W trzecim meczu czternastej kolejki La Liga będąca w niezłej dyspozycji Valencia uległa Betisowi. Mimo trzech bramek, mecz nie przysporzył kibicom pożądanych emocji.
Biorąc pod uwagę zakulisowe zawirowania w okresie przygotowawczym i rozczarowujący początek sezonu, ostatnie tygodnie były dla Valencii bardzo udane. Los Ches nie przegrali żadnego z poprzednich czterech spotkań – odnosząc w nich aż trzy zwycięstwa – a minioną przerwę reprezentacyjną spędzili na stosunkowo niezłym, dziewiątym miejscu w tabeli. Między innymi z tego powodu podopieczni Alberta Celadesa byli faworytami potyczki z pogrążonym w marazmie Betisem.
Choć początkowe minuty starcia były dość wyrównane i każda ze stron stworzyła sobie kilka okazji, jako pierwsi do konkretów przeszli właśnie goście. Dobrze ustawiony w polu karnym Maxi Gomez dopadł do piłki po małej przebitce z obrońcami i silnym strzałem pokonał golkipera Los Verdiblancos. Był to piąty gol Urugwajczyka w tym sezonie ligi hiszpańskiej.
Radość Valencii nie trwała jednak zbyt długo. Zaledwie pięć minut po trafieniu otwierającym wynik spotkania do wyrównania doprowadził niezmordowany Joaquin. Hiszpan skorzystał z dokładnego dogrania Alexa Moreno i nie dał Jasperowi Cillessenowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
Po przerwie nieco aktywniejsi byli gospodarze. Swoich szans próbowali Fekir oraz Moreno, lecz ich strzały były albo nieprecyzyjne, albo zbyt słabe. Dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry rezultat spotkania z korzyścią dla ekipy z Andaluzji ustalił Sergio Canales, dla którego był to dopiero pierwszy gol w tym sezonie.
Wygrana zagwarantowała Betisowi awans na czternastą pozycję w tabeli. Valencia, która większość drugiej połowy spędziła w defensywie, osunęła się na miejsce numer dziesięć.
sar, PiłkaNożna.pl
Możliwość komentowania została wyłączona.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024
