Nieśmiertelny Flavio na Rapid
Dzisiaj Lechia Gdańsk rozpocznie zmagania w II rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy. Rywalem Biało-Zielonych będzie austriacki Rapid Wiedeń.
W I rundzie gdańszczanie gładko rozprawili się z wicemistrzem Macedonii Północnej, Akademiją Pandew. W pierwszym meczu podopieczni Tomasza Kaczmarka wygrali 4:1, a w rewanżu dopełnili formalności, zwyciężając 2:1. Teraz jednak poprzeczka jest zawieszona znacznie wyżej. Lechia o awans do kolejnego etapu eliminacji zagra z Rapidem Wiedeń – 32-krotnym mistrzem Austrii i zarazem najbardziej utytułowanym klubem w kraju Mozarta. W ostatnich latach stołeczna drużyna została nieco strącona z piedestału przez Red Bull Salzburg, ale i tak jest to solidny europejski poziom, nie mówiąc już o większych możliwościach od macedońskiej Akademiji.
W poprzednim sezonie Rapid zajął dopiero piąte miejsce w austriackiej Bundeslidze, przez co o awans do eliminacji europejskich pucharów musiał walczyć w barażu. Tam jednak piłkarze z Wiednia nie napotkali większych trudności, wygrywając z WSG Tirol 2:1 i 2:0. Najlepszym strzelcem zespołu był Ercan Kara, którego w Rapidzie już nie ma (zimą przeniósł się do MLS), za jego plecami uplasował się jeden z najlepszych zawodników obecnego zespołu, Marco Grüll.
– Myślę, że szanse w tym dwumeczu są wyrównane. Może ewentualnie kilka procent więcej dałbym Rapidowi ze względu na większe doświadczenie w pucharach. Na co dzień w lidze grają też z mocniejszymi rywalami. Mam tu na myśli przede wszystkim Red Bull Salzburg. 60 do 40 dla Rapidu Wiedeń – tłumaczy Paweł Kapsa, były piłkarz Lechii, obecne zawodnik SK Bischofshofen.
– Awans Lechii będzie dla mnie miłą niespodzianką. Nie wielką, ale miłą. Wyobrażam sobie scenariusz, w którym Lechia przechodzi do kolejnej rundy – dodaje.
Paweł Kapsa nie bez powodu wspomina o europejskim doświadczeniu rywala Biało-Zielonych. Jeśli przeanalizujemy tylko ostatnie dziesięciolecie, jak na dłoni zobaczymy, z jakiej rangi zespołem Lechia ma do czynienia. Od sezonu 2012/13 jedynie trzy razy Rapid nie grał w pucharach (sezony 14/15, 17/18 i 19/20). We wszystkich siedmiu pozostałych uczestniczył w międzynarodowych rozgrywkach, ale nie w stylu polskich zespołów, które rozgrywają jedną, maksymalnie dwie rundy. Drużyna ze stolicy Austrii za każdym razem kwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Europy, czasem dochodziła nawet do 1/16 finału tych rozgrywek, a w ostatnim sezonie zagrała w 1/16 finału LKE.
– Rapid na pewno ma duże doświadczenie w pucharach. Dla tej drużyny rywalizacja z ekipami, które występują w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy to żadna nowość. Lechia na przykład kilka lat temu grała tylko jedną rundę z Broendby. Puchary są obciążone dużą presją. Ekipa z Gdańska nie ma zbyt często okazji, żeby mierzyć się na arenie międzynarodowej. Rapid natomiast jest w tej kwestii bardziej regularny. Do tego gra w lidze z mocnymi rywalami. To naprawdę procentuje – przekonuje Kapsa.
– Jeśli miałbym uszeregować gdzieś Rapid, to na pewno nie jest to najlepsza drużyna w kraju, bo to miejsce zarezerwowane jest dla Red Bulla Salzburg, który znajduje się poza zasięgiem. Nie ma tu o czym rozmawiać. To klub, który ostatnio zdobył dziewiąte mistrzostwo Austrii z rzędu. Co roku gra w Lidze Mistrzów, niekiedy udaje się mu nawet wyjść z grupy. Red Bull zdecydowanie przewyższa ligę austriacką, powiedziałbym, że jest na poziomie średniaka niemieckiej Bundesligi. Po drużynie z Salzburga wskazałbym LASK Linz, Sturm Graz i Wolfsberger. Dopiero później dałbym Rapid. Jest to według mnie czwarta/piąta siła ligi – dodaje.
