Przejdź do treści
Podsumowanie sezonu II ligi

Polska 2 Liga

Podsumowanie sezonu II ligi

To był szalony sezon. Swoje zrobiła pandemia, ale i bez niej II-ligowymi emocjami można by obdzielić cały szczebel centralny.

KAMIL SULEJ

Bezpośredni awans na zaplecze Ekstraklasy wywalczyły kluby z Łęcznej i Łodzi. Górnicy wygrali ligę, choć potrafili zaliczyć passę pięciu meczów bez zwycięstwa. Wahania formy to jednak norma w II lidze. I żadna z drużyn ich nie uniknęła. Nie byłoby awansu Dumy Lubelszczyzny bez Kamila Kieresia. Szkoleniowiec lubi i umie pracować w klubach o górniczej tożsamości – tak było kiedyś w Bełchatowie i teraz w Łęcznej. Kluczem do awansu była gra w defensywie. Trener Kiereś wychodził z założenia, że jak nic nie stracimy, to na pewno coś strzelimy. I tak było. Aż ośmiokrotnie Górnik kończył mecze zwycięstwami 1:0.


Drugie miejsce zajął Widzew. Po rundzie jesiennej murowany kandydat do awansu. Wiosną drużyna Marcina Kaczmarka należała do najgorszych drużyn w stawce. W 2020 roku gorzej punktowali tylko spadkowicze i Resovia. Peleton potykał się o własne koła, więc słabujący Widzew utrzymał miejsce gwarantujące awans. Promocja ma słodko-gorzki smak. Celem klubu posiadającego rzeszę oddanych kibiców i piękny stadion jest Ekstraklasa, ale bez zbudowania odpowiednio silnej drużyny nie będzie to możliwe. Widzew podbijał zainteresowanie i frekwencję rozgrywkom, jednak poza tymi aspektami nie ma powodu do tęsknoty za nim. Czołowe drużyny ligi z zeszłego roku miały styl i można było uronić łzę po ich awansie. Widzewowi potrzebna jest rewolucja, a zabierze się za nią były trener Górnika Polkowice, Enkeleid Dobi. 


Kolejny sezon bez awansu przeżył GKS Katowice. Kibice z Bukowej chyba już zdążyli się do tego przyzwyczaić, wszak w I lidze niemal rok w rok była mowa o walce o najwyższe cele, a kończyło się zawodem. Rok temu doszło do niespodziewanej degradacji. Za odbudowę zabrał się Rafał Górak. Do bezpośredniego awansu zabrakło szczęścia, ale to w przypadku Gieksy nie dziwi. W barażach katowiczanie zasłużenie przegrali ze Stalą Rzeszów i mogli rozpocząć przygotowania do nowego sezonu w II lidze. W poprzednim sezonie trener Górak był o włos od sukcesu z Elaną Toruń, teraz z Gieksą. Do trzech razy sztuka?

W ścisłej czołówce ligi powinna być Olimpia Elbląg. W przekroju całego sezonu, no może przedkoronawirusowego, była to najrówniej grająca drużyna. Trener Adam Nocoń kandydata do spadku przemienił w czołową ekipę. Piłkarze chwalili sobie z nim pracę, niektórzy nawet twierdzili, że to najlepszy trener z jakim mieli styczność. Informacja o rozwiązaniu kontraktu z Noconiem spadła więc na piłkarzy niczym grom z jasnego nieba. Powód jest prozaiczny – braki w kasie Olimpii. Władze klubu poinformowały trenera, że w końcówce sezonu ma stawiać na młodzież, nawet kosztem ligowej pozycji. Nocoń nie zgodził się na firmowanie polityki obranej przez Olimpię i odszedł. Pomimo gry młokosami, elblążanie dopiero w ostatniej kolejce wypadli poza strefę barażową. W nowym sezonie poprowadzi ich Łukasz Kowalski, który zleciał z hukiem z Gryfem Wejherowo. A Nocoń powalczy w tej samej lidze, ale o wyższe cele, jako trener Chojniczanki.

