Oceny po meczu Mołdawia – Polska

Michał MIŚKIEWICZ (3,0) – Swoje 25. urodziny bramkarz Wisły Kraków uczcił czystym kontem w spotkaniu reprezentacji narodowej. Rywal nie był zbyt wymagający, a gdy już trzeba było interweniować, to Miśkiewicz był na posterunku. Nie można jednak napisać, że Mołdawianie na poważnie przetestowali naszego golkipera.

Igor LEWCZUK (3,5) – Jeden z najlepszych i najbardziej aktywnych zawodników naszego zespołu. Raz za razem podłączał się do akcji ofensywnych na skrzydle i posyłał dobre piłki w pole karne. Do tego bardzo pewnie zagrała w destrukcji. Obok Macieja Wilusza największych wygrany styczniowego zgrupowania.

Wojciech GOLLA (3,0) – Zagrał poprawnie, ale rywale nie zmusili naszego bloku obronnego do jakiegoś większego wysiłku. Ciekawe jak spisałby się na tyle silniejszego przeciwnika?

Adam KOKOSZKA (3,0) – Podobnie jak Golla, wywiązał się ze swoich zadań w destrukcji. Niczego więcej nie można o nim napisać.

Paweł OLKOWSKI (2,5) – Przy tak słabym rywalu oczekiwaliśmy od Olkowskiego zdecydowanie więcej. Ten nie potrafił jednak dobrze współpracować na lewym skrzydle z Łukasza Madejem i niczym specjalnym się nie wyróżnił. Dwukrotnie znajdował się w pozycjach strzeleckich, ale ani razu nie udało mu się oddać czystego uderzenia.

Szymon PAWŁOWSKI (2,5) – Piłkarz Lecha zagrał w kadrze po raz siedemnasty (wszystkie mecze towarzyskie) i po raz kolejny nie zaprezentował niczego ciekawego. Co prawda, to właśnie po jego dośrodkowaniu piłka odbiła się od Brożka i wpadła do siatki, ale poza tym zagraniem Pawłowski zawiódł. Trochę szkoda, że przerasta go gra przeciwko takiemu rywalowi jak Mołdawia. Ocena wyższa o „połówkę” tylko i wyłącznie za asystę.

Michał PAZDAN (2,5) – Bardzo niedokładny. Zaliczył kilka niecelnych podań i głupich strat. Momentami miał trudność by dograć piłkę do najbliżej ustawionego partnera. W akcjach ofensywnych nie istniał, ale przecież to nie należało do jego zadań. Gdyby tylko piłka bardziej się go słuchała…

Dawid PLIZGA (1,5) – Niby był na boisku, ale jego nazwisko zbyt często nie przewijało się w meczowym komentarzu. Niewidoczny, mało aktywny i ogólnie rzecz biorąc bezproduktywny. Nic dziwnego, że po zejściu z boiska otrzymał od selekcjonera srogą burę.

Łukasz MADEJ (2,0) – O tym, że Madej nie ma żadnych szans na to, by na dłużej zadomowić się w kadrze wiedzieliśmy już przed meczem z Mołdawią. Zdawał sobie z tego chyba sprawę sam zawodnik, który na boisku raczej się nie przemęczał, a jego dobre wejścia na skrzydle można było policzyć na palcach jednej dłoni… i na pewno palców by nie zabrakło. Jeśli już decydował się na zryw, to zazwyczaj brakowało mu wykończenia lub celnego podania.

Mateusz ZACHARA (3,5) – Napastnik Górnika Zabrze pokazał się z naprawdę dobrej strony. Był bardzo aktywny, często cofał się po piłkę i próbował sam inicjować akcje ofensywne. Wszędzie było go pełno i jeśli ktoś z grona „styczniowych kadrowiczów” ma dostać szansę w poważnym meczu, to na pewno Zachara.

Paweł BROŻEK (2,5) – Ile to już szans Brożek miał w reprezentacji? Mnóstwo. Czego dowiedzieliśmy się po jego występie w meczu z Mołdawią? Niczego nowego. Szczęśliwie strzelona bramka i dwie zmarnowane okazje to bilans, który raczej nie wróży snajperowi Wisły przyszłości w biało-czerwonych barwach. Ocena wyższa o pół tylko i wyłącznie dzięki „strzelonemu” golowi.