Przejdź do treści
Polski poeta, Barcelona, Real, rekordowy transfer, czyli Ricardo Zamora (6)

Ligi w Europie Świat

Polski poeta, Barcelona, Real, rekordowy transfer, czyli Ricardo Zamora (6)

PilkaNozna.pl kontynuuje cykl „Legendy Futbolu”. W każdą środę prezentujemy sylwetkę osobowości ze świata piłki nożnej, która zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii tej dyscypliny. Jak dotąd prezentowaliśmy ofensywnych piłkarzy. Tym razem czas na bramkarza, być może najwybitniejszego w dziejach – Ricardo Zamorę.

Zamora przyszedł na świat 21 stycznia 1901 roku w Barcelonie. Od najmłodszych lat miał smykałkę do sportu – uprawiał lekkoatletykę i pływał. Ambicją ojca było, aby syn poszedł w jego ślady i został lekarzem, ale ten rzucił studia i poświęcił życie futbolowi. To była doskonała decyzja dla niego oraz całej dyscypliny. Zamora jest przez niektórych uważany za najwybitniejszego golkipera w historii piłki nożnej, ale bardzo ciężko to zweryfikować, ponieważ nie ma pełnych zapisów z meczów jego udziałem. Jako pierwszy bramkarz w historii zaczął grać na przedpolu, nie trzymał się kurczowo linii bramkowej. Jego brawurowe wejścia w rozpędzonych napastników nie raz kosztowały go zdrowie, ale nigdy nie kalkulował, najważniejsze było zatrzymanie lecącej w bramkę piłki. Jego legenda jest tym większa, że przyznają się do niego sympatycy i Barcelony, i Realu.

Zamorę wyróżniał już sam wygląd. Zawsze elegancki, w golfie spod którego wystawała kołnierzyk koszuli i czapce. Kobiety za nim szalały, zarabiał na reklamach, a po zakończeniu kariery wystąpił w kilku filmach. Był niczym David Beckham naszych czasów. Jego przydomek mówił sam za siebie – „El Divino”, czyli boski. Znany polski poeta Kazimierz Wierzyński poświęcił Ricardo jeden ze swoich wierszy, oto jego fragment:

„Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów,
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.”

Nad Wisłą lubiano wymyślać nieprawdopodobne legendy o słynnym Hiszpanie. Już po wojnie jedna z nich mówiła, że Zamora zginął w skutek uderzenia głową w słupek, po jakiejś fantastycznej paradzie. To wszystko oczywiście było nieprawdą. Ricardo dożył późnej starości.

Kariera klubowa

Pierwszy raz na trening przyszedł do amatorskiego Universitari, ale wkrótce potem jego talent dostrzegał Espanyol, który kupił 15-letniego golkipera. Po trzech latach gry w regionalnej lidze Campionat de Catalunya, w końcu przeszedł do najlepszej w okolicy FC Barcelony. Blaugrana z Zamorą w bramce 3 razy z rzędu sięgnęła po mistrzostwo Katalonii i dwa razy po Puchar Króla, który był wtedy największym trofeum w Hiszpanii.

Po trzech sezonach Zamora popadł niestety w konflikt z władzami klubu. Prezydent Barcelony Joan Gamper nie chciał dać podwyżki swojemu bramkarzowi, co natychmiast wykorzystał lokalny rywal. Espanyol dał Zamorze 25 tysięcy peset za przejście do ich klubu i gwarantował zarobki rzędu 12 tysięcy peset miesięcznie. Takie postępowanie było jednak wówczas niedozwolone i hiszpański związek nałożył na Zamorę roczną dyskwalifikację za opuszczenie zespołu bez pozwolenia.

Po odbyciu kary Ricardo wrócił do bramki i przez 7 kolejnych lat reprezentował barwy Espanyolu. W tym czasie – w 1929 roku – pomógł zdobyć zespołowi Puchar Hiszpanii. Rok po tym triumfie po „El Divino” zgłosił się Real Madryt i dał mu propozycję z kategorii tych nie do odrzucenia. Królewscy oferowali za niego 100 tysięcy peset i dawali 40 tysięcy peset za rok gry. To była astronomiczna suma jak na tamte czasy, ale Zamora był wtedy absolutną gwiazdą.

