Pogoń Szczecin sprawiła bardzo miłą niespodziankę w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Portowcy zremisowali z faworyzowanym Osijekiem, a po spotkaniu pozostawał spory niedosyt, że nie udało się ugrać czegoś więcej. Dzisiaj poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej.
ZAMKNIJ
Wyjazdy do Chorwacji w lato są bardzo przyjemne, ale pod warunkiem, że jedzie się na urlop i przez kilka dni będzie można korzystać z uroków tropikalnej pogody. Wyjazd na mecz pucharowy w środku lata brzmi jak zgroza. Pogoń doświadczyła tego w… 1965 roku, kiedy w środku lipca mierzyła się z NK Zagrzeb. Portowcy u siebie wygrali wówczas 3:0, ale w delegacji przegrali 0:2.
Dzisiaj szczecinianie mają w zasadzie wszystko przeciwko sobie: temperatura w trakcie meczu ma wskazywać około 30 stopni Celsjusza, rywal jest na papierze mocniejszy, ma znacznie większe doświadczenie w europejskich pucharach w ostatnich latach, większe pieniądze, a na swoim stadionie w minionym sezonie ligowym przegrał tylko raz.
Pogoń musi zatem oszukać przeznaczenie i znowu pokazać to, co udało się wypracować pod wodzą Kosty Runjaica, czyli bardzo szczelną defensywę i wyczarować coś w ataku. A tych czarodziejów kilku jest, co pokazał choćby ostatni mecz ligowy i popis Kacpra Kozłowskiego. Największą stratą dla Portowców jest brak Michała Kucharczyka, który wciąż jest zawieszony i nie może pomóc drużynie.
Polskie kluby do tej pory mierzyły się z chorwackimi 14-krotnie. 5 razy wygrywały nasze drużyny, sześć razy triumfowali rywale i trzykrotnie padał remis. Ostatni dwumecz polsko-chorwacki był jednak dla nas szczęśliwy: w sezonie 2001-02 Wisła Kraków wyeliminowała Hajduka Split.
Jaką historię napisze Pogoń? Początek spotkania o 21:00. Transmisja w TVP Sport.
Co za wyróżnienie! Gwiazdor Jagi w jedenastce najlepszych graczy minionej edycji Ligi Konferencji
W dużej mierze to właśnie dzięki golom Afimico Pululu drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji, odpadając z późniejszym finalistą – Realem Betis. 26-letniego napastnika doceniła UEFA, umieszczając go w zestawieniu najlepszych zawodników.
Ten się cieszy, kto się cieszy ostatni [KOMENTARZ PO FINALE LK]
Na wrocławskim Rynku głośni Anglicy brylowali w rzucaniu krzesłami i szklankami. Na trybunach długo w ciszy przypatrywali się jak ich Chelsea nie radzi sobie z Betisem. Dopiero po wyrównującej bramce ożyli i ponieśli The Blues do wygranej 4:1!