 18. minucie gry. Zastępujący na prawym skrzydle Makuszewskiego Szwed Nicklas Barkroth oddał płaski strzał, jednak Łukasz Załuska zdołał obronić to uderzenie.
Już w 25. minucie trener Bjelica musiał dokonać zmiany w składzie swojej drużyny. Lewy obrońca Volodymyr Kostevych, który urazu doznał na samym początku meczu, nie był w stanie kontynuować gry. Jego miejsce zajął debiutujący w Lotto Ekstraklasie Vernon De Marco.
Gospodarze mogli wyjść na prowadzenie w 32. minucie zmagań. Po błędzie defensywy Lecha w doskonałej sytuacji znalazł się Kamil Drygas. Uderzenie pomocnika Pogoni świetnie wybronił jednak Matus Putnocky. Chwilę później słowacki bramkarz musiał ponownie interweniować, tym razem po strzale z dystansu Dawida Korta.
Długimi fragmentami z murawy szczecińskiego stadionu wiało nudą. Kibice doczekali się ciekawej akcji w 41. minucie: Mihai Radut bardzo dobrze dośrodkował z lewej strony, ale Łukasz Trałka w polu karnym nie zdołał oddać strzału głową. W efekcie piłka zagrana przez rumuńskiego pomocnika o centymetry minęła słupek bramki Portowców.
Na przerwę piłkarze Pogoni i Lecha schodzili przy bezbramkowym remisie. Pierwsza połowa, poza kilkoma niezłymi akcjami, była bardzo przeciętnym spotkaniem. Żadna ze stron nie potrafiła znaleźć sposobu na zdominowanie przeciwnika.
Zespół trenera Macieja Skorży mógł rozpocząć drugą odsłonę spotkania od mocnego uderzenia. Osiem minut po wznowieniu gry po przerwie Kort zdecydował się na strzał z dystansu – piłka kopnięta przez 22-letniego pomocnika Pogoni trafiła w boczną siatkę bramki Lecha.
Na kolejną ciekawą akcję fani na stadionie w Szczecinie musieli czekać niespełna 20 minut. W 66. minucie gry obrońca Pogoni Cornel Rapa postanowił sprawdzić czujność Putnocky’ego. Słowacki bramkarz odbił mocny strzał z dystansu rumuńskiego defensora.
Następne minuty upływały w Szczecinie przede wszystkim pod znakiem chaosu na murawie. Nieco lepiej prezentowali się gospodarze, którym jakby bardziej zależało na zwycięstwie. Z kolei Lech zawodził, grając schematycznie i bez pomysłu.
W 83. minucie gry Pogoń mogła zadać decydujący cios: po dobrym dośrodkowaniu Adama Gyurcso strzał głową oddał Drygas, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę gości z Poznania.
Ostatecznie niedzielne zawody w stolicy Pomorza Zachodniego zakończyły się remisem 0:0. Tym samym Lech nie wykorzystał szansy na objęcie pozycji samodzielnego lidera i odskoczenie w tabeli Górnikowi Zabrze oraz Zagłębiu Lubin na dystans dwóch punktów.
kwit,
PiłkaNożna.pl