Noc z 8 na 9 listopada piłkarze i kibice Realu Sociedad San Sebastian spędzili w roli lidera Primera Division, co poprzednio zdarzyło im się 17 lat temu. Zamiast radości był jednak smutek, bo drużyna tylko zremisowała mecz z Leganes. To pokazuje, jak wielkie ambicje ma w tym sezonie baskijski klub.
W Sociedad czekali na fotel lidera siedemnaście lat (fot. Reuters)
LESZEK ORŁOWSKI
Do pokonania outsidera zabrakło kilku rzeczy. Po pierwsze kilkunastu minut, bo wyrównującego gola goście strzelili w 78. Po drugie większego doświadczenia stopera Robina Le Normanda, który zbyt łatwo pozwolił się w tej sytuacji ograć w powietrzu Youssefowi En-Nesyriemu. Po trzecie kontuzjowanego Martina Odegaarda, bez którego ataki zespołu zdecydowanie tracą na jakości. Po czwarte – lepszej nawierzchni na Reale Arena, bo kretowisko sprzyja raczej tym, którzy się bronią.
Cała naprzód!
Właśnie: Sociedad atakuje! Wykrzyknik jest tu na miejscu. W ostatnich sezonach niejedna ekipa zyskiwała – na chwilę bądź na dłużej – status rewelacji La Liga. Jednak w większości przypadków opisując te drużyny, komplementowaliśmy je za jakość defensywy. Getafe Jose Bordalasa, Granada Diego Martineza, nawet Valencia Marcelino naśladowały grę Atletico Madryt. Gdy zaś ktoś spoza tercetu Barcelona, Real, Sevilla stawiał na ofensywny futbol, to raczej doznawał klęsk niż odnosił sukcesy; w najlepszym razie te ostatnie były krótkotrwałe, jak Betisu za kadencji Quique Setiena. W poprzednim sezonie stawiające na ofensywę Celta i Villarreal broniły się przed spadkiem, zaś Espanyol wyszedł z głębokiego kryzysu, gdy zaczął koncentrować się na grze obronnej.
Z tego wszystkiego wynikał jeden wniosek – w lidze hiszpańskiej tak zwany futbol na tak jest przeżytkiem, że teraz trzeba tu, jeśli nie jest się gigantem, a chce się coś osiągnąć, stawiać zasieki przed własną bramką. Dlatego kariera, jaką w tym sezonie robi ekipa z San Sebastian jest tak szczególna i dlatego temu zespołowi trzeba sprzyjać! On może bowiem odnowić oblicze ligi, przykurzone przez naśladowców drogi Cholo Simeone.
Zatem opowieść o teraźniejszości Realu Sociedad – przypominającej różę z masą kolców, należy zacząć od trener Imanola Alguacila, bo to on jest autorem obecnego projektu. Po raz pierwszy prowadził zespół wiosną 2018 roku, gdy zastąpił Eusebio Sacristaina. Po zakończeniu sezonu 2017-18 wrócił jednak do ekipy rezerw. Po 17 kolejce poprzedniej kampanii, drugi raz występując w roli strażaka, zmienił Asiera Garitano, jednego z najzagorzalszych simeonistów w całej Hiszpanii. Przejął zatem zespół, który przez pół roku trenował niemal wyłącznie obronę. Jednak nie wahał się powiedzieć niebawem po objęciu funkcji: – Dopóki ja tu będę trenerem, zespół nie będzie spekulował, tylko grał w piłkę i atakował.
Gdy brał drużynę, zajmowała ona szesnaste miejsce z przewagą trzech punktów nad strefą spadkową. Na dzień dobry ograł 2:0 Real Madryt, a potem zwycięstwa przeplatał porażkami i ostatecznie wylądował na dziewiątej pozycji. No i swoją grą nie męczył publiczności, lecz często sprawiał jej radość.
Piłkarze
Latem Alguacil dozbroił kadrę, tak by móc realizować swoją wizję. Nalegał na wypożyczenie z Realu Martina Odegaarda, ostatnio brylującego w Holandii. Wiedział co robi, Norweg to dziś mózg zespołu i zawodnik nadający mu styl. Ale równie dużo w tym kierunku robi inny nowy gracz formacji ofensywnej – kupiony z Girony za 10 milionów euro, co było najdroższym transferem w historii klubu, Portu, który nie dość, że strzela i asystuje, to jeszcze prawie się podczas gry nie zatrzymuje, nękając swą żywotnością rywali. Nowy napastnik – Szwed Alexander Isak daje znakomite zmiany Williamowi Jose. Ich rywalizacja jest naprawdę zacięta, żaden nie udaje, że konkurent do gry na szpicy jest jego świetnym kumplem, Brazylijczyk otwarcie powiada, że plac należy się jemu i zamierza to udowodnić. Lewy obrońca Nacho Monreal robi swoje, wykorzystuje doświadczenia z ligi angielskiej.
