Podział punktów w Gdańsku
Zdobyciem jednego punktu pożegnali się piłkarze Lechii Gdańsk ze swoimi kibicami w sezonie 2017-18. „Biało-zieloni” zagrali na remis ze zdegradowaną już wcześniej Sandecją Nowy Sącz (1:1).
Flavio Paixao zdobył gola w meczu z Sandecją Nowy Sącz (fot. Łukasz Skwiot)
Jeśli ktoś się spodziewał, że starcie Lechii z Sandecją będzie emocjonującym i trzymającym w napięciu, ten raczej mocno się przeliczył. Obie drużyny podczas ostatniej kolejki nie walczyły już bowiem o nic i to było widać na boisku.
Lechia już wcześniej zapewniła sobie utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, natomiast Sandecja straciła szanse na to, by uchronić się przed degradacją. Ergo? Można było śmiało zakładać, że piłkarze po obu stronach barykady będą myślami bardziej przy letnich wypoczynkach, niż o walce o kolejne punkty.
Nieco lepsze wrażenie od początku sprawiali podopieczni Piotra Stokowca, który udało się nawet wyjść na prowadzenie w 14. minucie. Piłkę do siatki skierował Lukas Haraslin i chociaż jego trafienie zostało w pierwszej chwili uznane, to sędzia Zbigniew Dobrynin zmienił swoją decyzję po weryfikacji wideo. VAR ponownie w akcji.
Gospodarze nie zniechęcili się takim obrotem spraw i kilka minut później mogli zdobyć już prawidłowego gola. Z metra do pustej bramki nie trafił najpierw Patryk Lipski, a następnie Sławomir Peszko. Cóż, reprezentant Polski i kandydat do gry w finałach mistrzostw świata powinien taką okazję sfinalizować obudzony w środku nocy.
Lechia atakowała, Lechia miała przewagę, tylko cóż z tego, jeśli w 30. minucie to Sandecja mogła się cieszyć z gola. Znakomicie przed pole karnym gdańszczan zachował się Wojciech Trochim, który wykorzystał niezdecydowanie obrońców i przymierzył z odległości kilkunastu metrów. Trafił idealnie i zmusił Dusana Kuciaka do kapitulacji.
Kibice na Energa Stadionie mogli wznieść ręce w geście triumfu dopiero w drugiej części meczu, a konkretnie w 57. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne piłkę przedłużył Peszko, a wszystko celnym uderzeniem głową wykończył Flavio Paixao, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych. Początkowo gol nie został uznany, ponieważ sędzia boczny zasygnalizował pozycję spaloną Portugalczyka. Na szczęście dla Lechii, tym razem VAR był po jej stronie, gdyż kolejna weryfikacja sprawiła, że bramka Paixao została ostatecznie uznana.
W 68. minucie wydawało się, że Sandecja stanie przed szansą na zdobycie drugiej bramki, jednak rzut karny, który początkowo został podyktowany za faul na Trochimie, bardzo szybko został anulowany. Pomocnik gości zanim został sfaulowany, najpierw zagrał piłką ręką i to przesądziło sprawę.
Kolejnych goli w Gdańsku już nie zobaczyliśmy i piłkarze obu drużyn podzielili się punktami.
gar, PiłkaNożna.pl