Piłkarze Legii pobici przez chuliganów
Piłkarze Legii Warszawa przegrali w niedzielny wieczór z Lechem Poznań, jednak nie jest to żadnym usprawiedliwieniem dla tego, co zaszło po ich powrocie do stolicy. Jak się bowiem okazało, na swoją drużynę czekali kibole, którzy tym razem nie ograniczyli się do udzielanie słownych reprymend.
Jak klub zareaguje na skandaliczne zachowanie chuliganów? (fot. Cezary Musiał)
O szczegółach zajścia, do którego doszło na podziemnym parkingu przy Łazienkowskiej napisał „Przegląd Sportowy”, z którego źródeł wynika, że bandyci w klubowych barwach Legii czekali na wracających z Poznania zawodników.
Kiedy autokar z graczami przyjechał na miejsce, pojawiła się przy nim grupa około 50 mężczyzn, a ich przywódca wszedł do pojazdu i zaprosił piłkarzy na zewnątrz. Tym razem nie chodziło jednak o tzw. „rozmowę motywacyjną”, a więc zjawisko dość dobrze znane w polskich realiach, a które ogranicza się głównie do tego, że kibole bluzgają na zawodników i grożą im, że w przypadku kolejnych słabych wyników wyciągną wobec nich stosowne konsekwencje (ostatni przypadek Piasta Gliwice – red.).
Tym razem bandyci nie zamierzali strzępić języków i od razu przeszli do czynów. Z relacji „PS” wynika, że piłkarze byli uderzani, a oberwało się również Aleksandarowi Vukoviciowi, asystentowi trenera. Sam Romeo Jozak miał z kolei stać z boku i został przez chuliganów oszczędzony.
Po całym zajściu piłkarze rozjechali się do swoich domów, jednak na odchodne mieli usłyszeć, że w przypadku kolejnego słabego występu, zostanie im złożona kolejna wizyta.
Klub nie odniósł się jeszcze oficjalnie do całej sprawy. W tym miejscu nasuwają się jednak bardzo konkretne pytania, na które Dariusz Mioduski będzie musiał odpowiedzieć. Po pierwsze, kto wpuścił wspomnianych bandytów na teren klubu, czyli w miejsce, gdzie – przynajmniej w teorii – nie powinni mieć wstępu. Po drugie, czy zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje i to nie tylko wobec tych, którzy pozwolili chuliganom na wejście na parking, ale również także wobec samych sprawców.
***
Próbowaliśmy zasięgnąć języka u źródła, a więc przy Łazienkowskiej, jednak na ten moment klub nie zamierza komentować nocnego zajścia.