Nowy szkoleniowiec, ten sam problem
W zaległym meczu ósmej kolejki Premier League Chelsea podjęła Liverpool. Po kolejnym festiwalu nieskuteczności w wykonaniu gospodarzy potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem.
Kovacić zmarnował dwie dogodne okazje bramkowe.
W drużynie ze Stamford Bridge zmienił się szkoleniowiec, ale bolączki pozostały te same. Jednym z największych problemów Grahama Pottera i tym, co walnie przyczyniło się do jego zwolnienia, była nieskuteczność jego podopiecznych, którzy nie potrafili wykorzystywać dogodnych okazji bramkowych. Teraz zmaga się z tym tymczasowy następca Anglika – Bruno Saltor.
Po pierwszej połowie starcia z The Reds The Blues mogli prowadzić kilkoma golami. 0:0 utrzymało się dlatego, że swoich szans na trafienia nie zamienili Joao Felix, Mateo Kovacić i Kai Havertz – powstrzymywani przez rywali lub zwyczajnie pudłujący. Kiedy zaś Reece James umieścił piłkę w siatce, akcja została zaprzepaszczona przez spalonego.
Chelsea nie zdobyła bramki do przerwy w żadnym z ostatnich ośmiu meczów ligowych, w których pełniła rolę gospodarza. To jej (niechlubny) rekord, jeśli chodzi o erę Premier League.
W drugiej części gry festiwal nieskuteczności trwał w najlepsze. Kovacić kopnął piłkę nad poprzeczką w sytuacji sam na sam z Alissonem Beckerem. Havertz w identycznych okolicznościach uderzył w Brazylijczyka i choć po odbiciu się od Niemca futbolówka wpadła do bramki, analiza VAR wykazała, iż były zawodnik Bayeru Leverkusen zagrał w tej sytuacji ręką. Gol nie został uznany.
Jako że swoich nielicznych okazji nie wykorzystał również Liverpool, mecz zakończył się bezbramkowym remisem. The Blues pozostali na jedenastym miejscu w tabeli. The Reds awansowali na ósme.
sar, PiłkaNożna.pl