Trwająca kampania FC Barcelony przez pryzmat osiąganych wyników może się podobać, jednak drużyna zauważalnie straciła swój styl, którym czarowała przez ostatnie lata kibiców na całym świecie. Sztab sportowy Dumy Katalonii robi wszystko, by poprawić dyspozycję drużyny, ustalając plan działania na najbliższe miesiące.
MACIEJ ŁANCZKOWSKI
75 milionów na transfery plus utargi
Kilka dni temu w biurowcach klubu spotkały się najwyżej postawione osoby w hierarchii administracyjnej FC Barcelony ze sztabem dyrektorskim odpowiedzialnym za pion sportowy hiszpańskiego krezusa. Głównym tematem debaty była najbliższa przyszłość zespołu oraz obranie odpowiedniej strategii działania na rynku transferowym w trakcie nadchodzących okienek. Dyspozycja drużyny zdecydowanie odbiega od przedsezonowych oczekiwań. Duże wątpliwości pozostawia szczególnie stabilizacja sportowej formy, ze szczególnym wskazaniem na bardzo słabe wyniki meczów wyjazdowych.
Aktualny budżet transferowy Dumy Katalonii ustalono na poziomie 75 milionów euro. Do puli zostaną także dodane środki wynikające ze sprzedaży zawodników. Już teraz klaruje się lista nazwisk, które w nadchodzącym okresie mogą spakować swój sprzęt z szatni i opuścić Camp Nou na zasadzie transferu definitywnego.
Najbliżej odejścia z ekipy mistrza Hiszpanii jest Jean-Clair Todibo, który kompletnie nie odnalazł się w hiszpańskim gigancie. Młody Francuz miał wprowadzić rotację w pierwszej drużynie FC Barcelony i przy okazji walczyć o pierwszy skład na środku defensywy, jednak kompletnie nie zaskarbił sobie zaufania w oczach Ernesto Valverde i jest pomijany w układance Baska. O zainteresowanie klubów nie musi się obawiać, bazując na plotkach transferowych, 20-latek znalazł się na celowniku włoskiego Milanu.
Niepewna jest również przyszłość Ivana Rakiticia, który jeszcze kilka sezonów temu był czołowym zawodnikiem Barcelony i ciężko byłoby wtedy wyobrazić sobie ten zespół bez osoby Chorwata. Ranga pomocnika z tygodnia na tydzień gaśnie, nie jest już priorytetem w hierarchii wyborów Valverde, który chętniej sięga po pozostałych środkowych pomocników w puli. Rakitić pobiera corocznie około ośmiu milionów euro, co stanowi jedną z wyższych pensji na tle całego zespołu. Odejście 31-latka oznaczałoby sporą ulgę dla budżetu klubu, na czym niewątpliwie zależy sternikom Blaugrany.
Na wylocie znalazł się również Arturo Vidal, który jakiś czas temu wyszedł na otwartą wojnę ze swoim obecnym pracodawcą. Chilijczyk oraz jego pełnomocnicy wnieśli zawiadomienie do Komisji LaLigi (Comisión Mixta) oraz do Stowarzyszenia Hiszpańskich Piłkarzy (AFE) oskarżając FC Barcelonę o niewypłacenie należnych mu bonusów w postaci ponad dwóch milionów euro. Kwota jest wynikiem kilku czynników, które zostały spełnione jeszcze w poprzednim sezonie. Niektóre źródła informowały o możliwym porozumieniu z Interem Mediolan. O odejściu z Katalonii byłego zawodnika Juventusu i Bayernu mówiło się od dłuższego czasu, Vidal nie jest pierwszoplanową postacią w układance Ernesto Valverde i nie odgrywa w niej żadnej, kluczowej roli. Baskijski trener widzi w nim zawodnika od zadań specjalnych, który dzięki ciężkiej i fizycznej grze miał pomóc drużynie z ławki rezerwowych w trudnych momentach. Taka funkcja nie odpowiada jednak 32-latkowi, który chce być głównym ogniwem pierwszego składu.
