Pawlak: Graliśmy jak dzieci we mgle
Po blisko dwóch tygodniach pracy w Szczecinie na twarzy Ryszarda Tarasiewicza wreszcie zagościł uśmiech. Jego podopieczni przerwali bowiem trwającą od blisko miesiąca fatalną serię meczów bez zwycięstwa i w derbowym spotkaniu pokonali Flotę Świnoujście 1:0.
Więcej na temat I ligi – KLIKNIJ!Droga do pełni szczęścia nie była jednak usłana różami. Piłkarze Dumy Pomorza długo męczyli się z ekipą ze Świnoujścia, a bramkę dającą zwycięstwo dał im dopiero
Mekeli Williams, który po przerwie wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego. Szkoleniowiec portowej jedenastki spodziewał się jednak, że to spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych.
– Wiedziałem, że Krzysiek [Krzysztof Pawlak przyp. red.] nie będzie uprawiał partyzantki i trzeba będzie się bardzo nabiegać, żeby wywalczyć trzy punkty. Przez długi czas musieliśmy grać atak pozycyjny, długo rozgrywać piłkę i szukać swoich okazji, co może nie było zbyt interesujące z perspektywy kibiców – tłumaczy Ryszard Tarasiewicz.
Trener Pogoni Szczecin w grze swojego zespołu dostrzega jednak kilka plusów. Podczas pomeczowej konferencji prasowej szczególną uwagę zwracał głównie na sposób poruszania się po boisku, który jego podopieczni prezentowali w pierwszej części meczu.
– Pierwsza połowa w naszym wykonaniu pod względem rytmu i umiejętności piłkarskich stała na bardzo wysokim poziomie Graliśmy tak jak chcieliśmy – długo operowaliśmy piłką i przemieszczaliśmy się dużą ilością zawodników. Szkoda tylko, że ta dobra postawa nie została udokumentowana zdobyciem bramki – chwalił swoich piłkarzy Ryszard Tarasiewicz.
Po przerwie szkoleniowiec Dumy Pomorza miał już jednak mniej powodów do zadowolenia. Jego podopieczni grali chaotycznie, co przełożyło się na brak dokładności. Zdaniem trenera przyczyna słabszej gry wynikała w kwestii mentalnej.
– Druga połowa była bardziej nerwowa. Zostało nam wówczas jedynie 45 minut, a bardzo chcieliśmy zdobyć trzy punkty, szczególnie przeciwko Flocie. Po zdobyciu bramki poczuliśmy, że jesteśmy bliżej osiągnięcia sukcesu, stąd jeszcze więcej nerwów w naszej grze.
Bardziej krytyczny wobec swoich zawodników był natomiast szkoleniowiec gości – Krzysztof Pawlak, który nie pozostawił na zespole suchej nitki. Chociaż w drugiej połowie piłkarze Floty prezentowali się co najmniej przyzwoicie, to i tak w końcowej ocenie nie zasłużyli na pochwały.
– W pierwszej części poruszaliśmy się po boisku jak dzieci we mgle. Nie bardzo wiedzieliśmy, co robimy na boisku. W drugiej połowie zaprezentowaliśmy się już lepiej, w niektórych fragmentach mogliśmy nawet Pogoni zagrozić. Zwycięstwo gospodarzy traktuję jednak w kategorii zasłużonych – podsumował Krzysztof Pawlak.
Grzegorz Lemański, Piłka Nożna