Drużyny z miejsc 4-15 do przedostatniej kolejki nie były pewne swego. W tabeli panował tak wielki ścisk, że jedno zwycięstwo dawało miejsce w barażach, a porażka groziła znalezieniem się na czerwonym polu. Na najwięcej ciepłych słów w tym gronie zasłużyła Bytovia Bytów. W klubie nie przelewało się, ale stworzono drużynę groźną dla wszystkich. Trener Adrian Stawski do bólu wykorzystał atuty piłkarzy. Daniel Feruga przypomniał o sobie w najlepszy możliwy sposób, zaś Karol Czubak przedstawił się szerszej publiczności. Byłoby szkoda, gdyby w Bytowie nie było piłki na szczeblu centralnym.

Pogoń Siedlce była najlepsza w trzeciej rundzie, postkoronawirusowej, ale to nie był łatwy sezon dla teamu z Mazowsza. Brakowało stabilizacji, a do tego wypłynęła afera – siedmiu piłkarzy Pogoni stosowało zakazane wlewy dożylne. Sprawa ciągnęła się długo i tak naprawdę jeszcze się nie zakończyła. Na ten moment w przyszłym sezonie z konta siedleckiego klubu ma zostać ujętych sześć punktów. Podopieczni Bartosza Tarachulskiego dopiero w ostatniej kolejce zapewnili sobie utrzymanie. Kosztem Pogoni spadła Stalówka.

Stal Stalowa Wola nie chce jednak spadać. Na jesiennych wynikach drużyny z Podkarpacia odbiły się problemy infrastrukturalne. Stalówka musiała grać niemal wszystkie mecze na wyjazdach, przez co osunęła się w ligowej tabeli. Po zmianie trenera zielono-czarni odżyli. Szymon Szydełko przestawił drużynę na system 5-3-2 (opcjonalnie 5-4-1) i zaczął gromadzić punkty. Problem w tym, że nikt poza górą i dołem ich nie gubił. Wiosną Stal wróciła na własne boisko. Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej stało się atutem, ale nie wystarczyło do utrzymania, choć kto wie… Stalówka zabiega o powiększenie ligi do 20 zespołów. Przypomnijmy, że dziewiętnastym został Hutnik Kraków wprowadzony do rozrywek decyzją Komisji ds. Nagłych PZPN. Kluby z dołu tabeli chciały przed ostatnią kolejką wysłać pismo do centrali o potrzebie powiększenia ligi. Wówczas pewna swego Stalówka, a konkretnie jej prezes, nie była zwolennikiem takiego rozwiązania. Punkt widzenia zmienił się po tym, jak Stal usadowiła się na miejscu spadkowym.

Najbardziej zaskakującym z tercetu pozostałych spadkowiczów jest Elana Toruń. Rok temu do ostatniej kolejki – jako beniaminek – walczyła o awans do I ligi. Po udanym sezonie z drużyny odeszli bramkarz, podstawowy środkowy obrońca, lider drugiej linii, bramkostrzelny skrzydłowy oraz trener. Osłabienie kadry musiało odbić się na wynikach. I odbiło się. Nietrafione transfery, kontuzje, pech – Elana na szczeblu centralnym zabawiła tylko dwa lata.

Jeszcze krócej, bo tylko rok, potrwała przygoda Legionovii. Tuż po awansie rozpoczęła się fatalna passa 10 porażek z rzędu. Pracą przypłacił ją Marcin Sasal, ale to nie pomogło w utrzymaniu się w lidze. Gdy do Legionowa przychodził Bogdan Jóźwiak to niemal otwarcie mówiło się, że będzie on budował drużynę z myślą o skutecznej walce w III lidze. Pomimo kilku dobrych występów i on nie dotrwa nowego sezonu. Legionowo to jednak mało przyjazne miejsce dla trenerów.

Na koniec Gryf Wejherowo. Spadek po pięciu latach. Tym razem cud się nie wydarzył. Gryfiarze byli najsłabsi w stawce – zdobyli tylko 14 punktów, stracili prawie 100 goli. Nowy trener Grzegorz Niciński będzie miał co robić. 

