Przejdź do treści
Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

Polska Ekstraklasa

Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

W kioskach, salonach prasowych, a także za pośrednictwem naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. To jednak nie wszystko, gdyż nr 43 jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!






OPERACJA ZAMIAST FIZJOTERAPII?REPREZENTACJA POLSKI KILKA MIESIĘCY PRZED EURO


Czy faktycznie październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski wywróciło obowiązującą w niej dotychczas hierarchię? Czy piłkarski rezonans wykazał dyskopatię przede wszystkim środkowego odcinka jej kręgosłupa? Czy w związku z tym Jerzy Brzęczek ma już w głowie nowy zarys kadry na finały mistrzostw Europy?

PAWEŁ GOŁASZEWSKI, ZBIGNIEW MUCHA


Zacząć warto od tego, że niestety nie ma żadnej gwarancji czy faktycznie w czerwcu przyszłego roku uda się w końcu przeprowadzić sprawnie imprezę, którą epidemia storpedowała już w tym roku. Po drugie: nie ma sensu budować hipotetycznej 23-osobowej kadry, bo przy szalejącym wirusie nie jest wykluczone, że UEFA zgodzi się na powiększenie zgłoszonych kadr finalistów – czy do 25, czy 28 nazwisk, to w tej chwili ma mniejsze znaczenie. Tym samym nie ma też sensu przewidywać, czy obrońców powinno być ośmiu, bramkarzy trzech, etc. Świat, który znaliśmy i do którego się przyzwyczailiśmy, także ten piłkarski, odszedł. I nie wiadomo, kiedy wróci.

(…)

Ogień zamiast dymu

Ale największy cyrk może odbyć się w drugiej linii – zwłaszcza w jej centrum, ale także na skrzydłach. Od skrzydłowych więc zacznijmy. Nieźle wprowadza się do drużyny narodowej Kamil Jóźwiak, ale pamiętajmy, że on zaczyna właśnie swój pierwszy sezon za granicą. W Poznaniu był kapitanem Lecha, w Anglii musi udowadniać swoją przydatność do kadry meczowej. Ciężkie zadanie przed Damianem Kądziorem – porwał się na dużą rzecz, mianowicie chce zaistnieć w La Liga. Czy Sebastian Szymański jest skrzydłowym? Można mieć obiekcje, może prędzej na tej pozycji wyrósłby wspomniany Karbownik. Swoje problemy w klubie ma Kamil Grosicki, ale cokolwiek by nie mówić, to absolutny numer 1 wśród skrzydłowych, w kadrze nieodzowny. Poza tym ma potężne doświadczenie turniejowe, choć akurat o Euro 2012 wolałby nie pamiętać, nie cieszył się zaufaniem Franciszka Smudy.


– Kamil był jeszcze na dorobku, a Franek zawsze potrzebował gotowe produkty. Wystarczy popatrzeć jak był budowany jego Widzew. Michalski przyszedł bodaj za milion marek. Pewnie Franek powie, że Citkę wypatrzył, ale Citko i Chańko wcześniej byli u mnie w Olsztynie na testach, tyle że w przeciwieństwie do Widzewa nie było nas stać na nich, więc wziąłem Jurkowskiego i Zajączkowskiego. Cała historia – opowiada Kaczmarek. 

– Grosik dał wszystkim fajną odpowiedź w meczu z Finlandią ile jest wart. To nasz skrzydłowy numer 1. Jóźwiak, Szymański i Kądzior robią szum, dym, ale to Grosik przynosi ogień i konkrety – mówi Kosowski. – Poza tym zauważyłem, że podejmuje lepsze, ciekawsze rozwiązania, jeśli na boisku nie ma… Roberta Lewandowskiego. W przeciwnym razie uporczywie szuka kapitana. Pod tym względem światłem w tunelu jest decyzyjność Jakuba Modera. On nie waha się przed niczym.

Gwardia umiera, ale nie poddaje się?

Po wrześniowym meczu w Zenicy, kiedy Grosicki zdobył bramkę po podaniu Rybusa, Grosik rzucił hasło: stara gwardia wciąż jest w grze. Być może, ale jej miejsce przy stole nie jest już takie mocne. Co działo się w październiku – pamiętamy. Grosik faktycznie obronił się dubletowo, ale inni już niekoniecznie. W meczu z Finlandią średnia wieku wyjściowej jedenastki wynosiła 24,6 lat. Debiuty odhaczyli jednocześnie Drągowski, Alan Czerwiński, Walukiewicz, Karbownik i Bochniewicz. Oni napierają na starszych. 