Omawiając zawodników Barcelony, których przyszłość stoi pod znakiem zapytania, warto spojrzeć na sytuację Philippe Coutinho wypożyczonego do Bayernu Monachium. Ofensywny zawodnik trafił kilka miesięcy temu do mistrza Niemiec do końca obecnego sezonu. Brazylijczyk odnalazł swoją dawną dyspozycję i świetnie zaaklimatyzował się w Bawarii, jednak mimo kapitalnych statystyk i bardzo dobrej formie prezentowanej na boisku wykup 27-latka pozostaje dużą niewiadomą. W umowie wypożyczenia została wpisana kwota wykupu na poziomie 120 milionów euro. Niemiecki klub nie ma w zwyczaju wydawać tak bajońskich kwot na jednego zawodnika. W Hiszpanii pojawiły się plotki, że Barca byłaby skłonna obniżyć wpisaną w umowę klauzulę do 100 lub nawet 80 milionów euro. Szefowie mistrza Hiszpanii błagalnym wzrokiem spoglądają na Bawarię z oczekiwaniem na przelew za Coutinho, który raczej w katalońskim klubie nie ma czego szukać, a już na pewno nie pod rządami Ernesto Valverde. Sowity zastrzyk gotówki do budżetu byłby nieoceniony, rozszerzając tym samym możliwości przeprowadzanych ruchów na rynku transferowym.
Odmłodzenie kadry
Średnia wieku składu FC Barcelony wynosi nieco ponad 26 lat. Przez pryzmat ligowej stawki nie jest to ani najmłodszy, ani najstarszy skład w rozgrywkach, jednak sekretariat techniczny będzie chciał jak najbardziej odmłodzić drużynę. Dobrym nawykiem byłoby sukcesywne wprowadzenie wychowanków z La Masii, z której Katalończycy są znani na całym świecie. To tam swój piłkarski warsztat nabyły największe gwiazdy, takie jak: Leo Messi, Gerard Pique, Andres Iniesta czy Xavi Hernandez.
Naturalne jest bowiem, że słynna barcelońska akademia nie zaspokoi wszystkich boiskowych potrzeb pierwszej drużyny i konieczne będą ruchy na rynku transferowym w celu sprowadzenia zawodników „z zewnątrz”. Dyrektor Eric Abidal obrał jasną strategię podejmowania negocjacji tylko z zawodnikami, których wiek jest niższy od średniej pierwszego zespołu. Zapewnienia byłego francuskiego piłkarza mają odzwierciedlenie w mediach, bowiem z Barceloną są łączeni najczęściej młodzi zawodnicy do 25. roku życia.
Odpowiednik Xaviego wciąż poszukiwany
Barcelona wciąż poszukuje zawodnika, który swoim profilem jak najbardziej przypomina Xaviego Hernandeza, legendę klubową i czołowe ogniwo drużyn Pepa Guardioli i Luisa Enrique, które swego czasu były uważane za najlepsze na świecie. Były już zawodnik otwierał swoim kompanom autostradę na boisku do bramki rywala, ściągał uwagę przeciwników na siebie i sprytnie oddawał wypieszczoną piłkę do niepilnowanych partnerów – w nomenklaturze piłkarskiej niejednokrotnie takich zawodników nazywa się pralkami, przyjmowali piłki w trudnych sytuacjach i odgrywali nieskazitelne futbolówki.
W teorii rolę tę przejął Arthur Melo, jednak 23-latek boryka się z licznymi kontuzjami i coraz częściej na jaw wychodzi jego brazylijska natura, która w futbolu skreśliła już niejedną wschodzącą gwiazdę. Hiszpańskie media informują o stałym monitorowaniu sytuacji Stefano Sensiego, który rozgrywa bardzo dobry sezon w Interze Mediolan i byłbydużym wzmocnieniem linii pomocy katalońskiego klubu.
Napastnik priorytetem
Głównym priorytetem katalońskiego klubu w nadchodzących oknach transferowych jest sprowadzenie nowego napastnika z charakterystyką typowej „dziewiątki”. O wzmocnienie tej pozycji coraz głośniej alarmuje Ernesto Valverde, który pragnie klasowego snajpera do rotowania Luisa Suareza i rozpoczęcia powolnego procesu zastępowania urugwajskiego golleadora.