JEDENASTKA SEZONU


Madejski (Olimpia)
. Nie dograł sezonu w barwach Olimpii z powodu klubowej polityki. 23-latkowi wystarczyło jednak rozegranie 25 spotkań, aby wykazać wyższość nad konkurentami. Praktycznie uniknął poważniejszych błędów. W nagrodę przeszedł do ambitnego beniaminka
z Lublina.
Kosakiewicz (Widzew). Specjalista od ostatnich podań. Wygrał klasyfikację asystentów z liczbą 12. Aby wrócić do Ekstraklasy,  musi poprawić grę w defensywie. Wiele błędów, choć nie wszystkie, udało się zamaskować popisami w ofensywie.
P.Baranowski (Górnik Ł.). Lider defensywy mistrza II ligi. Górnik postawił na doświadczenie w linii obrony i tym wygrał. Niespełna 30-letni obrońca odbudował się w Łęcznej i nawiązał do najlepszych czasów spędzonych w innym górniczym klubie.
T.Lewandowski (Olimpia). Charakterem mógłby obdzielić całą jedenastkę. Utrzymywał równą formę pomimo różnych perturbacji  nawiedzających klub z Elbląga. Pełnia jego klasy ujawniła się, kiedy musiał zabezpieczać tyły drużyny opartej w znacznej mierze na juniorach. Zdobył cztery bramki.
Głowacki (Stal Rz.). Olsztynianin był najrówniej grającym piłkarzem rzeszowskiego beniaminka w przekroju sezonu. Zdobył trzy bramki i zanotował sześć asyst. Z grą do przodu jako nominalny pomocnik nie miał problemów, gorzej – ale nie źle – było z defensywą.
Błąd (GKS Katowice). Umieszczamy go na skrzydle, choć trener Rafał Górak częściej korzystał z niego na rozegraniu. W I lidze strzelał częściej, ale rzadziej asystował.
Feruga (Bytovia). Każde jego podejście do stojącej piłki powodowało alarm w defensywnych szeregach rywali. Decyzja o jego odkurzeniu była strzałem w dziesiątkę. A jego statystyki w dziewiątkę. Tyle zdobył goli i zanotował asyst.
Stromecki (Górnik Ł.). Trener Kiereś znał go z czasów wspólnej pracy w Stomilu. Ponowne spotkanie obu panów okazało się owocne. Wychowanek Rotavii Nieporęt opuścił tylko jeden mecz z powodu kartek, raz został zmieniony przed czasem, a w innych grał od deski do deski.
Fadecki (Błękitni). Niezaprzeczalna gwiazda klubu ze Stargardu. Strzelał, asystował, ciągnął drużynę za uszy. Aż żal, że taki piłkarz w przyszłym sezonie będzie czarował umiejętnościami kibiców z III ligi.
Bednarski (Górnik P.). Maszyna do zdobywania bramek. Przed sezonem nikt go nie wymieniał w kontekście kandydatów do korony króla strzelców, a teraz może przebierać w ofertach z wyższych lig. Uzyskał najlepszych wynik strzelecki od sezonu 2014-15 i 30 bramek Łukasza Sekulskiego.
Robak (Widzew). Jeden z niewielu piłkarzy Widzewa, do którego trudno mieć pretensje. Niemniej pomimo dużych chęci widać upływ lat.
Więcej razy trafił z 11 metrów niż z gry. Gdyby Widzew nie awansował bezpośrednio, jego miejsce w jedenastce zająłby utalentowany Czubak.

Dublerzy: Kos (Skra) – Michalski (GKS Katowice), Tanżyna (Widzew), Jędrych (GKS Katowice), G. Rogala (GKS Katowice) – J. Kowalski (Garbarnia), Wacławczyk (Górnik P.), Kuczak (Garbarnia), Krykun (Resovia) – Czubak (Bytovia), P. Wojciechowski (Górnik Ł.)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024