Peszko coraz bliżej Wisły
Nowym-starym pracodawcą Sławomira Peszki ma zostać Wisła Kraków. Piłkarz po tym, jak otrzymał wolną rękę w kwestii transferu od sztabu szkoleniowego i szefostwa Lechii Gdańsk, najprawdopodobniej ponownie zawita pod Wawel.
Sławomir Peszko jest coraz bliżej powrotu do Wisły Kraków (fot. Łukasz Skwiot)
Obecnie obowiązujący kontrakt Peszki z gdańską Lechią wygasa wraz z zakończeniem bieżących rozgrywek, jednak z pewnością umowa nie zostanie prolongowana. Piotr Stokowiec nie widzi w swoich planach blisko 35-letniego zawodnika, dlatego też zakomunikował mu, że może bez problemów rozglądać się za nowym klubem.
Poszukiwania nie trwały długo. O usługi popularnego Peszkina zgłosiła się krakowska Wisła, a i sam zainteresowany chętnie zapatruje się na powrót do stolicy Małopolski. „Mogę potwierdzić, że jesteśmy umówieni na rozmowy. Mam nadzieję, że decydujące. Zamierzam wrócić do Krakowa!” – powiedział Peszko na łamach Gazety Krakowskiej. Jeśli negocjacje zostaną zakończone po myśli obu stron, wówczas najprawdopodobniej podpisze półtoraroczny kontrakt.
Były reprezentant Polski trafił do zespołu „Białej Gwiazdy” w styczniu ubiegłego roku na zasadzie półrocznego wypożyczenia z Lechii. Peszko fatalnie rozpoczął miniony sezon. W pierwszej kolejce dopuścił się brutalnego faulu w starciu z Jagiellonią Białystok na Arvydasie Novikovasie, za co został sowicie ukarany – dziesięć meczów zawieszenia. Po odbyciu banicji popadł w konflikt z asystentem Piotra Stokowca, co sprawiło, że do końca rundy jesiennej nie zagrał już ani minuty.
Aby się odbudować, dołączył do Wisły Kraków, której sytuacja w tamtym czasie była bardzo skomplikowana na wielu płaszczyznach – wielomilionowe długi i masowy exodus zawodników. Peszko trafił zatem do klubu, który tak jak on, potrzebował się podnieść z upadku. I wszyscy mogą być jak najbardziej zadowoleni z transferu.
Peszko udowodnił, że nie zapomniał jak się gra w piłkę (trzy gole i cztery asysty w czternastu spotkaniach), czym w dużym stopniu przyczynił się do zajęcia przez krakowian dziewiątego miejsca na koniec sezonu. Jego dyspozycja była na tyle dobra, że Piotr Stokowiec zapomniał mu dawne grzechy, zaniechał planów o sprzedaży niesfornego zawodnika i ponownie zaczął z niego korzystać w trakcie meczów.
Teraz jednak transfer jest nieunikniony. Peszko w styczniu skończy trzydzieści pięć lat i – co oczywiste – nie jest już w stanie grać pierwszych skrzypiec w drużynie, która na poważnie myśli o najwyższych celach. Niemniej jednak w Krakowie przy ulicy Reymonta 22 wciąż jest mile widziany. „Biała Gwiazda” przebywa w strefie spadkowej i by wydostać się spod czerwonej kreski, musi wzmocnić kadrę o piłkarzy, którzy posiadają wystarczające doświadczenie i umiejętności.
W szczególności na skrzydle, gdzie krakowianie posiadają spory nieurodzaj jakości. Jakub Błaszczykowski jest niezwykle podatny na kontuzje, a poza Michałem Makiem próżno szukać w zespole trzynastokrotnych mistrzów Polski zawodników, którzy z powodzeniem radzą sobie z grą wzdłuż bocznej linii boiska. Niebawem ma się to zmienić.
Jan Broda, PilkaNozna.pl