Pierwsze spotkanie w tym dwumeczu odbędzie się w Wiedniu. Wszystkie polskie drużyny rozpoczynają II rundę kwalifikacji od spotkań domowych. Tylko w przypadku Lechii jest inaczej. Austriacy podejmą Biało-Zielonych na Allianz Stadion (nie mylić z Allianz Areną!). 28-tysięczny obiekt nazywany jest też Weststadion. Gdańszczanie będą mogli poczuć się jak w domu, bo stadion Rapidu wymalowany jest w barwy białe i zielone, choć stołeczni kibice powiedzieliby pewnie, że zielone i białe.
– Fakt rozgrywania pierwszego meczu na wyjeździe to handicap Lechii. Rapid ma największą rzeszę fanów, ale kibice Lechii są ponad kibicami Rapidu. Osiągając dobry rezultat w Wiedniu, w rewanżu doping będzie dwunastym zawodnikiem Biało-Zielonych. Warunkiem jest jednak przyzwoity wynik w Austrii – sądzi Kapsa.
– Rapid jest najpopularniejszym klubem w Austrii. Może to nie ta skala, ale mógłbym go porównać do Legii czy Widzewa na naszym podwórku. Wiadomo, że tutaj mieszka o wiele mniej ludzi niż w Polsce, ale Rapid ma kibiców w każdej części kraju. Fani potrafią stworzyć tam gorącą atmosferę. W czwartek będzie w Wiedniu piłkarskie święto – dodaje.
Lechia do pierwszego starcia z Rapidem będzie podchodzić w nienajlepszych nastrojach. W pierwszej kolejce PKO BP Ekstraklasy gdańszczanie ponieśli wysoką porażkę z Wisłą Płock (0:3). Grali wolno, niedokładnie, a ekipa Nafciarzy wykorzystywała każdy ich błąd. Dość powiedzieć, że trzybramkowa przewaga płocczan i tak była niskim wymiarem kary dla zawodników z Pomorza. Bolesną przegraną zdawał się nie przejmować trener Biało-Zielonych, Tomasz Kaczmarek:
– Spotkanie z Wisłą Płock nie ma żadnego wpływu na mecz z Rapidem. Dla nas była to bardzo dobra nauczka, która przyszła we właściwym momencie. Chodzi o to, żeby takie mecze rozgrywać strategiczniej i wiedzieć, jak grać o wynik nawet w trudnej sytuacji. W starciu z Wisłą Płock w drugiej połowie zagraliśmy zbyt naiwnie i bardzo szybko sami sobie zabraliśmy szansę na lepszy wynik. W meczu z Rapidem coś takiego nie może się zdarzyć. Na pewno głównym zadaniem jest wywiezienie z Wiednia wyniku, który da nam dobrą szansę w rewanżu. Myślę, że w poprzednim sezonie w Ekstraklasie też mieliśmy sporo trudnych meczów wyjazdowych z dobrymi przeciwnikami, w których widzieliśmy, co robimy dobrze, a co robimy trochę gorzej. Jutro musimy mieć pewne aspekty pod kontrolą, żeby nie utrudnić sobie zadania przed spotkaniem w Gdańsku – mówił na konferencji przed dzisiejszym meczem.
Do problemów Lechii dochodzi wciąż nierozwiązana sytuacja właścicielska. Proces sprzedaży klubu trwa od dłuższego czasu, a wciąż nie widać horyzontu. Co jakiś czas słyszy się, że do finalizacji przedsięwzięcia coraz bliżej, ale jest połowa lipca, a nadal nic w tej sprawie nie wiadomo. Jest to o tyle istotne, że zamieszanie z nowym właścicielem jest głównym powodem bierności na rynku transferowym. Lechia nie pozyskała latem żadnego nowego zawodnika. Tomasz Kaczmarek ma w miarę szeroką kadrę, ale roszady w trakcie spotkania z Wisłą (mające na celu oszczędzić niektórych piłkarzy na dzisiejszy mecz z Rapidem) pokazały, że nadal brak drużynie odpowiedniego balansu i bez niektórych graczy może być ciężko o przyzwoity wynik.
– Myślę, że proces sprzedaży klub będzie miał pozytywny wpływ na piłkarzy. Skoro słyszy się, że przyjdzie nowy właściciel, to może to być dodatkowa mobilizacja dla zawodników. Każdy chce się pokazać przed potencjalnymi nowymi właścicielami. Gracze wiedzą, że jeśli będą grać słabo, to w ich miejsce może zostać ściągnięty lepszy, droższy zawodnik – sądzi były zawodnik Lechii. Mówi się o różnych grupach, mam nadzieję, że nie będzie to telenowela, z której nic nie wyjdzie tak, jak to było w przypadku Wisły Kraków kilka lat temu. Liczę, że są to poważne tematy i poważni ludzie, którzy chcą zainwestować w gdański futbol. Na pewno Lechia jest jedną z drużyn w Polsce, w które warto zainwestować – dodaje.
