EUROZŁĄCZE 3: MW, czyli niesamowity duet niemieckich 21-latków
„MW” to także tytuł wybitnej książki Waldemara Łysiaka. Autor sam pozwala tłumaczyć ów skrót rozmaicie – jako Marzenia Wariata, Morze Wzruszeń albo właśnie Muzeum Wyobraźni. Dla niego oznacza po prostu galerię ulubionych dzieł malarskich. Piłkarskie MW to dziś duet Musiala-Wirtz, rozpalający wyobraźnię fanów i dostarczający przeżyć natury estetycznej.
Zbigniew Mucha
fot. newspix.pl / 400mm.pl
Ja mam 21 lat, ty masz 21 lat, przed nami siedem meczów. A właściwie już tylko sześć, zakładając, że Niemcy dotrą do finału. Dwóch chłopaków z rocznika 2003. Pierwszy miał być wielką gwiazdą już w Katarze, ale zgasł, jak cała reprezentacja Niemiec. W przypadku drugiego zapewniano, że już za chwilkę, za momencik zostanie herosem. To „za chwilkę” trwało tylko chwilę dłużej niż w przypadku Jamala Musiali, ale eksplozja była potężniejsza.
OBOK JUDE’A I RAZEM Z XABIM?
Florian Wirtz został bowiem liderem najbardziej niesamowitej drużyny w Europie w tym sezonie. Kreatorem poczynań wspaniałego Bayeru Leverkusen. O ile Musiala męczył się z Bayernem przez cały rok, tak Wirtz spuentował sezon dubletem ligowo-pucharowym i finałem Ligi Europy. Przegrał ze swoim zespołem tylko jeden mecz w sezonie – pech chciał, że akurat finałowy z Atalantą. W Bundeslidze Werkself byli niepokonani od początku do końca. Indywidulanie FW zaliczył wystrzałową edycję 2023-24: 50 meczów, 19 goli, 20 asyst. Już chcą go wszyscy, lecz on zostaje na BayArena. Odejdzie pewnie za rok, razem z Xabim Alonso. Może do Realu. Na pewno za około 120-150 mln euro.
Musiala ma jakiś niebywały instynkt – sposób poruszania się, szybkość i drybling przypominają nieco Kyliana Mbappe.
We wrześniu 2019 roku grał w Pucharze Syrenki przeciw Mosórowi, Kozłowskiemu, Buksie. Grał w reprezentacji Anglii, obok Jude’a Bellinghama. Potem wszystko się zmieniło. Wybrał Niemcy, głównie dzięki zaangażowaniu w wojnę o nastolatka Joachima Loewa.
Były trenerski mistrz świata wiedział, że jego dni i tak są policzone na selekcjonerskim stanowisku, ale skutecznie powalczył o Musialę – syna Niemki i Nigeryjczyka, urodzonego w Stuttgarcie, lecz wychowanego na Wyspach.
NIEMIECKI WYCZYN
Dziś z Wirtzem tworzą radosny duet. Niemcy, którzy już od dłuższego czasu nie są nacją prezentującą futbol toporny, są na dobrej drodze, by grać futbol najbardziej widowiskoy, spektakularny, atrakcyjny i ekscytujący. Wyważony przez Ilkaya Guendogana, Joshuę Kimmicha i Toniego Kroosa, lecz którego twarzą będzie duet 21-latków. Już przeszli do historii. Nigdy bowiem w dziejach Die Mannschaft ani w ogóle europejskiego futbolu nie zdarzyło się, by w jednym meczu Euro dwóch zawodników 21-letnich lub młodszych zdobyło bramki dla swojej drużyny – poinformował specjalistyczny portal „OptaJoe”.
Mario Goetze miał 19 lat kiedy zdobył pierwszą bramkę w reprezentacji (przeciw Brazylii), a 22 lata, kiedy trafił w finale MŚ dając Niemcom czwarty Puchar Świata. Kochał go cały kraj, lecz nie ma wątpliwości, że choć obdarzony talentem, nie był graczem formatu Wirtza.
Co innego Bernd Schuster. Ten miał niespełna 21 lat, kiedy zawładnął turniejem Euro ’80, został mistrzem Europy, przeszedł do Barcelony i zajął drugie miejsce w plebiscycie Ballon d’Or „France Football”. Jeśli więc antycypować dalszy rozwój kariery Wirtza, to Schuster wydaje się lepszym punktem odniesienia niż Goetze.
Nawet jeśli ostatecznie kariera reprezentacyjna blondwłosego pomocnika z różnych powodów zakończyła się stanowczo za wcześnie. Wirtz pamiętać go nie może. Urodził się dziesięć lat po tym, jak Schuster na piłkarską emeryturą przyjechał czarować do Leverkusen. Ale wzór – przynajmniej boiskowy – wydaje się dobry.