Piłkarze Górnika Zabrze wrócili w sobotni wieczór z zaświatów. Podopieczni Marcina Brosza przegrywali już ze Stomilem Olsztyn 0:2, by ostatecznie odwrócić losy rywalizacji i odnieść bardzo ważne zwycięstwo (4:2).
Marcin Brosz mógł być zadowolony z odpowiedzi swoich piłkarzy (fot. Łukasz Skwiot)
Górnik od początku sezonu spisuje się dość przeciętnie i gra w kratkę, jednak mimo tego, cały czas ma szanse na to, by po roku wrócić do elity. Żeby nadzieja przy Roosevelta mogła się nadal tlić, 14-krotni mistrzowie Polski musieli zgarnąć w Olsztynie trzy punkty.
Po dwudziestu minutach spotkania niewiele na to wskazywało, ponieważ Stomil po trafieniach Jarosława Ratajczak oraz Tsubasy Nishiego prowadził już różnicą dwóch goli.
Wydawało się, że po tak mocnych ciosach Górnik nie zdoła się już podnieść i kiedy do kiedy na stadionowym zegarze zbliżała się 70. minuta, a wynik nie ulegał zmianie, kibice z Zabrze mogli powoli żegnać się z marzeniami o powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Wtedy jednak stało się coś niesamowitego. Pomiędzy 69. i 79. minutą Górnik strzelił trzy gole: jednego zdobył Rafał Kurzawa, a dwa dorzucił Igor Angulo i goście wyszli na prowadzenie.
Kompletnie zszkokowani takim obrotem spraw gospodarze nie zdołali już odpowiedzieć, a jakby tego było mało, zostali skarceni czwartym golem, którego zdobył Szymon Żurkowski.
Trzy punkty trafiły ostatecznie do Zabrza. Górnik ma ich aktualnie 46 na swoim koncie i do miejsca premiowanego awansem traci tylko cztery „oczka”. Na cztery kolejki przed końcem nie jest to różnica, której nie dałoby się zniwelować.
gar, PiłkaNożna.pl
Możliwość komentowania została wyłączona.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024
