Nie najlepszy z najlepszych
W przypadku plebiscytów redakcja „PN” ma dość pokaźne doświadczenie, dlatego całkiem dobrze wiem, że nie istnieje taki werdykt, który nie nadaje się do zakwestionowania. Kiedy brakuje miejsca na szarość, na asekurację, kiedy należy powiedzieć wprost, że coś jest czarne albo białe pojawienie się głosów dokładnie odwrotnych, emocji, dyskusji, sporów jest wyłącznie kwestią czasu. Zresztą, stawiam dolary przeciwko orzechom, że gdy przeczytacie ligowy TOP 55 opublikowany w tym numerze, nie z każdym wyborem się zgodzicie.
Niemniej, w poniedziałek odbyła się Gala Ekstraklasy. Piłkarzem Sezonu nie został ogłoszony uchodzący za faworyta Josue. W najważniejszej kategorii zwycięzcę wyłonili ligowcy, nietrudno dojść do wniosku, że Portugalczyk przepadł w głosowaniu rywali z boiska, bo ci go zwyczajnie nie znoszą. Wszak nie bez powodu, co łatwo można zauważyć w transmisjach z rozgrywek Ekstraklasy, krótko mówiąc – legionista bywa mało sympatyczny dla przeciwników. Wzbraniam się jednak przed dalekosiężnym domysłem, by doszło do ponadklubowej zmowy mającej na celu utrącenie Portugalczyka. Josue na miano Piłkarza Sezonu pod względem czysto sportowym bowiem nie zasłużył. I w tym miejscu nie ma już potrzeby dostawiania bezpieczników w zdaniu, nie zasłużył nie w rozumieniu zdarzeń na Gali Ekstraklasy, nie zasłużył w rozumieniu mojej opinii. A jeśli identyczną przedstawili sami zawodnicy, to tym bardziej nie zasłużył.
Więcej, ja to nawet nie wskazałbym Josue jako zwycięzcy w kategorii Pomocnik Sezonu. Zresztą, nie wskazałem, bo głos warty 5 punktów oddałem na Kamila Grosickiego, ten za 3 punkty na Michała Skórasia, dla Portugalczyka został więc jeden. W każdym razie, w kontekście wyboru Piłkarza Sezonu (moim zdaniem Fran Tudor) statystyki legionisty nie bronią, bo ani nie jest najlepszym strzelcem ligi, ani najlepszym asystentem. Ale nie o liczby i ich pochodzenie się rozchodzi, rozmawianie o piłce nożnej wyłącznie przez pryzmat statystyk zakrzywia rzeczywistość, jest drogą na skróty.
Josue jest twarzą Legii Warszawa. Chce nią być. To jednak nie tylko prestiż, to także konsekwencje. Nie odczytuję wicemistrzostwa Polski jako sukcesu Legii, nie kupuję tej narracji. Zważywszy na wyższy od Rakowa budżet płacowy, tytuł mistrzowski został przegrany zdecydowanie. To obciąża także konto Portugalczyka. I zdobycie Pucharu Polski w kontekście poniedziałkowego wyboru Piłkarza Sezonu nie za bardzo mnie obchodzi, Puchar Polski nie ma tu nic do rzeczy. Ekstraklasa S.A. do kapituły wybierającej zwycięzców w kilku kategoriach wysyła statystyki zawodników i trenerów, nic w nich nie ma o Pucharze Polski. Dlatego, jak mawia jeden z poważnych prezesów z piłkarskiego środowiska, nie mieszajmy gruszek z jabłkami – to były wybory najlepszych zawodników za sezon w Ekstraklasie i tylko w Ekstraklasie. W lidze Josue wśród najlepszych był, ale najlepszy nie był.
PRZEMYSŁAW PAWLAK