Po przeprowadzce do Madrytu wciąż błyszczał. Z Realem dwukrotnie wygrał, powołaną w 1928 roku, ligę hiszpańską (1932, 1933) i dwa razy triumfował w Copa del Rey (1934, 1936). Z Królewskimi także pożegnał się w legendarny sposób. Ostatnim jego meczem w barwach Królewskich był finał Pucharu Hiszpanii z Barceloną. Real pokonał swoich odwiecznych rywali 2:1, a fantastyczna parada Zamory z końcówki spotkania przeszła do historii. Bohater tak mówił o tej sytuacji: – Przed oczami wyrósł mi nagle Escola (piłkarz Barcy – red.), widziałem tylko jego nogi i piłkę, nic więcej. Rzuciłem się w lewo, wyciągnąłem rękę i końcami palców otarłem futbolówkę, później nie wiedziałem co się stało. Usłyszałem tylko od kolegów, że nie było gola.

Tak zakończył swoją przygodę z Realem. W 1936 roku uciekł przed wojną domową do Francji. Tam jeszcze przez dwa sezony bronił w barwach OGC Nice, później poświęcił się pracy trenerskiej, w której też osiągał sukcesy – zdobywał mistrzostwa Hiszpanii z Atletico Madryt, w dwóch meczach poprowadził reprezentację swojego kraju, ponadto trenował Malagę i Espanyol.

Reprezentacja

W hiszpańskiej kadrze zadebiutował w wieku 19 lat podczas Igrzysk Olimpijskich 1920 w Antwerpii. Młody bramkarz już wtedy dał się poznać jako talent czystej wody, wydatnie pomagając swojej drużynie zdobyć srebrny medal. Największym sukcesem reprezentacji Hiszpanii w przedwojennej piłce było jednak zwycięstwo z Anglią w… meczu towarzyskim! 15 maja 1929 roku dumni Synowie Albionu przyjeżdżali do Madrytu jako drużyna niepokonana przez nikogo spoza Wysp Brytyjskich. „La Roja” wygrali wtedy 4:3, a Zamora wielokrotnie popisywał się wspaniałymi paradami. Po meczu okazał się, że bramkarz Hiszpanów grał ze złamanym mostkiem! Kontuzji nabawił się przy rzuceniu się pod nogi rozpędzonego rywala, by zatrzymać piłkę.

Zespół z Półwyspu Iberyjskiego miał jeszcze silniejszą drużynę na mundialu w 1934 roku. Po zwycięstwie w pierwszym meczu z Brazylią 3:1 (Zamora obronił rzut karny), los w ćwierćfinale skojarzył go z gospodarzami – Włochami, którym wtedy pomagały ściany, sędziowie, a nawet pogoda! Hiszpania po bardzo brutalnym meczu we Florencji zremisowała 0:0. Ricardo Zamora odbijał wtedy wszystkie strzały Włochów i nawet sprzyjający gospodarzom arbiter nie mógł nic poradzić na świetnie dysponowanego „El Divino”. W powtórzonym meczu Ricardo nie mógł już zagrać z powodu kontuzji i „La Roja” przegrali 0:1, po bardzo kontrowersyjnej bramce Giuseppe Meazzy. Zdaniem wielu Hiszpanie na tym turnieju powinni sięgnąć po medal. Gdyby tak się stało możliwe, że legenda Zamory byłaby jeszcze większa.

Trzeba również podkreślić, że Zamora nie był nieomylny. Mało kto wspomina o rewanżu słynnego meczu z Anglikami. Spotkanie w Londynie (1931) gospodarze wygrali aż 7:1, a sam Ricardo nie ustrzegł się błędów przy straconych golach. Tę konfrontację można jednak śmiało uznać za wypadek przy pracy. „El Divino” w sumie rozegrał w reprezentacji Hiszpanii 46 spotkań, tracąc jedynie 42 gole, przy czym w 21 meczach zachował czyste konto! Ponadto Ricardo w latach 1920 – 30 reprezentował barwy Katalonii, która rozgrywała jedynie mecze towarzyskie, ponieważ nie była zrzeszona w FIFA. W każdym sezonie Primera Division Zamora wpuszczał najmniej goli, dlatego też od 1959 roku nagroda dla najlepszego bramkarza w lidze hiszpańskiej nosi jego imię. W Barcelonie także jego imieniem nazwano jeden z placów. W 1967 roku w Madrycie FIFA zorganizowała na jego cześć towarzyski mecz Hiszpania – reszta świata. Ricardo zmarł 15 września 1978 roku w rodzinnej Barcelonie.

Adrian Koliński,
PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 46/2024

Nr 46/2024