Piast grał, Warta strzelała
Fenomenalna w tym sezonie w meczach wyjazdowych w Ekstraklasie jest Warta Poznań! Podopieczni trenera Dawida Szulczka odnieśli w sobotnie popołudnie szóste zwycięstwo w delegacji. Tym razem poznaniacy pokonali mizernie grającego na własnym stadionie Piasta 2:0.
W pierwszych minutach spotkania częściej przy piłce znajdowali się gospodarze, którzy jednak nie potrafili przekuć tego na sytuacje strzeleckie. Pierwszą dobrą okazję na gola miał dopiero Gabriel Kirejczyk w 12. minucie rywalizacji. Jednak strzał głową młodzieżowca Piasta był zbyt lekki, aby zmusić Jędrzeja Grobelnego do wymagającej interwencji. W pierwszym kwadransie gry Piast prowadził grę, wymieniał więcej podań, ale wciąż nie przekładało się to na zagrożenie pod bramką Warty.
Gliwiczanie bardzo dużo dośrodkowywali piłek w pole karne Warty, ale większość z nich nie przynosiła żadnego pozytywnego skutku. Z kolei drużyna gości próbowała szukać swoich szans z kontrataków, ale nie miała zbyt wielu okazji na ich przeprowadzenie. Jednym z aktywniejszych graczy na boisku w dalszym ciągu był Kirejczyk, który w 25. minucie uderzał z dystansu, ale jego próba została zablokowana. Parę chwil później tylko w poprzeczkę trafił strzał z dystansu Michała Chrapka! To okazało się zgubne dla gospodarzy, bo jak mówi stare piłkarskie porzekadło „niewykorzystane okazje lubią się mścić”, co znalazło zastosowanie także i w środowe popołudnie w Gliwicach.
W 31. minucie Kajetan Szmyt dośrodkował piłkę z prawego skrzydła idealnie na głowę Miguela Luisa, który mocnym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie. Po objęciu prowadzenia Warta starała się przenieść ciężar gry do środka boiska i kontrolować boiskowe wydarzenia. Warciarze umiejętnie neutralizowali ofensywne poczynania Piasta i zmuszali ich do gry w ataku pozycyjnym. Dzięki temu do przerwy byli na minimalnym prowadzeniu.
Piast już od pierwszych minut drugiej połowy ruszył do odrabiania strat. Gliwiczanie ponownie co chwila gościli pod bramką Warty, ale gospodarzom brakowało jednego dokładnego ostatniego podania albo dobrze nastawionych celowników. Mało było konkretnych okazji na doprowadzenie do wyrównania z ich strony. Natomiast świetną okazję na uzbieranie dubletu po godzinie gry miał Luis, ale jego uderzenie głową dobrze wybronił Frantisek Plach.
Trener Aleksandar Vuković starał się odmienić losy spotkania poprzez zmiany (na boisko weszli w drugiej połowie Jorge Felix czy Damian Kądzior), ale długo nie przynosiło to wymiernych skutków. Nawet przyniosło to efekty odwrotne od zamierzonych. W 80. minucie spotkania świetnie w pole karne dośrodkował z rzutu rożnego Adam Zrelak. Tam najlepiej odnalazł się Dimitris Stavropoulos i strzałem głową podwyższył prowadzenie gości. Warta grała może nieco pragmatycznie, ale bardzo konsekwentnie wykonywała swoje przedmeczowe założenia i neutralizowała ofensywne atuty gliwiczan.
Warta mogła jeszcze dobić Piasta w doliczonym czasie gry, ale strzał z dystansu Enisa Destana dobrze wybronił Plach. Gliwiczanie starali się szukać swoich okazji bramkowych, walczyli do samego końca spotkania, ale nie potrafili zagrozić bramce Grobelnego. Przez to do starcia z Lechią za tydzień będą przystępować ze strefy spadkowej. Warta natomiast zagrała bardzo solidnie w defensywie, do tego dołożyła skuteczność w ataku i dzięki temu odniosła szóstą wyjazdową wygraną w tym sezonie. Teraz zespół z Poznania ma dwa punkty straty do podium, choć przed startem rozgrywek wielu wskazywało ich na spadek. Piękną historię piszą w ostatnich tygodniach zawodnicy trenera Szulczka.
kczu/PiłkaNożna.pl