Nieuznany gol, słupki, strzał w okienko, wejście smoka. Emocje w Mielcu!
Stal Mielec wygrała u siebie 2:1 z Lechią Gdańsk w 11. kolejce Ekstraklasy. Beniaminek prowadził do przerwy, ale gospodarze odwrócili losy rywalizacji.
Maciej Ziółkowski
FOT. GRZEGORZ RADTKE/400mm.pl
NIEUZNANY GOL
Stal mogła fantastycznie wejść w sobotni mecz, po ładnej akcji z własnego pola karnego i dobrej wymianie podań po ziemi. Już w 32. sekundzie Maciej Domański oddał strzał z lewej strony boiska (18. metr), a Szymon Weirauch świetnie interweniował, zbijając piłkę na słupek.
W 3. minucie Lechia wyprowadziła kontrę, po której piłka wpadła do siatki gospodarzy. Bohdan Wjunnyk otrzymał podanie prostopadłe, wygrał pojedynek z Mateuszem Matrasem na wysokości koła środkowego, wyszedł z akcją 2 na 1 i podał do Maksyma Chłania, który podpisał się skuteczną finalizacją. Goście cieszyli się, ale – jak się okazało – przedwcześnie, gdyż po analizie VAR sędzia anulował gola, dopatrując się faulu Wjunnyka na zawodniku Stali (pociągnięcie za koszulkę).
Ta decyzja całkiem dobrze podziałała na zespół z Gdańska który miał lepszy moment, wypracował kilka szans, m.in. po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Anton Carenko wycofał do Chłania, ten został zablokowany, potem Wjunnyk skierował piłkę do siatki z bliska, ale był na spalonym, dlatego gol nie został uznany.
W 24. minucie Stal była bardzo blisko trafienia na 1:0. Serhij Krykyn dośrodkował z prawej strony na dalszy słupek, do Ilji Szkurina, który potężnie uderzył, lecz Weirauch kapitalnie interweniował.
PIŁA
W końcówce pierwszej połowy Lechia objęła prowadzenie. Iwan Żelizko dośrodkował z rzutu wolnego, piłka została wybita, ale Carenko zdołał jeszcze podać do Chłania, ten płasko zagrał wzdłuż boiska, a Dominik Piła dołożył nogę i trafił do siatki.
Pierwszy gol w meczu sprawił, że Stal znacznie podkręciła tempo i zaczęła regularnie atakować, tworzyć dogodne szanse. Tuż przed przerwą Robert Dadok oddał strzał z 15. metra, a futbolówka musnęła Bujara Pllanę i odbiła się od słupka.
Po zmianie stron Krykun dopadł do miękkiego podania za linię obrony, sprytnie podbił piłkę nad Weirauchem i gdy wydawało się, że najtrudniejsze ma za sobą, to zmarnował kapitalną sytuację, niecelnie uderzając z bliskiej odległości, praktycznie do pustej siatki (wślizg Eliasa Olssona przed bramką). Chwilę później Marvin Senger został zablokowany po strzale przez Pllanę i Olssona.
ŁADNY GOL, BŁYSK ZMIENNIKA
Gospodarze naciskali i w 57. minucie dopięli swego. Krystian Getinger dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, gdzie doszło do zamieszania, przy którym najlepiej odnalazł się Piotr Wlazło, pięknie uderzając w prawe okienko bramki. Stal chciała pójść za ciosem, skonstruowała parę ciekawszych okazji. Niezłą szansę miał Matthew Guillaumier, który główkował po centrze Domańskiego, ale bramkarz Lechii złapał piłkę.
Miejscowi mocno atakowali w końcówce. Gdy wydawało się, że Lechia przetrwa trudniejsze chwile i mecz zakończy się remisem, to w 2. minucie czasu doliczonego błysnął Łukasz Wolsztyński, który wszedł na boisko ok. 40 sekund wcześniej. Zmiennik oddał skuteczny strzał z 12. metra, z tzw. pierwszej piłki i zapewnił zwycięstwo Stali.