Problemów cholismo ciąg dalszy
Problemy Diego Simeone i jego podopiecznych nie ustają. Atletico zagrało kolejny słaby mecz i tylko zremisowało bezbramkowo z ostatnim w tabeli Leganes.
Powodów do strapienia Diego Simeone w ostatnich tygodniach ma aż nadto (fot. Reuters)
„Los Colchoneros” w dalszym ciągu nie potrafią ustabilizować formy. Madrytczycy przegrali wszystkie trzy poprzednie spotkania. O ile porażkę z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii po rzutach karnych można w zrozumiały sposób usprawiedliwić, o tyle blamaży w starciu z Eibarem (0:2) oraz trzecioligową Leonesą (1:2 po dogrywce) nie sposób racjonalnie wytłumaczyć.
Słaba dyspozycja ekipy z Estadio Wanda Metropolitano sprawiła, że w zaledwie piętnaście dni Atletico przegrało finał Superpucharu Hiszpanii, odpadł z Pucharu Króla, a w rozgrywkach ligowych ich strata do pierwszego miejsca zwiększyła się do ośmiu oczek.
„Nie można nanieść korekty na to, co już się wydarzyło. Nie rozpamiętujemy przeszłości. Jesteśmy skoncentrowani wyłącznie na meczu z Leganes” – powiedział Simeone na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jednak w zespole „Los Rojiblanos” nie zmieniło się absolutnie nic. Na tle znajdującego permanentnie w strefie spadkowej Leganes piłkarze przywdziani w biało-czerwone koszulki w niczym nie przypominali jednej z najlepszych drużyn świata.
Momentami nawet to właśnie zespół „Ogórków” prezentował się lepiej. Dość powiedzieć, że w pierwszej odsłonie meczu przyjezdni z Estadio Butarque częściej strzelali na bramkę rywali. Ba! Również z większą częstotliwością uderzali w światło bramki.
W drugiej odsłonie konfrontacji boiskowe wydarzenia nie przybrały innego obrotu spraw. Gospodarze co prawda częściej operowali piłką, jednak nie potrafili wykreować z tego żadnego pożytku w postaci trafienia.
Wielką bolączka Simeone jest właśnie skuteczność. Zawodnicy Atletico bowiem bardzo rzadko wpisują się na listy strzelców. W ligowej klasyfikacji mniej razy golkiperów rywali pokonywali tylko gracze Espanyolu, Leganes, Celty Vigo i Realu Valladolid, a więc mowa o drużynach, które walczą o utrzymanie.
W doliczonym czasie gry doszło do niecodziennej sytuacji. Bramkarz gości, Pichu Cuellar, został ukarany druga żółtą kartką za opóźnianie gry (wcześniej ujrzał ją wskutek żywiołowych dyskusji z arbitrem).
Sęk w tym, że szkoleniowiec Leganes, Javier Aguirre, wykorzystał wcześniej wszystkie zmiany. Po chwili skonsternowania Jonathan Silva zgłosił się na ochotnika do stanięcia między słupki na ostatnie sekundy meczu.
Koniec końców piłkarze Atletico nie sprawdzili umiejętności bramkarski argentyńskiego obrońcy i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.