Do
piątkowej konfrontacji z Lechią zespół Górnika przystępował
jako lider tabeli Lotto Ekstraklasy. Z kolei goście z Gdańska po 18
kolejkach zajmowali dziewiąte miejsce w ligowej klasyfikacji.
Spotkanie w Zabrzu obie drużyny rozpoczęły od ofensywnej gry. Nieco lepiej prezentowała się Lechia, która w ciągu dziesięciu minut zdołała wypracować sobie dwie dobre sytuacje podbramkowe. Najpierw płaski strzał Flavio Paixao nieznacznie minął słupek bramki, a później Tomasz Loska wybronił groźne uderzenie Sławomira Peszki.
W 17. minucie gry gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce strzeżonej przez Dusana Kuciaka. W dogodnej sytuacji znalazł się Igor Angulo, jednak po jego mocnym strzale piłka poszybowała ponad poprzeczką.
Rywalizacja w Zabrzu nadal była wyrównana, ale w miarę upływu czasu coraz więcej okazji na gola stwarzali sobie gospodarze. W 34. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu piłki głową przez Angulo na bramkę Lechii sytuacyjnie uderzył Michał Koj. Piłka poszybowała jednak ponad poprzeczką.
Ostatecznie pierwsza część meczu Górnika z Lechią zakończyła się remisem 0:0. Pomimo braku goli, spotkanie w Zabrzu mogło się podobać: sporo było w nim strzałów i ciekawych sytuacji podbramkowych. W polu karnym gości szczególnie niebezpiecznie robiło się po stałych fragmentach gry egzekwowanych przez Rafała Kurzawę.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się znakomicie dla lidera Lotto Ekstraklasy. W 48. minucie gospodarze krótko rozegrali rzut rożny – piłka trafiła do Szymona Żurkowskiego, a ten precyzyjnie dośrodkował w pole karne. W szesnastce Lechii doskonale odnalazł się Dani Suarez: hiszpański obrońca przyjął piłkę, a następnie niczym rasowy snajper oddał celny strzał.
Już pierwsza połowa nie była wzorem gry fair play, natomiast po przerwie sędzia Zbigniew Dobrynin musiał niemal co chwilę używać gwizdka po faulach.
W tych warunkach lepiej odnalazła się drużyna trenera Adama Owena. W 69. minucie dynamiczną akcję na lewym skrzydle przeprowadził Romario Balde. Portugalski rezerwowy mocno zagrał wzdłuż bramki, a Loska odbił piłkę przed siebie. Błąd bramkarza Górnika wykorzystał Flavio Paixao, który z bliskiej odległości posłał piłkę do siatki.
W 81. minucie gry Górnik mógł zadać rywalowi decydujący cios. Po szybkim kontrataku piłka trafiła do rezerwowego, Krzysztofa Kiklaisza. 19-letni napastnik oddał efektowny strzał sprzed pola karnego, jednak Kuciak znakomitą interwencją uratował Lechię.
Już w doliczonym czasie gry piłkę do bramki Lechii skierował Igor Angulo. Gol dla Górnika Zabrze nie został jednak zaliczony, bowiem sędzia liniowy słusznie uznał, że hiszpański snajper był na spalonym w momencie zagrania Koja.
Ostatecznie mecz w Zabrzu zakończył się wynikiem 1:1. Tym samym Lechia zdołała wywieźć cenny punkt ze stadionu lidera tabeli.
kwit,
PiłkaNożna.pl