Podział punktów przy Roosevelta
Na inaugurację zmagań w 15. kolejce Lotto Ekstraklasy Górnik Zabrze zmierzył się przed własną publicznością ze Śląskiem Wrocław. Mecz stał na całkiem niezłym poziomie i zakończył się podziałem punktów (2:2).
Górnik podzielił się punktami ze Śląskiem (fot. Łukasz Skwiot)
Piątkowy mecz miał szczególne znaczenie dla Górnika, ponieważ zabrzanie walczyli nie tylko o odbicie się od dna, ale również o 750 zwycięstwo w ekstraklasie. Podopieczni Marcina Brosza od początku sezonu spisują się słabo i obok Zagłębia Sosnowiec mają najmniej wygranych na swoim koncie – zaledwie dwa. Pogrom w Warszawie na pewno nie poprawił nastrojów w szatni, jednak przy Roosevelta liczono na przełamanie.
Od początku było wiadomo, że łatwo o zwrot akcji nie będzie ponieważ Śląsk Wrocław zaczął ostatnio grał całkiem nieźle, ale… w spotkaniach wyjazdowych. Zwycięstwo nad Jagiellonią (4:0), Miedzią (5:0), a także triumf w Pucharze Polski pokazały, że zawodnikom Tadeusza Pawłowskiego gra się lepiej w delegacjach niż na własnym stadionie.
Początek meczu był niezwykle wyrównany, chociaż nieco lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy szukali swoich szans w atakach pozycyjnych. Po jednym z nich w polu karnym Górnika znalazł się Marcin Robak, który jednak nie zdołał dograć celnie piłki do partnerów.
W odpowiedzi szczęścia próbował Łukasz Wolsztyński, który uderzył z dystansu. Jego strzał był jednak za słaby, a także mocno niecelny i dlatego Jakub Słowik nie został zmuszony do wykazania się swoimi umiejętnościami.
Wynik spotkania został otworzony w 21. minucie. Bierność obrońców zabrzańskiej drużyny wykorzystał Michał Chrapek, który znakomicie przymierzył ze skraju pola karnego. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Tomasz Loska nie miał żadnych szans na obronę.
Radość gości z prowadzenia nie trwała długo, ponieważ kilka minut po straceniu bramki, Górnik odpowiedział. W pole karne Śląska dośrodkował Daniel Liszka, a piłkę głową do siatki skierował Dani Suarez. Cała zabawa w Zabrzu zaczęła się od początku.
Górnik poszedł za ciosem i jeszcze w pierwszej połowie wyszedł na czoło. Kamil Zapolnik obsłużył znakomitym podaniem Jesusa Jimeneza, a ten wyprzedził Piotra Celebana i mając przed sobą tylko bramkarza, dopełnił formalności, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie.
Od początku drugiej połowy Śląsk Wrocław ruszył do zdecydowanych ataków, chcą jak najszybciej doprowadził do wyrównania. Brakowało jednak skuteczności, a kiedy już udawało im się zagrozić na poważnie rywalowi, to bardzo dobrze spisywał się Loska, który zanotował na swoim koncie dwie dobre interwencje.
Wrocławianie długo walczyli o remis i w końcu dopięli swego. W 63. minucie pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Robert Pich, który przymierzył mocno i precyzyjnie, zmuszając Loskę do ponownej kapitulacji.
Im bliżej końca spotkanie, tym na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo, a sędzia co kilka chwil musiał interweniować, rozdzielając krewkich piłkarzy. Obie drużyny próbowały jeszcze przechylić szalę na swoją stronę, a zdecydowanie najlepszą okazję miał Arkadiusz Piech. Wielkim kunsztem po jego strzale popisał się jednak Tomasz Loska, który uratował swój zespół przed utratą trzeciego gola.
Wynik już ostatecznie zmianie nie uległ i Górnik podzielił się punktami ze Śląskiem.
PiłkaNożna.pl