Przejdź do treści
Przełamanie Barcelony stało się faktem

Ligi w Europie La Liga

Przełamanie Barcelony stało się faktem

Trzy mecze bez zwycięstwa i basta. FC Barcelona wreszcie zaznała smaku wygranej. Podopieczni Ronalda Koemana nie dali najmniejszych szans Levante.



Barcelona przystępowała do dzisiejszego meczu w nad wyraz pesymistycznych nastrojach. W ostatnich tygodniach nikt na Camp Nou nie miał jakichkolwiek powodów do zadowolenia. Wszystko przez kryzys formy, a co za tym idzie, rozczarowujące wyniki w wykonaniu podopiecznych Ronalda Koemana

Wreszcie jednak holenderski szkoleniowiec „FCB” może się uśmiechnąć. I nie tylko on. „Duma Katalonii” bowiem zakończyła niechlubną serię trzech meczów z rzędu bez zwycięstwa. Po kolejno porażce i dwóch remisach w końcu przyszedł czas na wygraną. Dodatkowo w pełni zasłużoną. 

Koeman i spółka od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Ich dominacja była widoczna w dosłownie każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Twarde liczby i dane nie pozostawiają żadnych wątpliwości. 

Posiadanie piłki? 70 do 30. Wymienione podania? 632 do 265. Oddane strzały? 18 do 3. Różnica klas była aż nadto widoczna. Nic zatem dziwnego, że w najważniejsza statystyka – strzelonych goli – również była na wyraźną korzyść barcelończyków. 

Losy spotkania zostały de facto rozstrzygnięte już w pierwszym kwadransie gry. Wówczas bowiem padły dwa ze wszystkich trzech trafień. 

Wynik otworzył w 7. minucie z rzutu karnego Memphis Depay. Chwilę wcześniej Nemanja Radoja dopuścił się faulu w obrębie pola karnego na Holendrze, sędziemu nie pozostało nic innego jak wskazać na wapno, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem dał prowadzenie.

Zaledwie siedem minut później było już 2:0. Sergino Dest dostrzegł wychodzącego na wolne pole Luuka de Jonga i obsłużył go prostopadłym podaniem. Niderlandzki napastnik wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem i tym samym zanotował debiutanckiego gola w barwach „Barcy”. 

Kropkę nad „i” postawił w doliczonym czasie gry Ansu Fati. Powracający po kontuzji 18-latek popisał się fenomenalną szarżą: najpierw przebiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów. mijając po drodze kilku rywali, a następnie uderzył z dystansu nie do obrony, ustalając jednocześnie końcowy rezultat.

Przełamanie Barcelony wreszcie stało się faktem. O wiele dłużej na zwycięstwo czeka jednak Levante. „Granotes” nie zaznali smaku wygranej w ostatnich piętnastu ligowych meczach. Tym samym wyrównali własny rekord pod tym względem z sezonu 2017-18.

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024