Przejdź do treści
Odprawa pomeczowa: Kto ucierpiał?

Polska Ekstraklasa

Odprawa pomeczowa: Kto ucierpiał?

Pseudokibice narozrabiali tylko w Gliwicach, jednak efekty ich pożałowania godnego zachowania odczują także w innych klubach. 

Przerwany mecz Piasta z Górnikiem może mieć daleko idące konsekwencje (foto: Michał Chwieduk / 400mm.pl)

Wcale niewykluczone, że wszystkie kluby zapłacą rachunek wystawiony im przez zamaskowanych „fanów” z Gliwic – w końcu Ekstraklasa jest u progu rozmów na temat sprzedaży praw telewizyjnych oraz marketingowych. Nie tylko Piast ucierpi, jego piłkarze, sztab szkoleniowy, na boisku mieli przecież dobry wynik, tymczasem już wiadomo, że rezultat z gry nie został utrzymany. Zespół Waldemara Fornalika ukarany został walkowerem, ale i Górnikowi odjęto od razu trzy punkty za prowokacyjne zachowanie jego kibiców (palenie flag). Zresztą lista kar jest długa (link do decyzji). Tylko czy tych gliwickich awanturników mieniących się piłkarskimi sympatykami cokolwiek to interesuje, skoro nie dbają nawet o klub, z którym się utożsamiają?

W Gliwicach groza, na Dolnym Śląsku, czyli w Lubinie i we Wrocławiu również, choć zdecydowanie z innych powodów. Najpierw Zagłębie z Lechią, a następnie Śląsk z Sandecją rozegrały takie mecze, że zęby bolały od patrzenia. Śląsk chyba definitywnie poinformował wszystkich, że na miejsce nad kreską dzielącą tabelę na lepszych i gorszych, zwyczajnie nie zasługuje. W meczu, w którym miał obowiązek zainkasować trzy punkty rozegrał dramatycznie złe zawody, sklecił kilka akcji i oddał punkt Sandecji.

W Gdańsku natomiast w końcu nie wytrzymali, tak beznamiętnie grającej Lechii nie oglądaliśmy już dawno, i wysadzili z siodła Adama Owena. Stołek pod Walijczykiem chwiał się od dłuższego czasu i choć zmian trenerskich w Ekstraklasie mamy aż zanadto, to akurat trudno dziwić się szefom klubu z Trójmiasta, że zdecydowali się w końcu go przewrócić. Przecież potencjał piłkarski w Lechii jest, może nie na walkę o mistrzostwo Polski, ale na grę w górnej ósemce na pewno. 18 punktów w 16 meczach, w bramkach 20-27, tylko cztery zwycięstwa – taki, mając na uwadze aspiracje gdańszczan, bilans grozy zanotował Owen.

Kto wie, czy za chwilę do wstrząsów nie dojdzie w Poznaniu. Lech przegrywając przy Łazienkowskiej – akurat ten mecz dało się oglądać, może nie zawsze gra była płynna, ale przynajmniej nie zabrakło tempa – coraz bardziej oddala się od mistrzostwa. Inna sprawa, że zwłaszcza w drugiej połowie na Legii wypadł dobrze. Tylko czy to wpłynie na decyzję szefów Kolejorza – Karola Klimczaka i Piotra Rutkowskiego?

W każdym razie Legia cel osiągnęła, nie dała się dogonić, odjechała Lechowi, odegnała złe moce i poprawiła sobie nastrój po klęsce z Jagą. A Lech wciąż, od sierpnia, bez wygranej na wyjeździe.

Natomiast przy Kałuży fajerwerków nie było, ale trzeba docenić, że Cracovia wygrała (dzięki stałym fragmentom gry Javiego Hernandeza – chyba najlepszego obok Helika zawodnika Pasów w 2018 roku), mimo że plan Michała Probierza zaczął sypać się jeszcze przed przerwą. Z powodu kontuzji trener tracił po kolei Rakelsa, Covilo, Zenjova, ale jego zespół zdołał wygrać i zniwelować dystans do Arki do zaledwie dwóch punktów. Arka zaś w tym roku przegrała już drugi raz w Krakowie, lecz tym razem to nie do Steinborsa trzeba kierować pretensje.

Przemysław PAWLAK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024