Sekretariat techniczny już od jakiegoś czasu przeczesuje rynek transferowy, poszukiwania wyklarowały kilku kandydatów, którzy mogliby zasilić drużynę Ernesto Valverde. Numerem jeden jest Lautaro Martinez, młody Argentyńczyk czaruje w trwającej kampanii w barwach Interu Mediolan i przyciągnął uwagę wszystkich europejskich gigantów. Styl i technika 22-latka jest niemalże identyczna do tej, jaką prezentuje Luis Suarez i to właśnie Martineza przymierza się do roli następcy Urugwajczyka na pozycji wysuniętego napastnika w Barcelonie. Jedyną przeszkodą w sprowadzeniu zawodnika będzie oczywiście cena. Inter mając na uwadze predyspozycje zawodnika i chęci Barcelony może postawić zaporowe warunki. Aktualnie młody zawodnik jest wyceniany na 80 milionów euro, jednak cena spokojnie może wywindować o kilkadziesiąt milionów i przełamać barierę magicznych stu milionów euro. Barcelona już niejednokrotnie pokazywała, że potrafi wydać taką sumę pieniędzy na jednego zawodnika.
Argentyński napastnik jest jednym z priorytetów Barçy (Fot. Reuters)
Sprawa Neymara w dalszym ciągu nie jest zamknięta i sekretariat techniczny będzie podejmował kolejne próby ponownego sprowadzenia charakternego Brazylijczyka na Camp Nou. Zakontraktowanie 28-latka z PSG jest głównym życzeniem Leo Messiego, który w jednej z wypowiedzi okraszył Neymara jako klucz do zdobycia Ligi Mistrzów przez Barcelonę.
Prolongata za wszelką cenę
W życiu pewne są tylko śmierć, podatki i nieoceniona wartość Messiego w szeregach Barcelony. Nikogo nie zdziwi teza (tym bardziej teraz), że Barca bez Argentyńczyka nie istnieje. 33-latek jako jedyny potrafi wziąć na siebie ciężar gry w trudnych momentach i na własnych barkach przepchać drużynę do zwycięstwa. Bossowie z Katalonii są zmuszeniu ustawić zapis „Odnowić kontrakt Messiego” na sam szczyt listy rzeczy do zrobienia w nowym roku. Przypomnijmy, że obecna umowa Messiego z Barceloną jest ważna tylko do końca 2021 roku i brak prolongaty poskutkował wysypem transferowych plotek w kontekście odejścia „La Pulgi” z szeregów Azulgrany. Messi już wielokrotnie był łączony z Interem Miami, którym włada była legenda futbolu David Beckham. Mówiono również o braku chęci odnowienia kontraktu, zawodnikowi rzekomo nie podoba się obecna strategia transferowa i sposób prowadzenia drużyny przez Ernesto Valverde, ćwiekiem do trumny miało być fiasko ponownego sprowadzenia Neymara w minionym lecie.
Jakiś czas temu kataloński Sport uspokoił fanów Barcelony głosząc rozpoczęcie rozmów na linii Bartomeu – Jorge Messi w celu odnowienia kontraktu kapitana. Pełnego porozumienia rzecz jasna nie osiągnięto, jednak rzekomo ustalono długość negocjowanego kontraktu do 2024 roku, wtedy to Messi będzie miał 37 lat i znajdzie się na ostatniej prostej ku zawieszeniu butów na kołku. Patrząc na całą sytuację z boku ciężko sobie wyobrazić odejście Messiego do innej drużyny, powodzenie trwających pertraktacji jest jak najbardziej realne, o ile na drodze nie wystąpią rażące komplikacje.
Nietykalny Bask
Kibice nienawidzą swojego trenera, tak pokrótce można opisać relacje Culés z Ernesto Valverde. Fani Barcelony zarzucają mu zniszczenie dostojnego i ofensywnego stylu, który przez wiele lat był wizytówką Dumy Katalonii. Zawodnicy pod jego batutą prezentują ciężki, siermiężny i mało efektowny futbol. Baskijski trener jest oskarżany za kompromitacje w dwumeczach przeciwko AS Romie i Liverpoolowi, których to Barcelona ośmieszyła się na całym świecie i z hukiem żegnała się z rozgrywkami Champions League.
Zarząd klubu ma jednak inne spojrzenie na tę sytuację i ani myśli o zwolnieniu Valverde. Josep Maria Bartomeu wielokrotnie w swoich wypowiedziach dla hiszpańskich mediów zapewniał, że trener ma u niego pełne zaufanie i nie ma mowy o zmianie na ławce szkoleniowej drużyny mistrzów Hiszpanii.
Interesujące są wyniki ankiety przeprowadzonej przez Mundo Deportivo wśród socios – kibiców, którzy są jednocześnie członkami klubu. Aż 240 z 300 odpowiadających jest zdania, że Ernesto Valverde powinien pożegnać się z rolą trenera Blaugrany wraz z upływem tego sezonu.