– Uważam, że na tym etapie brak transferów jeszcze nie będzie bardzo odczuwalny. Liga dopiero się zaczęła, spotkania się nie nawarstwiają, zawodnicy jeszcze nie są zmęczeni. Na pewno brak wzmocnień byłby bardziej widoczny, gdyby ciągle co trzy dni grało jedenastu czy piętnastu tych samych piłkarzy. W tej fazie brak transferów nie powinien Lechii zaszkodzić. Sądzę nawet, że może pomóc, bo nowy nabytek zawsze potrzebuje czasu, żeby wdrożyć się w taktykę czy zidentyfikować się z drużyną. W Gdańsku jest zgrany zespół, który gra ze sobą od jakiegoś czasu. Jeśli jednak Biało-Zieloni awansują do kolejnych rund i trzeba będzie łączyć ligę z pucharami, rozszerzenie kadry będzie niezbędne – mówi nam Kapsa.
Czym więc Lechia może zaskoczyć Rapid? Gdańszczanie, tak jak mówi piłkarz SK Bischofshofen, mogą zyskać przewagę, dzięki terminarzowi. Decydujący mecz odbędzie się w Polsce, a ostatnia przygoda Lecha Poznań w Lidze Mistrzów pokazała, jak ważne jest granie o awans w znanych warunkach i na własnych zasadach. Mimo zaliczki, Kolejorz poległ w Azerbejdżanie. Jeśli Biało-Zieloni osiągną w Wiedniu dobry rezultat, rewanż może być prostszy. Tym bardziej, że na stadion będą mogli wejść gdańscy kibice. W niedawnym domowym spotkaniu z Akademiją Pandew na trybunie zielonej działy się dantejskie sceny, które zmusiły sędziego do przerwania zawodów. Ostatecznie mecz został dokończony, ale było pewne, że klub dostanie pokaźną karę. Ostatecznie UEFA postanowiła, że Lechia zapłaci 50 tysięcy euro grzywny i dostanie wyrok „w zawieszeniu”. Przez dwa lata będzie obowiązywać tzw. okres próby. Jeśli ponownie dojdzie do jakiegoś incydentu, europejska organizacja automatycznie będzie kazała zamknąć stadion na jeden mecz w rozgrywkach UEFA.
Ważna też będzie indywidualna forma poszczególnych piłkarzy. Jak na razie w eliminacjach fantastycznie radzi sobie Flavio Paixao, który ma na koncie już trzy gole. Duże znaczenie ma też rola Łukasza Zwolińskiego, którego zabrakło w Płocku i było to odczuwalne szczególnie w okresie finalizacji akcji pod bramką przeciwnika. Lechia potrafi rozgrywać dobre spotkania, w dwumeczu z Akademiją, a nawet w spotkaniu z Wisłą, było wiele obiecujących fragmentów, które teraz trzeba poskładać i odpowiedzialnie zagrać z Rapidem. Odpowiedzialnie nie znaczy oczywiście zachowawczo, lecz rozsądnie oraz w przemyślany sposób.
– Lechia może zaskoczyć Rapid stabilnością. Ma w ataku nieśmiertelnego Flavio Paixao. Do tego są nieźli skrzydłowi, w środku pola grają dobrzy zawodnicy, bramkarz też jest lepszy. Tak jak powiedziałem, nie skreślam Lechii i uważam, że poziom między oboma zespołami jest podobny. Doświadczenie i „otrzaskanie” z pucharami jest przewagą Rapidu, ale w tym dwumeczu wszystko się może zdarzyć. Lechia nie jest na straconej pozycji – przekonuje Kapsa.
Byłego bramkarza Biało-Zielonych zapytaliśmy również o przewidywania na to starcie.
– Z optymizmem podchodzę do starcia z Rapidem. Kibicuję Lechii i bardzo głęboko wierzę, że drużyna z Gdańska jest w stanie daleko zajść w Europie. Marzeniem jest faza grupowa. Ja zresztą zawsze trzymam kciuki za Polaków czy polskie zespoły w pucharach, które reprezentują nasz kraj na arenie międzynarodowej. W rankingu ligowym nie jesteśmy najwyżej. Nawet na przykładzie Austrii można powiedzieć, że jest jeden Red Bull, który dobrze gra, dzięki czemu nabija punkty całej lidze. Tym drużynom, które zajmują niższe miejsca, jest łatwiej awansować do kolejnych rund ze względu na wysoki współczynnik. Dlatego generalnie ja kibicuję całej polskiej piłce i wszystkim klubom, które grają w Europie – kończy Paweł Kapsa.
Pierwszy gwizdek w meczu Rapidu z Lechią dziś o godzinie 19:00.
Jakub Kowalikowski