Pogoń nokautuje po zmianie stron
Pogoń Szczecin odniosła bardzo ważne zwycięstwo. W pierwszym sobotnim meczu Lotto Ekstraklasy „Portowcy” wygrali na wyjeździe z Bruk-Betem Termalica Nieciecza (4:2) i postawili ogromny krok w kierunku utrzymanie w elicie.
„Portowcy” odnieśli bardzo ważne zwycięstwo (fot. 400mm.pl)
Mecz w Niecieczy był zapowiadany jako ten z kategorii „o sześć punktów”. Nie mogło jednak być inaczej, ponieważ Termalica oraz Pogoń Szczecin to drużyny, które walczą aktualnie o utrzymanie w ekstraklasie i każde zwycięstwo może mieć dla nich kluczowe znaczenie w kontekście pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej lub degradacji.
Piłkarze zainteresowanych stron zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji i dlatego od początku oglądaliśmy na boisko trzymające w emocjach zawody. Ofensywne nastawienie poskutkowało rozwiązaniem worka z golami jeszcze przed przerwą.
W 22. minucie wynik spotkania otworzył Spas Delew, który znakomicie przymierzył z rzutu wolnego i nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Janowi Musze. Golkiper gospodarzy wyskoczył do piłki, ale uderzenie było zbyt precyzyjne, by mógł jej sięgnąć. Fenomenalny strzał reprezentanta Bułgarii.
Podopieczni Jacka Zielińskiego nie złożyli broni i bardzo szybko zdołali odpowiedzieć na trafienie rywali. Martin Miković obsłużył znakomitym prostopadłym podaniem Romana Gergela, a ten na pełnej szybkości wpadł w pole karne i płaskim uderzeniem pokonał Łukasza Załuskę.
Termalica rozochociła się na tyle, że jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, wyszła na prowadzenie. Gospodarze wyprowadzili kolejny zabójczy kontratak, który tym razem został zamieniony na gola przez Szymona Pawłowskiego. Skrzydłowy zdołał uniknąć spalonego i wychodząc na dogodną pozycję ze spokojem skierował piłkę do siatki.
Jeśli pierwsza połowa mogła zadowolić nawet najbardziej wybrednego kibica, to druga także nie zawiodła pod względem emocji, a przede wszystkim kolejnych goli.
Więcej powód do zadowolenia mieli tym razem goście ze Szczecina, którzy wyszli na drugą część spotkania usposobieni jeszcze bardziej ofensywnie i bardzo szybko zaczęli zbierać owoce swojej dobrej gry. W 53. minucie ładnym, ale także zaskakującym i niespodziewanym strzałem głową popisał się Lasza Dwali, który przelobował zastygłego w bezruchu Muchę.
Termalica nie zdołała się jeszcze otrząsnąć po stracie gola, a już goście wyprowadzili kolejny cios i ponownie w roli głównej wystąpił Dwali. Gruzin wykorzystał zamieszanie po dośrodkowaniu w pole karne i uderzeniem przy bliższym słupku umieścił piłkę w siatce. Tym razem Jan Mucha był bliski sparowania strzału, jednak ostatecznie musiał skapitulować po raz trzeci.
Rozbici i rzuceni na deski gospodarze już się nie podnieśli, a w 80. minucie zostali definitywnie znokautowani. Dzieła zniszczenia dokonał Delew, który tym samym zapisał dublet na swoim koncie i potwierdził wyższość swojego zespołu.
gar, PiłkaNożna.pl