Alguacil (którego nazwisko znaczy: szeryf) wydobył też nowe tony z już wcześniej posiadanych instrumentów. Mikel Oyarzabal rozgrywa sezon życia i staje się podstawowym graczem reprezentacji Hiszpanii. To zresztą najbardziej zaufany z ludzi trenera. W trzech swoich kadencjach Imanol na razie poprowadził zespół w 43 meczach i Oyarzabal zagrał we wszystkich! Adnan Januzaj świetnie się kiwa i podaje, a do tego stał się zawodnikiem walecznym. – Mój pierwszy sezon w Hiszpanii to była adaptacja, w drugim gnębiły mnie kontuzje, w trzecim, czyli obecnym, chcę błyszczeć. Jestem szczęśliwy w Sociedad, bo mogę tu grać tak, jak najbardziej lubię – powiada. Drewniany, wydawało się, pomocnik Mikel Merino zaczął grać kreatywnie. – Dzięki rozmowom z trenerem, lepiej się obecnie odżywiam i lepiej odpoczywam niż jeszcze niedawno. To widać na boisku – utrzymuje. Prawy defensor Joseba Zaldua należy do ścisłej czołówki na swojej pozycji. Jeden stoper Diego Llorente walczy o miejsce w reprezentacji u boku Sergio Ramosa, a drugi – Francuz Le Normand, jest porównywany do młodego Aymerica Laporte’a, którego Athletic sprzedał następnie za 65 milionów euro do Manchesteru City. W bramce trener stawia na młodego Remiro, który popełnia na razie błędy, ale ma gigantyczny potencjał.
Sociedad gra w klasycznym ustawieniu 1-4-2-3-1, Alguacil bowiem nie jest żadnym wizjonerem wynajdującym futbol na nowo. Jego zespół chętnie atakuje pozycyjnie, ale jednak woli grę z kontry, o czym najlepiej świadczy to, że RSSS jest po 13 kolejkach liderem tabeli wyjazdowej (13 punktów w 7 meczach), natomiast w tabeli domowej zajmuje dopiero 15. pozycję (10 w 6). Piłkarze z Anoeta (przemianowanego po przebudowie na Reale Arena) najlepiej czują się, nacierając w pędzie, gdyż potrafią w pełnym biegu precyzyjnie rozgrywać piłkę. Rywale za tym nie nadążają i stąd się biorą zwycięstwa ekipy Alguacila.
Tridente Portu-Willian Jose-Oyarzabal ma już na koncie łącznie 13 goli i 7 asyst i stanowi pancerną pięść zespołu, której ruchami z tylnego fotela steruje młody generał Odegaard.
Entuzjaści
Jeszcze ważniejszy od klasy piłkarzy jest ich nastawienie. Alguacil przekonał ich, że lepiej jest raz wygrać i przegrać, niż dwa razy zremisować, która to prawda przez wielu trenerów nie jest, wbrew matematyce, uznawana za bezdyskusyjną. By ocenić, jak to wygląda w przypadku RSSS, wystarczy spojrzeć na dwa mecze z ostatnich tygodni: z Getafe i Granadą. W pierwszym zespół remisując w końcówce, nie pilnował tego wyniku lecz atakował i ostatecznie przegrał, o co media miały pretensje do trenera. W drugim w identycznej sytuacji to Baskom udało się strzelić zwycięskiego gola i w efekcie zdobyli w tych dwóch meczach trzy punkty, a nie dwa. Alguacil tylko raz w tym sezonie postanowił zagrać na remis, mianowicie w derbach z Athletikiem. Skończyło się to wyraźną porażką, co przekonało trenera, iż jego zespół nie ma innego wyjścia, niż atakować. – Wolimy przegrać, ale wykazując się odwagą, niż ze strachem dowieźć do końca punkt – wypalił trener. – Naszą siłą jest dziś to, że od 1 do 90 minuty gramy tak samo – powiedział ostatnio Zaldua. Styl zaś najlepiej opisuje fakt, że w tym sezonie tylko Barcelona ma wyższy czas średniego posiadania piłki w meczu niż ekipa z Anoeta, która ociera się już o 60 procent.
Piłkarze nie ukrywają ambicji. – Jest w nas wielki głód, wielka chęć, by dokonać czegoś wielkiego. Celem jest powrót do europejskich pucharów, ale najlepiej – do Ligi Mistrzów – stwierdził Zaldua. Oyarzabal dodał zaś: – Nasza gra jest jeszcze lepsza niż wyniki, widzimy to. I dlatego chcemy wygrać wszystkie mecze do końca sezonu i zostać mistrzami. Nasz sufit jest bowiem tam, gdzie go sobie sami zawiesimy.
Entuzjazm bijący ze słów skrzydłowego jest oczywiście przesadny, tonuje go zresztą Merino, mówiąc, że gadanie o mistrzostwie to dalekie od realizmu rojenia. Ale trener Alguacil nie zamierza publicznie studzić rozgrzanych głów piłkarzy. Widzi, że wszyscy są zaangażowani w projekt. Dużo goli strzelają rezerwowi, wiele bramek jego zespół zdobywa w ostatnim kwadransie. To wszystko jego zasługa. I teraz musi „tylko” nie pozwolić, by ów duch został zniszczony.
Bogaci
Podobnie jak Athletic Bilbao, Real Sociedad San Sebastian należy do najlepiej zarządzanych klubów La Liga. Ostatnio podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy prezent Jokin Aperribay przedstawił rozliczenie sezonu 2018-19, który przyniósł 7 milionów euro dochodu netto. Budżet na obecne rozgrywki został więc określony na rekordowa kwotę 104 milionów euro, a suma spodziewanych dochodów – na 112 milionów. Zdrowe finanse zostały zachowane mimo olbrzymich wydatków na przebudowę stadionu. Zamkną się one sumą 78,6 milionów euro, z czego klub zapłacił 64,6.
Popularni
W San Sebastian i prowincji Guipozkoa Real Sociedad jest coraz bardziej modny. W tym sezonie klub pobił rekord liczby sprzedanych abonamentów. Wynosi ona 33950. Pojemność stadionu po przebudowie to 39 tysięcy, na razie Reale Arena się jeszcze nie zapełnia. Warto wiedzieć, że w Guipozkoi mieszka zaledwie 710 tysięcy ludzi, więc już teraz co 23 przychodzi na stadion Sociedad!