W październiku nie zapukali, ale mocno załomotali do kadry Moder i wspomniany Walukiewicz, krzesła na imprezie w końcu i być może na dobre zajęli Jacek Góralski i Karol Linetty. Nagle okazało się, że druga linia, do której byliśmy przyzwyczajeni może wyglądać zgoła inaczej niż dotychczas, a Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński nie muszą być jej nieodzownymi elementami. Nie brak głosów, że środkowy odcinek reprezentacyjnego kręgosłupa, który wydawał się długo nie do zdarcia, właśnie wymaga zdecydowanej interwencji chirurgicznej. 

(…)

***

ZAGINIONE GOLE. KŁOPOTY REPREZENTACJI HISZPANII


W 85. minucie meczu z Ukrainą znerwicowany nieporadnością napastników selekcjoner reprezentacji Hiszpanii Luis Enrique posłał na stałe w pole karne rywali stopera Sergio Ramosa. Zawodnik ten, choć też gola nie strzelił, zrobił tam przez pięć minut więcej niż Rodrigo i Mikel Oyarzabal wcześniej. Gdyby grał na szpicy od początku, La Roja raczej by tego meczu nie przegrała.

LESZEK ORŁOWSKI


Czy można sobie wyobrazić trafniejszą ilustrację głównego problemu jaki ma dziś reprezentacja Hiszpanii, niż opis tej sytuacji? Oczywiście, trzy wrześniowe mecze, w których zespół strzelił zaledwie jednego gola, uwidoczniły również inne jego słabości, takie jak obsada bramki czy pozycji ofensywnych pomocników, jednak w tych miejscach boiska są alternatywy, inni gracze niż ostatnio powoływani, natomiast jeśli chodzi o środek ataku, szansę dostał już chyba każdy z zawodników czymkolwiek wyróżniający się na ligowych boiskach, lecz ani jeden jej nie wykorzystał. 

Szesnastu, a jakby żadnego

Najpierw więc trzeba zająć się krótko kwestią obsady środka ataku. Załączone zestawienie dobrze oddaje skalę zagadnienia. Luis Enrique całą szesnastkę kandydatów do gry na środku ataku chętnie spakowałby do worka i wymienił na jednego zawodnika, ale za to z najwyższej półki; o Robercie Lewandowskim nie śmie nawet marzyć, zadowoliłby się Memphisem Depayem czy Romelu Lukaku. 

Lucho wyrażał po meczu z Ukrainą zadowolenie z gry zespołu, z dominacji, jaką miał na boisku przez całe 90 minut. Powiedział, że takie porażki się zdarzają, sam przeżył niejedną. Dopiero zapytany o problemy obsady środka ataku naprawdę się zasępił. – Mam duży wybór. Wszyscy to dobrzy zawodnicy. Iago Aspas i Paco Alcacer też. Obejrzę oczywiście jeszcze raz, bez żadnych uprzedzeń („zielonymi oczami” – jak powiada się po kastylijsku – dop. L. O.) ich grę w klubach – powiedział o graczach, których na październikową sesję nie powołał. 

Tak Lucho, jak i jego chwilowy zmiennik Robert Moreno, nie potrafili się zdecydować na jednego kandydata na szpicę. A to byłoby chyba najlepsze wyjście. Skoro nie ma zawodnika godnego gry na newralgicznej pozycji w posiadającej tak wielkie ambicje drużynie, lepiej byłoby chyba mieć tam gracza przynajmniej rozumiejącego się z kolegami, niż ciągle kogoś innego. Wieczne poszukiwania nie skończą się pełnym powodzeniem, bo jest ono niemożliwe. Trzeba zadowolić się jakimś częściowym sukcesem. Ale gdyby Lucho wybrał taki wariant, to jeśliby obdarzony łaską napastnik nie strzelił gola w dwóch czy trzech meczach, opinia publiczna nie dałaby mu spokoju. Robiąc to, co robi, przynajmniej ma alibi: przecież szukałem, starałem się.

