Plebiscyt i Gala tygodnika „Piłka Nożna”: Rodzinka PN
Awans do finałów mistrzostw Europy we Francji, poker Roberta Lewandowskiego strzelony Wolfsburgowi w rekordowym czasie, głośny debiut w reprezentacji Polski Bartosza Kapustki, imponująca forma Nemanji Nikolicia, Katarzyna Kiedrzynek broniąca w finale Ligi Mistrzyń – wyjątkowy dla polskiego futbolu rok 2015 podsumowaliśmy w minioną sobotę Galą tygodnika „Piłka Nożna”.
Po raz pierwszy od dawna musieliśmy walczyć z kłopotem bogactwa. Liczba nominowanych we wszystkich kategoriach urosła do pięciu, a i tak zestawienie było mocno dyskutowane – niby Lewy miał nie mieć konkurencji i piąty z rzędu tytuł Piłkarza Roku (łącznie w naszym plebiscycie zgarnął już siedem statuetek) miał trafić do supersnajpera reprezentacji Polski oraz Bayernu Monachium z automatu, ale wielu widziało w walce o najważniejszą nagrodę sześciu kandydatów uzupełniając redakcyjne nominacje o Kamila Grosickiego. Temat skrzydłowego, który z wynikami plebiscytu był na bieżąco, gratulując na Twitterze wyróżnienia przyznanego przez kolegów z redakcji WP SportoweFakty Piłkarzowi Społecznemu Roku 2015 Marcinowi Krzywickiemu, wracał poruszony przez kilku ekspertów z tym samym efektem: oby za rok, już po finałach Euro 2016, problem był dokładnie ten sam, a ból głowy z wyborem finałowej piątki… jeszcze większy.
Na lotnisko na czas
Jednym z najczęściej wymienianych nazwisk, które może wzmocnić konkurencję w wyścigu po najważniejszy tytuł był tegoroczny laureat w kategorii Odkrycie, czyli Bartosz Kapustka. Pomocnikowi Cracovii musimy oddać, że w sobotę robił wszystko, aby dotrzeć do hotelu Hilton. Od kilku dni plan przylotu do Warszawy był rozpracowywany co do minuty – w sobotę na godzinę 14.00 Pasy miały zaplanowany sparing z Zemplinem Michalovce, który niedługo przed startem samolotu z Krakowa do Warszawy (17.55) został przesunięty o trzy kwadranse. Zwolnienie z udziału w meczu nie było możliwe przez kontuzję, która wykluczyła piłkarza z wcześniejszych gier kontrolnych, z wyjątkiem jednej, a więc tym razem musiał zagrać. Zaczęło się nerwowe odliczanie minut. Kapustka skończył grę około 16.30 i miał niespełna półtorej godziny, aby zdążyć na samolot z podkrakowskich Balic. W lobby hotelu Hilton w Warszawie przy ulicy Grzybowskiej stawił się o czasie już przebrany w nienagannie skrojony garnitur ze swą damą przy boku. W pewnym momencie można było się pogubić czy większą sensację wśród fotoreporterów wywołuje zawodnik, czy zachwycająca urodą Klaudia…
(…)
Michał Czechowicz, Jaromir Kruk,
Przemysław Pawlak
Cały reportaż z Gali PN w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”. Od wtorku w kioskach!