13 września 2017 roku okazał się datą ważną dla ludzi, którzy kiedyś współpracowali w Dinamie Zagrzeb. Tego dnia w stolicy Chorwacji odbyła się szeroko reklamowana przez tamtejsze media konferencja byłego bossa, a oficjalnie przez wiele lat dyrektora generalnego niebieskich Zdravko Mamicia, a w Warszawie jako nowego trenera Legii zaprezentowano Romeo Jozaka, niegdyś szefa Akademii Dinama, a jeszcze do niedawna dyrektora sportowego w tym klubie.
ZBIGNIEW MROZIŃSKI
Zatrudnienie przez mistrzów Polski w roli pierwszego szkoleniowca akurat jego stanowi sensację, bo chociaż Jozak w futbolowym świecie działa od dawna, to jednak wcześniej nie prowadził żadnego zespołu seniorskiego na poziomie ekstraklasy, a przecież ma już 45 lat. Inna sprawa, że gdy w 2007 roku warszawski zespół obejmował Jan Urban, to był w tym samym wieku i również nie miał doświadczenia jako samodzielny szkoleniowiec pierwszej drużyny na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej. Wcześniej ten były reprezentant Polski był przede wszystkim trenerem młodzieży w hiszpańskiej Osasunie Pampeluna, no i miał za sobą udaną karierę piłkarską.
URODZONY DYREKTOR
Jozak piłkarzem był natomiast krótko, bo z powodu kontuzji szybko musiał zakończyć kopanie futbolówki. Zresztą lubi powtarzać, że nie był tak utalentowany jak jego słynny rodak Davor Suker, który w 1998 roku został królem strzelców mundialu, a z Realem Madryt triumfował w Champions League, więc może i dlatego nie chciał na siłę przedłużać swojej boiskowej przygody. Potem wyjechał za Atlantyk, żeby się dokształcić, a po powrocie do kraju został asystentem znanego trenera Iliji Loncarevicia. W latach 2001-08 był jego asystentem w Dinamie Zagrzeb, NK Osijek i reprezentacji Libii. Gdy wydawało się, że po takiej praktyce jednak sam poprowadzi jakiś zespół ligowy, otrzymał ofertę ciekawej pracy w imperium wszechwładnego, ale i niezwykle kontrowersyjnego, Mamicia i przez pięć lat pełnił funkcję dyrektora Akademii Dinama. W tym okresie szkółka klubu z Zagrzebia stała się jedną z najlepszych w Europie, stawiano ją wręcz za wzór, a jej szef otrzymał propozycję działalności w podobnym charakterze w Arsenalu Londyn, ale z niej nie skorzystał. Pod koniec 2013 roku zdecydował się natomiast przyjąć od Sukera, który był już prezesem chorwackiego związku piłki nożnej, – Mamić był wiceprezesem – posadę dyrektora technicznego w krajowej federacji. Pełnił tę funkcję ponad trzy lata. W lutym 2017 roku natomiast znowu został dyrektorem w Dinamie, tyle że tym razem sportowym w pierwszym zespole.
W klubie ze stadionu Maksimir nie było już Zdravko Mamicia, bo kilkanaście miesięcy wcześniej musiał się zrzec swych funkcji zarówno w krajowej federacji, jak i w klubie. To było pokłosie jego zatrzymania 18 listopada 2015 roku przez chorwacki urząd zajmujący się korupcją. Zarzucono mu oszustwa podatkowe i niejasności przy transferach piłkarzy Dinama wyjeżdżających za granicę, a także wyprowadzenie z klubu około 20 milionów euro i oszukanie urzędu skarbowego o jakieś 2 miliony. Wyszedł z aresztu dopiero po wpłaceniu wysokiej kaucji. Skąd Mamić wziął się w Dinamie? Otóż jeszcze zanim Chorwacja odłączyła się od Jugosławii, należał do grupy zagorzałych kibiców zespołu z Zagrzebia. W czasie wojny domowej, która zaczęła się na początku lat 90. XX wieku, zajmował się handlem drewnem i na tym rynku dorobił się dużych pieniędzy, które potem przetransferował w legalne interesy między innymi w branży piłkarskiej. Jego syn Mario prowadził firmę zajmującą się interesami zawodników.
Gdy w latach 2003-16 Zdravko rządził Dinamem, w kraju miał tak silną pozycję, że nic złego nie mogło go spotkać za obrażanie ludzi i awanturowanie się z politykami. Płazem uchodziło mu publiczne molestowanie kobiet. Z piłkarzami podpisywał umowy korzystne dla siebie, podobno miał prawo do czerpania korzyści z każdego późniejszego ich transferu, a przecież chodziło o takie gwiazdy jak na przykład Luka Modrić, Niko Kranjcar czy Eduardo da Silva. Niebiescy od 2005 roku przez kolejne 11 sezonów dzierżyli krajowy prymat, ale wszystko ma swój kres. Przede wszystkim boss popadł w konflikt z kibicami spod szyldu Bad Blue Boys, którzy zdegustowani jego postępowaniem zaczęli bojkotować mecze Dinama nawet w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Tyle że jak w poprzednim sezonie jego zabrakło w klubie, to po mistrzostwo Chorwacji sięgnęła HNK Rijeka, drużyna akurat z rodzinnego miasta Jozaka, tyle że on terminował w mniej znanym Oriencie Rijeka. Natomiast Mamić teraz jest atakowany nawet na ulicy, ale się nie poddaje, czego dowodem była wspomniana konferencja.
(…)
CAŁY TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”