(…)

***

WYPLUTY PRZEZ SYSTEM. FUTBOL NA DUŻYM EKRANIE


Zabieramy was do kina. Do Rzymu, gdzie na niedawnym festiwalu projekcję miał film, w którym futbol, talent, niespełnione marzenia, depresja, próba samobójcza i odrodzenie spotkały się w historii jednej osoby. Jednak przejrzeć się w niej może wielu, bo to tak zwany film z przesłaniem.

TOMASZ LIPIŃSKI


Scenariusz powstał na podstawie autobiografii wydanej w 2007 roku. Za reżyserię wziął się człowiek, który na sport patrzy przez psychologiczne szkiełko i oko. W ten sposób Ronnie Sandahl opisał rywalizację Bjoerna Borga z Johnem McEnroe, na przyszły rok, jeśli pandemia pozwoli, zaplanował premierę filmu „Perfect”, w którym zajął się światem i życiem amerykańskich gimnastyczek artystycznych. Do stolicy Włoch przyjechał z „Tygrysami”. Nie jest to film dokumentalny, tylko czysta fabuła oparta na faktach z życia Martina Bengtssona. 

Samotność w obcym mieście

Zapytacie i słusznie, kto zacz? Na portalu transfermarkt.de, gdzie karierę każdego można odtworzyć i prześledzić sezon po sezonie, mecz po meczu, gol po golu, kartka po kartce znajdziecie niewiele. Ale coś znajdziecie: zdjęcie typowego blondyna ze Skandynawii, datę i miejsce urodzenia (13 marca 1986 roku w Nikolai), dwa kluby, w których występował. Jednak zatrzymał się już w 2005 roku, łatwo policzyć miał 19 lat i właściwie nie zaistniał w seniorskim futbolu. Nie przebił się przez mur, który osunął się na niego całym ciężarem. Potrzebował wielu lat, żeby się wygrzebać spod gruzów. 

Był wielką nadzieją szwedzkiego futbolu. Kandydatem na gwiazdę europejskiego formatu. Do Orebro, gdzie zapamiętale trenował, bo piłka była całym jego życiem, przyjeżdżali skauci Ajaksu Amsterdam i Chelsea Londyn z zaproszeniami na testy. Miał 17 lat i wybrał Włochy. Od zawsze fascynowała go Serie A, zdjęciami Milanu i Marco van Bastena wytapetował prawie cały dziecięcy pokój. To jednak nie Milan stanął na jego piłkarskiej drodze, tylko Inter. Nie szkodzi. Marzenia zaczynały się spełniać, co najwyżej zmieniły barwy. Stawił się na dwutygodniowych testach i zrobił wrażenie. Mówiono o nim perełka, czysty talent, złota stopa, miejscowe media pisały, że to szwedzki Andrea Pirlo, którego oryginalną wersję Inter zbyt szybko porzucił i nigdy nie przestał żałować. W przypadku Bengtssona powinien mieć znacznie większe wyrzuty sumienia. 

Młody Szwed po zdaniu z wyróżnieniem testów został umieszczony w bursie należącej do piłkarskiej akademii Interu. Razem z kilkudziesięcioma nastolatkami z Włoch i pościąganymi z czterech stron świata cudzoziemcami. Miał zapewniony wikt i opierunek oraz warunki do treningów, a w głowie postanowienie: wygrać (w znaczeniu: przebić się i jak najszybciej zaistnieć w pierwszym zespole) albo umrzeć. Problemy nie kazały na siebie długo czekać. Doznał jednej kontuzji, drugiej kontuzji i mocno wyhamował. Z pierwszego szeregu spadł do ostatniego. 

(…)

***

PELE O WŁOS. NIEDOSZŁE TRANSFERY W BUNDESLIDZE


Co mają wspólnego Pele, Ronaldinho czy Andrij Szewczenko? Wszyscy mogli biegać po niemieckich boiskach. A to tylko wierzchołek góry lodowej transferów, które były blisko Bundesligi.

MACIEJ IWANOW


Pamiętacie mecz pożegnalny Platiniego i kultowe zdjęcie gdy podają sobie ręce Pele, Platini i Maradona? Zapewne tak i nie wspominamy o nim bez powodu. 

