Piast Gliwice był blisko wywiezienia kompletu punktów z Płocka. Zespół Waldemara Fornalika do 92. minuty prowadził z Wisłą 1:0, ale w doliczonym czasie gry samobójcze trafienie zaliczył Jakub Czerwiński. Z kolei kilkadziesiąt minut wcześniej premierowego gola w Ekstraklasie strzelił Piotr Parzyszek.
Drużyna z Płocka po 12. kolejkach miała w dorobku zaledwie 11 punktów i zajmowała miejsce w dolnej połowie tabeli. Gliwiczanie wręcz przeciwnie – ekipa Waldemara Fornalika przez kilka dni była nawet liderem Lotto Ekstraklasy i cały czas utrzymuje kontakt z czołówką, a obecnie zajmuje piąte miejsce.
Wisła kilkanaście dni temu zwolniła ze stanowiska trenera Dariusza Dźwigałę i w jego miejsce zatrudniła Kibu Vicunę. Hiszpan od początku zamierzał poprawić styl, a przede wszystkim wyniki swojego zespołu. W pierwszym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca widać było światełko w tunelu. Remis 3:3 z Zagłębiem Lubin został odebrany pozytywnie.
W starciu z Piastem od początku to gospodarze narzucili swoje warunki. Płocczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, przebywali na połowie rywala i starali się zagrozić bramce gości po dośrodkowaniach, ale niewiele z tego wynikało.
Po kwadransie przewagi Wisły odpowiedział Piast. Mak oddał strzał na bramkę Thomasa Daehne, ale golkiper miejscowych nie miał problemów z interwencją. Kibice i piłkarze protestowali, że zawodnik Piasta był w tej sytuacji faulowany. Sędzia Jarosław Przybył skonsultował decyzję z arbitrem VAR i nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego.
W pierwszej połowie kibice nie zobaczyli zbyt wielu akcji podbramkowych. Wisła niby przeważała, jednak brakowało konkretów. Piast kontrował, ale bez zarzutu spisywał się Daehne.
Na początku drugiej części odważniej zaatakowali goście. Najpierw dobrą okazję miał Parzyszek, a chwilę później Mak, jednak w obu przypadkach świetnie spisała się defensywa miejscowych.
W 61. minucie goście potwierdzili przewagę golem. Tom Hateley podał do Parzyszka, a ten strzałem wewnętrzną częścią stopy pokonał golkipera Wisły i wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie.
Stracony gol podrażnił miejscowych, którzy jak najszybciej chcieli doprowadzić do remisu. Wisła znowu narzuciła swoje warunki i przejęła inicjatywę. Nafciarze byli blisko remisu w 73. minucie spotkania. Po niegroźnym dośrodkowaniu złą interwencję zaliczył Szmatuła, który wypuścił piłkę z rąk, ta spadła pod nogi Karola Angielskiego, ale napastnik gospodarzy fatalnie spudłował.
Po kilku minutach przewagi Wisły, gliwiczanie opanowali sytuację i skutecznie wybijali gospodarzy z rytmu. Do 92. minuty. Wówczas Nafciarze dopięli swego i doprowadzili do remisu za sprawą… Jakuba Czerwińskiego, który przypadkowo posłał piłkę do własnej bramki. Sędzia Przybył sprawdził jeszcze na wideoweryfikacji, czy obrońca Piasta nie był faulowany w tej sytuacji, ale nie dopatrzył się przewinienia i uznał trafienie, które dało gospodarzom cenny punkt.
pgol, PilkaNozna.pl
fot. I. Dorożański/400mm.pl