Przejdź do treści
Przed sezonem trudno było o optymizm

Polska 1 Liga

Przed sezonem trudno było o optymizm

Wychowanek Hetmana Żółkiewka wrócił do Polski w lutym po półtorarocznym pobycie w Uzbekistanie. W Pachtakorze Taszkent świętował dwa mistrzostwa i grał w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, obecnie jest jedną z dwóch strzelb Górnika Łęczna.

Kamil Sulej

Fot. Kacper Pacocha / 400mm.pl

Jak wyglądały pana pierwsze piłkarskie kroki w niewielkiej Żółkiewce?

Trenowałem od najmłodszych kategorii wiekowych. Przeszedłem młodzików, trampkarzy i juniorów – mówi Banaszak. – Jako 16-latek wszedłem w piłkę seniorską. Dzisiaj to może nie robi wrażenia, ponieważ młodzieżowcy w tym wieku zdarzają się, jednak wtedy to nie było aż tak powszechne. Debiutowałem w IV lidze, w tym samym sezonie zrobiliśmy z Hetmanem awans do III ligi. Pierwsze kroki miałem okazję stawiać na dosyć wysokim poziomie, co było dużym plusem.

Czy telefony się rozdzwoniły po występach i bramkach w młodym wieku?

 W tamtych czasach miałem oferty z Górnika II Łęczna i Chełmianki Chełm. Zdecydowałem się na tę drugą drużynę, która grała w IV lidze. To był dobry wybór, ponieważ wraz z Chełmianką awansowałem do III ligi. Miałem dobre liczby, dzięki czemu moja kariera ruszyła, nabrała tempa.

Górnik Łęczna to ważny klub w pana karierze. Widać, że gra w zielono-czarnej koszulce panu służy.

To prawda. Pochodzę z Żółkiewki, która jest położona niedaleko od Łęcznej. Można powiedzieć, że gram w rodzinnych stronach. Dobrze się czuję w Górniku, jestem blisko rodziny i znajomych. Po powrocie z Uzbekistanu nie potrzebowałem czasu na aklimatyzację. W Górniku zaczynałem w II lidze na zasadzie wypożyczenia, później klub zdecydował się mnie wykupić. Dzięki niemu grałem w I lidze i Ekstraklasie. Górnik to kluby, który dużo dla mnie zrobił.

Po powrocie z Uzbekistanu przez kilka miesięcy był pan bez klubu. W trudnym momencie Górnik wyciągnął pomocną dłoń.

Wracałem z Uzbekistanu z urazem. Musiałem go leczyć do połowy lutego. Gdy wyleczyłem się to było za późno, żeby gdziekolwiek podpisywać. Później odezwał się do mnie prezes Górnika, następnie trener i zdecydowałem się podpisać umowę z klubem. Mieszkałem wtedy w Lublinie, więc do Łęcznej miałem blisko.

Czy obawiał się pan o swoją dyspozycję po długiej przerwie?

Trochę tak. Uważałem, że będę potrzebował trochę więcej czasu, aby dojść do siebie. Sztab trenerski dobrze rozegrał mój powrót do treningów, przepracowałem sumiennie okres przygotowawczy i dzięki temu jestem w dobrej dyspozycji.

Łęczna od Żółkiewki leży niedaleko. Tego samego nie można powiedzieć o Uzbekistanie. Skąd pomysł na tak egzotyczny transfer?

Po sezonie w Ekstraklasie chciałem zmienić otoczenie, spróbować czegoś innego. Oferta z Uzbekistanu zaskoczyła mnie. Po głębszej analizie dałem się namówić na wyjazd do Azji. Przekonało mnie to, że Pakhtator Taszkent to był kandydat do mistrzostwa, uczestnik Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Jak wspominam pobyt? Pozytywnie. Zebrane doświadczenia są bezcenne. Gra o mistrzostwo kraju to było dla mnie coś nowego. Pakhtator to był klub, w którym mogłem walczyć o najwyższe cele. Azjatycka Liga Mistrzów kusiła, ponieważ w tamtym momencie na szeroką skalę zaczynały się transfery znanych europejskich piłkarzy do Arabii Saudyjskiej. Oni mieli okazję grać w ALM. Konfrontacja z tymi zawodnikami to coś nieosiągalnego z polskiej perspektywy.

Czy nauczył się pan czegoś od trenera, którym był legendarny Uzbecki snajper Maksym Szackich?

Zdecydowanie. W trakcie czynnej kariery strzelał mnóstwo bramek. Dzięki pracy z Szackichem mogłem poprawić wiele elementów gry, szczególnie zachowania się w polu karnym.

Czy coś pana zaskoczyło w klubie z Taszkentu? Czy Pakhtator to organizacyjnie poziom Ekstraklasy, czy też wręcz przeciwnie?

Czasami łapałem się za głowę, zaczynałem dostrzegać mankamenty, ale nie chciałbym o tym pamiętać. Pakhtator był dobrze zorganizowany. Każdy z Uzbekistanu chce grać w tym klubie. Baza klubowa stała na dobrym poziomie, niczego nie nam nie brakowało – były trzy boiska treningowe, basen, sauna. W trakcie pobytu w Taszkencie miałem kilka urazów i przekonałem się na własnej skórze, że poziom medyczny stał na niskim poziomie. Nie narzekam jednak, bo wiem, że byłem w Uzbekistanie, a nie Premier League.

Czy zgodzi pan się z tezą, że Górnik spisuje się w tym sezonie Betclic 1 Ligi lepiej niż ktokolwiek się spodziewał?

Świetnie weszliśmy w ten sezon, a obecnie cierpimy na nadmiar remisów. Pracujemy nad tym, żeby przestój, który nam się zdarzył wywindował nas w górę. Mimo wszystko nie możemy narzekać na naszą postawę. Warto przypomnieć, że przed sezonem w luźnych rozmowach z kibicami trudno było o optymizm. Górnik przeszedł latem sporą transformację i po jej zakończeniu nie miał w kadrze wielkich nazwisk. Przekonaliśmy jednak kibiców i obserwatorów ligi, że duże nazwiska można wykreować samemu. Jesteśmy ambitną drużyną i chcemy grać o najwyższe cele.

Razem z Damianem Warchołem strzelacie regularnie w tym sezonie. Górnik może się cieszyć, że ma w przodzie dwóch tak skutecznych zawodników.

To cieszy, że strzelamy bramki razem z Damianem. W poprzednim sezonie w Górniku było trochę narzekania na skuteczność napastników. Cały czas pracujemy nad tym, aby stwarzać i finalizować sytuacje. Jeżeli będzie nam to wychodzić to naturalne, że wszyscy na tym będą korzystać.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 52-53/2024

Nr 52-53/2024