Trzech przyjaciół z boiska

W 1964 roku mogło dojść do największej transferowej sensacji w historii Niemiec. Sezon 1963-64 Hannover 96 zakończył awansem do Bundesligi, a czołowym punktem drużyny był Friedel Schicks, który po ostatnim meczu zakończył karierę. Czuł się jednak odpowiedzialny za zespół i starał się znaleźć swojego następcę. Razem z członkiem zarządu Hansem-Davidem Ziegrą po cichu przygotowywali prawdziwy hit. Hannover postanowił sprowadzić dwukrotnego mistrza świata – Pelego! Pieniądze nie grały roli. Ziegra – prywatnie sprzedawca maszyn do lodu – był jednym z zamożniejszych ludzi w Dolnej Saksonii. Poprzez przyjaciół, którzy operowali językiem portugalskim nawiązali kontakt z klubem i piłkarzem. Schicks znal Pelego osobiście, jeszcze z czasów wizyt Santosu w ośrodku treningowym w pobliskim Barsinghausen. Kluby wprawdzie osiągnęły porozumienie, ale wszystko spaliło na panewce, bo wmieszał się we wszystko rząd Brazylii, który uznał, że piłkarski idol jest „własnością” kraju i w żadnym wypadku nie może przenieść się za granicę. Pele wyjechał z Brazylii dopiero w połowie lat 70. do nowojorskiego Cosmosu, a Hannover na pierwszego Brazylijczyka w swoich barwach musiał poczekać aż do 1996 roku i Leo Manziego. 

W obiegu funkcjonuje „urban legend” jakoby 19-letni Michel Platini przebywał na testach w 1. FC Saarbruecken, a ówczesny trener Slobodan Cendic odesłał go do Francji z powodu marnych warunków fizycznych. Mimo iż byłaby to piękna anegdota to jednak przez lata została całkowicie zniekształcona. Klubowe legendy z tamtych lat Dieter Ferner czy Egon Schmitt w wywiadzie dla „Bilda”zarzekały się, że Francuza nie było na żadnych testach. Faktem niezaprzeczalnym jest jednak, że temat Platiniego w Saarbruecken był. 1. FCS grał sparing z Nancy i przegrał dość znacznie. Wtedy po raz kolejny błysnął Platini i zainteresował Cendicia. Trener wiedząc, że z zespołu odchodzą dwie gwiazdy czyli Felix Magath i Franz Horzer chcąc wzmocnić skład nawiązał z nim kontakt. Po latach szkoleniowiec tłumaczył się, że to zarząd nie chciał pozwolić na transfer późniejszej francuskiej legendy, a dużą rolę odegrały w tym francuskie antypatie w Saarbruecken. 

(…)


WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (43/2020)
NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”






Co jeszcze można znaleźć w nowej „Piłce Nożnej”?

4. TEMAT TYGODNIA: ZMIANY W REPREZENTACJI POLSKI. CZY KRYSTALIZUJE SIĘ JUŻ KADRA NA EURO? 

9. LECH PRZEGRAŁ Z BENFICĄ, ALE WSTYDU NIE BYŁO

10. 90 MINUT Z JAKUBEM ŁABOJKO

12. HNATIO CZY STACHEL, GINTER CZY STEFAN? JAK POLACY ZMIENIALI NAZWISKA I IMIONA

14. 20-LECIE POLSATU SPORT

15. ROMAN KOŁTOŃ W „PN”

16. DOGRYWKA Z MARCINEM CEBULĄ

18. CO Z TĄ LEGIĄ?

20. PIERWSZOLIGOWE OBJAWIENIA

22. THOMAS PARTEY OD A DO Z

24. CHELSEA I JEJ DEFENSYWA. RECEPTĄ THIAGO SILVA?

26. TWO ANGRY MEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI

28. ASTON VILLA POD TAKTYCZNĄ LUPĄ

29. CO ZDARZYŁO SIĘ W EL CLASICO?

30. REPREZENTACJA HISZPANII – NASZ RYWAL NA EURO

32. DLACZEGO PELE I MARADONA NIE TRAFILI DO BUNDESLIGI

34. NIEZWYKŁY PRZYPADEK MARTINA BENGTSSONA

36. WIELKI KONTRAKT TELEWIZYJNY W LIGUE 1 ZAGROŻONY

37. ELIMINACJE MŚ – BRAZYLIA NA DOBRYM KURSIE

38. GRAŁA LIGA MISTRZÓW I LIGA EUROPY

48. WP W „PN”, CZYLI VUKOVIĆ PRZEMÓWIŁ

51. NA ZDROWY ROZUM LESZKA ORŁOWSKIEGO

52. DRUŻYNA NA ŻYCZENIE: EVERTON FC 1985



„Piłka Nożna”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024