Przejdź do treści
PN z Dortmundu: Borussia pokazała charakter. Teraz czas na Real Madryt?

Ligi w Europie Liga Mistrzów

PN z Dortmundu: Borussia pokazała charakter. Teraz czas na Real Madryt?

Borussia potknęła się dwukrotnie i była o krok od bolesnego upadku nie przez to, że przeciwnik prezentował w dwumeczu wysokie umiejętności, a przez to, że sama o mały włos po raz kolejny nie utopiła się w morzu własnej nieporadności i bagienku nieskuteczności.

To był mecz, o którym będzie się opowiadać latami

Piszczek dla PN: Była chwila zwiątpienia, na szczęście jesteśmy w półfinale! – KLIKNIJ!

LM: Ależ mecz! Borussia Dortmund wstała z grobu i zagra o wielki finał! – KLIKNIJ!

Nie licząc bowiem bramek zdobytych na hurra w ostatnich sekundach meczu, co nie było raczej efektem dogłębnie przemyślanych schematów taktycznych, a nieustępliwości i woli walki do ostatniego gwizdka, piłkarze Borussii – tradycyjnie już – zmarnowali kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. – Mieliśmy po prostu dużo szczęścia – ocenił bez owijania w bawełnę Łukasz Piszczek. Mimo wszystko wydaje się, że awans do półfinału uzyskała drużyna lepsza w dwumeczu. Niemieckiemu zespołowi należy się ogromny szacunek za wolę walki, chęć zwycięstwa tlącą się w sercach do ostatnich sekund. I za to, że mimo zmarnowania w dwumeczu tuzina doskonałych okazji i tak udało się mu awansować.

Dla Roberta Lewandowskiego, który we wtorek zaliczył kolejnego gola, obecna edycja Ligi Mistrzów jest wręcz wymarzona. Polak zdobył już w sezonie 2012-13 sześć goli i zaliczył dwie asysty, co jest osiągnięciem wspaniałym. Ottmar Hitzfeld, który we wtorkowy wieczór bawił się w telewizyjnego eksperta w stacji Sky stwierdził, że to Lewandowski, a nie Cristiano Ronaldo ma największe szanse na sięgnięcie po koronę króla strzelców tej edycji elitarnych zmagań. A jeśli ktoś mówi, że Lewy zdobywa tylko „łatwe” gole, czym deprecjonuje trafienia snajpera BVB, najwyraźniej stracił rozum. Strzelenie sześciu goli i rywalizowanie z najlepszymi napastnikami świata mówi samo za siebie. Spokój, z jakim Lewandowski wykończył akcję z 40. minuty imponuje w równym stopniu, jak kosmiczne podanie Reusa. Przy stanie 1:2 to właśnie Lewy był jednym z tych, którzy porwali zespół do walki. Choć więcej nie ukąsił, wracał na własną połowę, starał się brać ciężar gry na siebie, rozgrywał.

– To, co się dzisiaj wydarzyło, było jak piękna bajka. W następnej rundzie może być ona jeszcze piękniejsza. Radość, którą dzisiaj przeżywamy jest specyficzna, bo nieczęsto święci się triumfy dzięki takiemu rzutowi na taśmę. To nie to samo, co zdobycie mistrzostwa, bo na nie pracuje się cały sezon. We wtorek ta praca trwała kilka minut w końcówce meczu – zauważył żartujący i uśmiechnięty od ucha do ucha Neven Subotić.

Teraz przed zespołem Kloppa kolejny dwumecz z rodziny „spotkania sezonu”. Na kogokolwiek bowiem niemiecki zespół nie trafi w półfinale, będzie to przeciwnik z o wiele wyższej półki, niż Malaga. W Niemczech bez dwóch zdań w fazie półfinałowej chce się uniknąć bratobójczego starcia Bayernu z Borussią, które miałoby być majowym, londyńskim zwieńczeniem znakomitego dla naszych zachodnich sąsiadów sezonu w europejskich pucharach. Dla Lewandowskiego przyszły rywal to jednak sprawa absolutnie drugorzędna. – Na tym etapie nie jest już ważne, na kogo trafimy, bo każdy z przeciwników poprzeczkę zawiesi bardzo wysoko. W półfinałach zespoły prezentować będą zbliżone poziomy – mówi Lewy.

– To nie jest koncert życzeń, trzeba wyjść na murawę i zmierzyć się z każdym, kogo przydzieli nam los – dorzuca Jakub Błaszczykowski, który po meczu wyszedł do dziennikarzy przystrojony w poważną minę, bez cienia uśmiechu odpowiadał na pytania niemieckich i polskich redaktorów. Pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy nie spotkało się z miłym przyjęciem naszego kapitana. – Ja, bez uśmiechu? Po czym pan wnosi? – szybko ripostował Błaszczu. Można się jedynie domyślać, że polska gwiazda nie była w humorze przez słabszą dyspozycję we wtorek. Jemu możemy jednak przebaczyć, w końcu w ostatnim czasie więcej chwil spędził w gabinecie klubowego rehabilitanta, niż na murawie z kolegami z zesopołu.

Przed Borussią trzy dni odpoczynku. W sobotę zespół Kloppa zmierzy się z Greuther Fuerth. Mecze 1/2 finału LM odbędą się natomiast 23/24 kwietnia oraz 31 kwietnia i 1 maja. – Teraz żyję jeszcze wtorkowym meczem, błagam, nie pytajcie mnie o następnych rywali. Dajcie się nacieszyć tym triumfem! – prosił dziennikarzy Subotić. – To było jak film hollywoodzki!

Oj, było…

Z Dortmundu,
Paweł Kapusta
foto: Łukasz Skwiot

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024