Remis przy Reymonta. Dwie twarze Wisły Kraków
Podziałem punktów zakończył się ostatni sobotni mecz siódmej kolejki Lotto Ekstraklasy. Wisła Kraków zremisowała na swoim boisku z Lechią Gdańsk (1:1).
Gdańszczanie od początku sezonu prezentują się bardzo słabo i poza wygraną z Wisłą Płock na inaugurację, nie udało im się pokonać żadnego innego rywala. Kiepska forma i marne widoki na przyszłość sprawiły, że na Energa Stadionie coraz głośniej zaczęto spekulować nad przyszłością trenera Piotra Nowaka. Klub stanął za nim co prawda murem, ale nie było tajemnicą, że każda kolej porażka może spowodować przelanie się czary goryczy.
Jak się okazało, Nowak nie zdołał znaleźć cudownego leku na chorobę trapiącą jego zespół, który przy Reymonta był długimi momentami jedynie tłem dla dobrze dysponowanej Wisły.
„Biała Gwiazda” przeważała, prowadziła grę, natomiast piłkarze Lechii się temu wszystkiemu przyglądali. Gości stosunkowo długo w sobotnim meczu utrzymywał Dusan Kuciak, który musiał się uwijać jak w ukropie, jednak i on w końcu musiał skapitulować. W 40. minucie znakomicie przed bramkę Lechii dograł Maciej Sadlok, piłkę przejął Carlitos, który zdołał się obrócić i zdobyć gola. Nie popisał się w tej sytuacji Mateusz Lewandowski, który zgubił krycie hiszpańskiego napastnika Wisły, a dodatkowo przewrócił się we własnym polu karnym.
Jeszcze w pierwszej połowie niepotrzebnie „podpalił się” Patryk Małecki, który bardzo energicznie zaatakował wślizgiem rywala i została za to ukarany żółtą kartką. Skrzydłowy Wisły głośno komentował decyzję arbitra i gdyby trafił na mniej pobłażliwego, to mógłby zostać wyrzucony z boiska.
Warto dodać, że gwizdka kończącego pierwszą część spotkania nie doczekał Patryk Lipski. Pomocnik Lechii musiał zostać zmieniony z powodu kontuzji biodra.
W drugiej części meczu Wisła spuściła nieco z tonu, co zdołała wykorzystać Lechia, która z minuty na minutę się rozkręcała i w końcu udało jej się dopiąć swego. W 79. minucie postawa gospodarzy został skarcona przez rezerwowego Joao Oliveirę, który uniknął pozycji spalonej, wpadł w pole karne „Białej Gwiazdy” i pokonał Michała Buchalika.
Kolejnych goli przy Reymonta już nie obejrzeliśmy i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Wisła zaprezentowała tego dnia dwie różne twarze – w pierwszej połowie ofensywną i skuteczną, w drugiej części bez pomysłu na grę. Lechia wykorzystała ten marazm w szeregach gospodarzy i wywiozła z Krakowa cenny punkt.
gar, PiłkaNozna.pl